Hollywoodzki kicz, ale zapakowany na tyle efektownie, że swego czasu zdołał zdobyć sobie spory rozgłos i kilka prestiżowych nagród (statuetkę dla Gossetta jr. potraktować można jak analogiczny wybryk Akademii w przypadku Cuby Goodinga). Historia zawziętego kadeta, który pragnie zostać oficerem i przy okazji zdobywa sobie serce porządnej dziewczyny. Banał na banale i klisza goniąca kliszę, ogląda się jednak mimo wszystko przyjemnie, bo realizacyjnie rzecz nie budzi większych zastrzeżeń. Możliwe, że gdyby nie urok osobisty głównej gwiazdy przedsięwzięcia, wspinającego się wówczas na szczyty Richarda Gere'a, obraz Hackforda byłby dzisiaj niestrawny na równi z takim "Amerykańskim ninją", historia chciała jednak inaczej. W sumie, podobnie jak np. "Koktajl", pozycja owa trzyma się jako sentymentalna pocztówka z lat 80-ych, obiektywnie oceniając: pretensjonalne romansidło, które ma dostarczyć nam nieco grzesznych przyjemności.