Film nie jest prostą uwspółcześnioną wersją życzenia śmierci jak czytam.Początkowo faktycznie można odnieść takie wrażenie,ale dość szybko okazuje się,że psychika bohaterki w przeciwieństwie do Paula Kersey-a uległa znacznie większej destrukcji i rozdwojeniu.Przecież Charles Bronson z wielką łatwością wręcz lubością pociągał za cyngiel
Erica dokonuje kilku egzekucji,ale nie przychodzą one jej tak łatwo jak w życzeniu śmierci. J.Foster,która fenomenalnie zagrała swoją bohaterkę jest cały czas na krawędzi obłędu związanego z traumą swojego napadu.Erica stara się być taka jak kiedyś chodzi do pracy,ale wie,że taka sama już nie będzie.Świat i jej osoba w którym żyła przed napadem odszedł bezpowrotnie. Sądzi,że mszcząc się na złych ludziach pomoże sobie a może i innym.Ale to ukojenia jej nie przynosi.Wręcz przeciwnie pogłębia tylko jej rozdwojenie. Film jest dość przygnębiający i smutny,który dodatkowo pogłębia muzyka.
Jest w filmie kilka naciągnięć do których można by się przyczepić od strony kryminalistycznej oraz pewnej nadwrażliwości policjanta.
Jednak kiedy się kończy pozostajemy z pytaniem jak my byśmy się zmienili po takich wydarzeniach jakie stały sie udziałem Ericy.
w skali 1-10 daję 7