Najsłabszy Jordan jakiego dane mi było obejrzeć, co nie znaczy że zły. Co prawda temat został ledwie liźnięty i jest raczej wprowadzeniem do poważniejszej dyskusji. Chociaż tu można polemizować i powiedzieć, że taki był zamiar reżysera, wiążąc to ze sposobem gry głównych bohaterów, którzy kiedy tylko pojawiali się razem na ekranie poruszali się w świecie niedopowiedzeń. Scenariusz mógłby być ciut lepszy, detektyw mógł dochodzić do prawdy standardowymi metodami a nie drogą iluminacji (np. balistyka zamiast natychmiastowego powiązania zabójstwa z metra z wcześniejszym zabójstwem ze sklepu). No i mogło to być formalnie mniej szablonowe. Waham się pomiędzy 5/10 a 6/10, ale co tam... Jako że widać, że twórcy nie bardzo wiedzieli, w którą stronę film pokierować (dramat czy kryminał) potraktuję go ulgowo i będę oceniał porównując do kryminałów z elementami dramatu, zamiast dramatów z motywem przewodnim jak z kryminału ;)