Miałam niezły ubaw drwiąc z tego seansu. Wszystko zostało tu przedstawione tak beznadziejnie płasko, że aż deska do prasowania jest przy tym pofalowana. Jaclyn Smith grała żałośnie i w zasadzie ciągle czekałam aż zostanie jej spuszczona porządna młócka za tą beznadziejną naiwność. Na pocieszenie (małe, co prawda) mamy wczesną Hilary Swank w bezpłciowej rólce.