Dawno nie byłem tak zdziwiony oceną filmu na Filmwebie. Przecież "Odważna" to jeden z bardziej rozczarowujących, nieudolnych, nielogicznych i tendencyjnych filmów ostatnich lat. Nie pomagają nawet grubymi nićmi szyte nawiązania do "Taksówkarza" bądź "Rozmowy". Ciekawy punkt wyjścia i... nic więcej. Jakaś pseudo-trudna relacja protagonistki z policjantem, jakieś pseudo-artystyczne latanie po mieście z mikrofonem. A umiejętność Neila Jordana do budowania suspence'u ogranicza się do diagonalnych odchyleń kamery. Przez chwilę nawet myślałem, że "Odważna" to być może parodia zaangażowanych społecznie amerykańskich filmów, ale coś mi się wydaje, że Jordan po prostu ma kredyty do spłaty, i dlatego przyszło mu reżyserować takie badziewie.
P.S. Wydaje mi się, że tak wysoka nota na filmwebie umotywowana jest faktem, że film porusza głęboko chowane w każdym z nas pragnienie. Bo każdy z nas ma kogoś, komu chętnie by wycelował spluwą prosto w dziób. No, ale to jednak za mało, by film mnie poruszył.
Trochę przesadziłeś z tym chowanym pragnieniem w każdym. Za mnie tego nie mów. Szkoda również, że tak szeroko rozwodzisz się nad wadami (dodam, trochę na siłę wynajdywanymi), a ani słóweczka nie poświęciłeś zaletom.
Suspence to nie nić przewodnia tego filmu, tylko analiza zwichrowanej psychiki bohaterki i te pseudo-trudne pseudo-artystyczne motywy temu służą.
Dlatego mnie raczej zadziwia tak niska ocena. No ale fakt, za mało cycków i rzucania mięsem jak dla przeciętnego widza...