Pierwszy raz oglądałem ten film w 1999 roku na Polsacie gdzie był reklamowany jako "MEGA-HIT". Tymczasem film jest ciągle powtarzany - tyle, że teraz na TVN w paśmie "Superkino". 10 lat leci ten film i cały czas lansowany jest jako hit jednak ta produkcja to nic specjalnego. Gary Sinise jako porywacz jak zwykle żenujący - zero mimiki twarzy. Na przykład żenująca scena jak sam siebie postrzelił albo scena jak oddaje strzał z pistoletu by było słychać odgłos w telefonie. W filmie dobrze wypadł jedynie Mel Gibson, który właściwie nigdy nie zawodzi, choć w tej produkcji nie miał za wiele do pokazania. Najlepiej wypadł pod koniec filmu gdzie zresztą przyśpieszyło tempo i wreszcie była jakaś sensowna akcja.
Zdecydowanie nie warto oglądać. Film to zapchajdziura, non stop powtarzana na TVN co 3 miesiące.
Ojjj... o ile z większością rzeczy mogę się zgodzić, z niektórymi mniej to z "Zdecydowanie nie warto oglądać." troszkę przesadziłeś ;) Moim zdaniem, po mimo kilku niedociągnięć film jest wręcz obowiązkową pozycją każdego kinomana. Warto wspomnieć że w roku 1996 film ten miał wyjątkowo ciekawy wątek i oryginalny scenariusz ;)