PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=751708}

On wrócił

Er ist wieder da
6,8 19 562
oceny
6,8 10 1 19562
5,7 7
ocen krytyków
On wrócił
powrót do forum filmu On wrócił

Komedia? Jak najbardziej i to nawet niezła ale to tylko zasłona dymna. Myśleliście, że to będzie film o Hitlerze który przeniósł się w przyszłość i który nie ogarnia nowej rzeczywistości waląc przygłupa niczym dwa rycerze z "Goście, goście" a całe otoczenia ma z niego bekę? Jakież było moje zdziwienie gdy film nagle wszedł w bardzo poważną tematykę współczesnej polityki i kryzysowej sytuacji migracyjnej. Jednak największe wrażenie robi forma w jakiej zostało to podane - bez skrupułów, bez poprawności politycznej, bez żadnych granic. I coś takiego zostało zrobione przez Niemców przechodząc dzisiejszą cenzurę, zwłaszcza tą niemiecką. Czy ten film to głos rozsądku i prośba wołania o pomoc ostatnich myślących racjonalnie Niemców? I czy o zgrozo do realizacji swoich racji musieli powołać się na autorytet Hitlera?? Tego bym się nie spodziewał. Film wciąga od pierwszych minut i pozytywnie zaskakuje. Pada bardzo wiele mądrych spostrzeżeń, których już wielu ludzi dziś nie słucha. W dodatku podane jest to w bardzo dobrze dobranym humorze. A scena parodiująca popularny fragment o Hitlerze z YouTube - mistrzostwo świata :) Dla Niemców - film, który powinien lecieć codziennie w TV na każdym kanale, ale raczej to u nich nie przejdzie. Dla nas - tematy oczywiste. Film raczej nie dla lewaków.

zjonizowany

Nowych czasów sie nie doczekasz.
Jak długo będzie trwać demokracja tak długo oszuści będą nas oszukiwać "w biały dzień i ciemną noc"
Nie wiem jak im się dobrać do dupy. Zbrojnie odpada bo bidy nie ma.
Parlamentarnie - jest ich więcej i sa doskonale okopani i maja w odsieczy zdurniałe społeczeństwo .

A z tym zdrowiem to nie przesadzaj - kto pije i pali ten nie ma robali!
Bloga mego oglądał? Hej!

baca350

Chcesz wiedzieć co naprawdę sądzę o życiu to przeczytaj mą odpowiedź na post (najlepiej z tym na który odpisałem).

Tam ująłem sedno problemów ludzkości (na czym polega negatywne pranie mózgu). Chodzi o przekonanie o złu (gdy się w coś wierzy to się tworzy, lub co najmniej o czym się myśli tak się czuje, a jakie uczucia takie doświadczenie życia)

To tak na wstępie - zajrzyj tam:

http://www.filmweb.pl/film/Nasz+dom-2010-558179/discussion/Ciekawy+film,2797739

abyś wiedział jak na to patrzę i jakie wszystko jest proste.
Poza tym polecam film "Życie jest Piękne" (obrzeżyć raz jeszcze
by przekonać się, że przez reinterpretacje bardzo zmienia się doświadczenie).

Po co walczyć skoro można czuć się świetnie i być w zachwycie, bogactwie i wszelkim dobrostanie (bo to są owoce tego gdy się nad sobą pracuje,
zamiast iść tam gdzie tłumy, stale stymulowane do niezadowolenia i nienawiści - bo tak naprawdę niewoli i rozwala się ludzi - WEWNĘTRZNIE).

__________________________________________________________________________

Czasy zmieniają się nieco z każdym nowym pokoleniem, bo ludzie myślą inaczej. Starzy zaprogramowani na dane dogmaty wymierają, a nowi wolni od danych formułek min "świętości demokracji" obejmują z czasem władzę.
Poza tym wszystko się doskonali - jak i jednostki tak i ludzkość uczy się.

___________________________________________________________________________

Są bardzo silne ruchy, które mają na celu obalenie systemu i blisko im do sukcesu, bo nie liczą czasu w latach, a są cierpliwi myśląc pokoleniami.
Jak w biznesie lub nauce największy zwrot dają inwestycje długoterminowe.

___________________________________________________________________________

Dla mnie rozwiązaniem była by nauka, ten jest silniejszy kto ma wiedzę.
W świecie rozwijają się stale jakieś nowe technologie, a umysł ludzki też do nich należy. Bo ma w sobie gigantyczne potencjały, więc nie siłą a mądrością pokona się wszelkie przeszkody w drodze do celu. Choć nauczono nas by walczyć, nastawiono na trud, opór i poświęcenie jako warunek sukcesu, to możemy wydobywać się z tej pułapki dziejąc bardziej głową niż siłą i wizją niż emocjami.
Zawsze znajdzie się dobre, lepsze rozwiązanie np. praca organiczna nad mentalnością ludzi, aby budzić ich do samodzielnego myślenia i dostrzegania, że demokracja wcale im nie służy. Dawać im całe listy argumentów, odsłaniać mechanizmy korupcji. Oni już to wiedzą, ale trzeba mówić to głośno, aż w końcu siłą ciążenia to się przemieni metodą ewolucji.
Rewolucje nie są stabilne i pochłaniają masę ofiar (przemoc rodzi przemoc).
Chyba że ktoś lubi walkę, zadymy dla zabawy - niech zaciągnie się do legii..
Jeśli nie zginie to dużo zarobi.. (dwóch takich po sąsiedzku założyło dużą firmę gdy wrócili z tułaczki po obcych frontach). Może to czegoś uczy.. pokory.. powściągliwości (gdy się naogląda znoju wojny, przemocy, wiary..).

__________________________________________________________________________

Podsumowując - życie jest pełne atrakcji, a każdy wybiera doświadczenie wg. tego co jemu się podoba. To twórcza gra, nie jakieś obowiązki, zadania..

W imię wolności można wszystko. Bycie buntownikiem to też jakieś przejściowe doświadczenie. Jezus był i zgonił jak Sokrates.
Jeśli już iść na całość warto rozeznać czas, mieć strategie, wizje..
Samobójców jest wiele, a walka z wiatrakami to rodzaj dodatkowej katorgi.

Jeśli chcesz zmienić świat to go poznaj..
Przekonasz się wtedy, że są bardzo łatwe i miłe metody..
Z tym, że trudno o nich mówić bo tchną fantazją nim się je pozna.

Książki polecam zamiast filmów, samodoskolalenie, rozwój świadomości zamiast polityki, a z tym orężem będzie się z czasem bardzo silnym.

Nie wierzono, nie wyobrażano sobie, że komunizm upadnie, a jednak upadł.
Świat się zmienia i potrzebuje mądrych, silnych wewnętrznie, czyli pewnych siebie ludzi do sprawowania władzy (nad masą Minionków, które same decydować nie potrafią). Dlatego warto się doskonalić czekając na dobrą chwilę.

Ten system na bank się zawali, coś na pewno się zmieni.
USA słabnie, a wschód się niesamowicie bogaci (Chiny to imperium).
Jeśli będzie wielki kryzys, system finansowy się zawali lub wojna to okazje do wielkiej zmiany paradygmatów, także sposobu i ludzi sprawujących władzę.

Nie musisz zabijać schorowanej, wycieńczone i bankrutującej demokracji
pozwól jej umrzeć śmiercią naturalną (włączać z nią jeszcze ją umocnisz).
Tak jak prowadziłem masę dyskusji z osobami religijnymi i w nastawieniu na walkę zamiast otwierać im oczy zwiększałem ich zacietrzewienie i przekonanie że muszą bronić swej wiary, kościoła bo jest (przeze mnie) atakowany. Najlepiej więc było by poczekać i robić swoje, po woli i dla przyjemności bo po to się żyje (ja lubię pisać i to moje małe ziarenko piasku na szali zmian, które i tak są nieuchronne - bo historia ludzkości to pasmo przemian). Może nam się wydawać, że coś jest silne i trwa, tak jak nie jedno imperium upadło.

Polecam wykłady o geopolityce..
Jacek Bartosiak (na YouTube).

Najlepiej troszczyć się najpierw o sobie
gdyby tak każdy robił to było by silne państwo.
Nauczono nas aby walczyć z innymi, szukać wrogów
zamiast pracować nad sobą i rosnąc w siłę.
Walka niszczy, praca buduje.

"Bądź zmianą którą chcesz widzieć na zewnątrz" - Gandhi
"Gdy widzisz drzazgę w oku bliźniego sięgnij po belkę do oka swego"

Rozwiązania są w nas, tylko abyśmy cenili sibie bardziej od tego co zewnętrzne. Przekonałem się, że dbać o swój interes to dbać o siebie głównie.
A umiejętność życia to też cierpliwość, strategiczne plany, praca w czasie
-tego się obecnie uczę i polecam zadbanie najpierw o siebie, zamiast szukać sobie wrogów, przeszkód na zewnątrz. Bo na tej zasadzie jak Hitler, można by walczyć z całym światem (to chyba byłby etos Don Kichota).

Gdy znajduje się własne szczęście zaczyna się patrzyć na świat bardziej optymistycznie. A o to w końcu chodzi, do tego się sprowadza życie.
Do własnego, subiektywnego, praktycznego jego doświadczania.

Nie martwimy się o wymierające gatunki owadów, bo to nie nasza perspektywa. Martwimy się o własne podwórko, możemy zatem bardziej na sobie skupić się, Czyli w przestrzeni gdzie mamy największą siłę, wolność, władzę. Dla mnie jest to praca nad sobą. Silnie się na zmiany gigantycznych rzeczy to tak jak walka z wiatrakami, czy syzyfowa praca. Owszem można wiele dokonać, ale nie samemu, z ludźmi. Za to aby sobie ich zjednać warto mieć charyzmę, mieć jakiś charakter, ideę - czyli wypracować coś dobrego w sobie. Więc nawet wielkie działa od siebie się zaczyna.






zjonizowany

A mogę sobie twoje wypowiedzi wydrukować i spiąć?? Będzie książka.
A może już jest??

Poczytam wnikliwie. Bądź pewny. Hej!

baca350

Możesz, oczywiście (tym mnie zaskoczyłeś).
Myślałem o książce (tyle, że piszę, tworzę chaotycznie)
i bardzo, bardzo dużo [w domu "do szuflady" póki co].
Więc wybór do książki byłby chyba ciężką pracą, przynajmniej dla mnie -Bo trudno jest oceniać to co się robi samemu).
Np. uwielbiam robić zdjęcia, ale jak miałbym zrobić z tego album czy coś, wybierając z nich najlepsze to wolał bym to dać komuś (bo w końcu to jest dla ludzi i oni najlepiej wiedzą, mają wyczucie co się spodoba. Sam jestem trochę, a może bardziej wyalienowany ze społeczeństwa - ostatnią dekadę żyję trochę jak mnich, z dala od tłumów, a wcześniej też nie miałem takiej zwykłej drogi, np. wymigując się od nauki i unikając pracy - wolałem poświęcać się rożnym pasją. Już w podstawówce nauczycielowi, który pytał dlaczego znów nie odrobiłem pracy domowej, tłumaczyłem się, że po prostu tak organizuje sobie czas, że nie mam kiedy. -Co mi przypomniała znajoma z tamtych lat na spotkaniu klasowym).

Co dzień nagrywam coś na dyktafonie, aby uprościć zapis i nie przegapić jakiegoś spostrzeżenia, natchnienia itp.
Mam swój ulubiony temat i od czasu do czasu (raz na tydzień wpadnę na coś ciekawego - wołając jakby do siebie Eureka). Ostatnio raz na miesiąc podsumowuję poszukiwania danej prawdy, wyzwolenia od starych wzorców, lepszej recepty na życie, myślenie.

Robiąc z tego małe podsumowanie ów pamiętnika o charakterze rozwoju osobistego aby zamknąć go w końcu.
Bo wydaje mi się czasem, że to za wiele czasu mi pochłania
(a w końcu nic z tym nie robię, więc niemal nic z tego nie ma). Idea bogactwa to idea dzielenia się, ale trudno jest zrobić ten pierwszy krok na nowym terenie (prócz tutejszego forum nie publikowałem nigdzie).
Myślę o YouTube, ale odkładam, aż mi się coś specjalnego, ciekawego lekkiego wyklaruje.

Boję się wcześniej za bardzo, chcąc być idealny (bo hejt w sieci jest totalny). Wiadomo, że ideał nie istnieje i na tej zasadzie można zawsze nie czuć się gotowym. Ale bardziej obawiam się, że jeśli ludziom się to spodoba to zapomnę o reszcie świata angażując się w to przesadnie (bo tam niestety mam, coś z maniaka - zresztą widać po obszerności postów. Tu ot tak, mimo że się staram ograniczać, a co dopiero tam gdzie będą mnie chcieli, subskrybowali itp.).

Ponieważ pracuję nad czymś, mam jakieś cele
nie chciał bym się zapomnieć i wiesz porzucić swe życie.
Choć gdybym faktycznie miał być czytywany to może taka droga realizacji była by milsza i lepsza dla mnie (niż myśleć i działać po staremu, stosując jakieś wytrychy typu MLM).

Chciałbym złożyć jakąś spójną wizję świata,
zaproponować receptę na życie w zgodzie z sobą..
ale wydaje mi się, że nie jestem jeszcze kompetentny.
Patrzę na tych ludzi, którzy czegoś dokonali,
są zapraszani jako autorytety w danej dziedzinie..
i.. trochę mi głupio.. pisać, publikować książki z mej zwykłej perspektywy. Choć zapominam wtedy, ze oni też od czegoś małego, jak każdy zaczynali. Chyba nikt od razu nie staje się ceniony, bo życie przypomina uprawę ogrodu (z czasem rozwija się to lub tamto).
Mam opory dlatego, że zwykle (w domu) oceniano mnie negatywnie (przez to nie mając pewności siebie trzymałem się z boku, nie wychylałem często).

W pamiętniku obserwuje i analizuje min. różne negatywne programy zaszczepiane przez społeczeństwo w dzieciństwie.
Które utrudniają swobodę działań, rozwój w tej dziedzinie w której się chce. Jak w filmie/książce "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" -rodzice wyciskali na mnie presje, abym robił to co wg. nich intratne.. Po prostu nie liczyli się z uczuciami w ogóle, nie zastanawiając się, że ktoś może mieć talenty wewnętrznie cisnące na ich realizacje.

Kiedyś rodzice, dziś sam się powstrzymuje od bycia artystą, twórcą w jakiejś dziedzinie (o tym marzyłem w dzieciństwie).
Czas pokazał, że najlepiej wychodzi mi rozmyślenie i opowiadanie (choć muszę popracować nad stylem:)

Tak czy inaczej mam setki notatek i tysiące nagrań.
Wiele z nich to wyraz buntu przeciw wiążącym umysł schematom myślenia, zapodanym min. przez religie.
Byłem dość religijny, chodziłem na piesze pielgrzymki, byłem w oazie, nawet 2 razy w Radiu Maryja.. i jako młody człowiek nie mający własnego zdania skaziłem się tą toksyczną z perspektywy czasu ideologią, od której teraz się odżegnuję ostro jadąc po kościele (analizując jego doktrynę która wydaje się być niezwykle wyrafinowanym systemem psychomanipulacji, jak przystało na duże odnoszące światowe sukcesy i nadal rozrastające się sekty).
Poza tym mam.. ech.. trochę wiedzy z zakresu tzw. "teorii spiskowych" ale nie z netu (gdzie wiadomo, każdy może puścić wszystko) tylko od ludzi z organizacji, o którą się otarłem ale, że nie znam angielskiego (bo się obijałem nawet na prywatnych lekcjach) to nie zaangażowałem się w coś co nie rozwinęło się w Polsce na tyle, aby tłumaczyć materiały ze stanów. Poza tym jak zwykle pokłóciliśmy się o pieniądze z dwoma osobami, które chciały robić z tego wykłady, a przyjechały z za granicy (po prostu stwierdziłem, że nie będę charytatywnie ich organizował mając mini listę adresową, nieco kontaktów ze szkoleń nt. sukcesu na które lubiłem chodzić jakiś czas temu). Chciałem powiedzieć, że przez kogoś kto za granicą jest/był w jakiejś organizacji, dowiedziałem się o rzeczach w które trudno było by uwierzyć gdyby nie słyszeć o rożnych takich.. wiesz w necie co jest.. jak W T C, hemtrals itp. (to jesteśmy na istnej wojnie i chyba za późno i za mało jest się mocnym aby ratować świat, ważne aby uratować siebie i może garstkę, która myśli
i jest w stanie w to uwierzyć, że to czym karmi się nas od dzieciństwa to jest jakaś masakra.. (najpierw religie, opowiastka, że zesłani za karę by pokutować.. potem tresura w szkole na zapamiętywanie gotowych formuł na ocenę, klasówki w stresie i potem jeszcze litanie negatywnych informacji w wiadomościach oraz przemoc w TV tworzące podświadome lęki, poczucie zagrożenia i odrywające od myślenia kierując na siłowe rozwiązania.
Co przy dysproporcji sił jak powstanie warszawskie lub na czołgi konne szarże skończyć może się raczej eksterminacją.

Życie to strategiczna gra, najważniejsza wydaje się taktyka, wiedza o tym co i jak można.. Mam trochę tego bo staram się uczyć stale z tego co nie popularne, niszowe idąc za tropem tzw. siły umysłu. Dochodząc do wniosku, że nie dość, że wielu rzeczy się nie mówi, ale uczy odwrotnie..
aby mieć stado bezwolnych owiec, jakby nieświadomych niewolników, żyjących w schematach jakie im zakodowano środkami przymusu jak religia i edukacja. Teraz to nic, ale jak ojciec mi powiadał kiedyś w szkole za karę nauczyciele bili po rękach linijką i klęczało się w kącie na grochu za nie posłuszeństwo (no to był wczesny PRL, czasy stalinowskie, ale w końcu to co mamy to nie jest jakaś radykalna zmiana, a wynik ewolucji. Tak jak ze średniowiecza gdzie za własne zdanie można było spłonąć na stosie do niby potulnego łagodnego kościoła, w którym jednak nadal panuje iście wojskowa organizacja).

Wydaje mi się że wolność i siłą osobista, ogólnie szczęście i pewność siebie leży w podważaniu tych grasujących w społeczeństwie schematów. Zapodanych przez instytucje, które nie mają interesu stworzyć bystrego mądrego, silnego i zgranego z innymi obywatela, bo szybko przejrzy na oczy i obali systemy, które jawnie okradają go na ogromną skalę, zasłaniając się Biblią, nakazem Boga albo nieudolnością polityków i wiecznymi sporami, które media raczej specjalnie podgrzewają (bo łatwiej się kradnie w chaosie).

Więc myślę, że jak to sekty potrafią - gro niewoli jest zaszczepiane na poziomie umysłu (bo przecież normalnie nikt nie dał by się okradać). Wypracowano pewną mentalność kogoś kto wpisuje się w ideał niewolnika, pracuje tyle o ile po to aby przetrwać, ale nie rośnie w siłę aby nie zagrozić systemowi mając jakieś zasoby, czas i siły..
(bo w codziennej pracy je traci lub wydaje po to aby robić wrażenie - na wiecznie oceniających się jak to zapodano w szkole. Czyli trwoni energię zamiast zwiększając, budować coś.. co uczyni go silnym graczem.. Mówi się, że celowo likwiduje się klasę średnią (bo to raczej ona może zagrozić władzy, gdyby się zorganizowała - tłumy łatwo manipulować, rzucić obietnice, kolejną marionetkę, czy jakiś ochłap aby uspokoić nastroje).
Tak mi mówiono kiedyś -radzili starsi ludzie, gdy za młodu próbowałem działać społecznie, idąc trochę w polityki stronę. Mówili teraz nie na to czas, dbaj o SIEBIE, bo wiedzieli, że gdy się dorośnie, wykształci lub ustawi to ma się realną siłę, a nie wtedy gdy na co dzień są rożne troski.

Najważniejszą tajemnicą sukcesu (obok wiary) wydaje się koncentracja (mieć ten luz, pewność, że mogę zaangażować się 100% w daną ideę, w dane działanie, realizację).

Najpierw więc wybrałem samodoskonalenie i porządki w życiu. Potem będę mógł publikować wiedząc, że te metody jakie cenie, przydały mi się w praktyce nie tylko do tego, aby czuć się fajnie (nigdy nie dbałem o porządek i mam duże wyzwanie, oraz ambicje aby zmienić, posprzątać nie tylko w domu, pozbywając się masy zbędnych rzeczy, bo to są już graty bo ze względu na przestrzeń nigdy się prawie nic nie wyrzucało).
Po prostu chciałbym się czymś zająć i skoro interesuje się sukcesem, piszę o tym, studiuje to w domu.. wypadało by mi być świadectwem w tej dziedzinie, a nie tylko jak to inni w większości podobno. Odnoszą sukcesy wydawnicze pisząc o tym jak odnieść sukces, ale wiele nie dokonali. Jestem dziwny bo mam bardzo duże ambicje przy bardzo małych sukcesach, bo niemal wszystko dostałem na gotowe i życie mnie rozpieściło. Stąd też bierze się nieśmiałość do wystąpień, brak wiary w siebie i co za tym idzie jakaś większa chęć zmiany, wykazania się. Bo życie jest ciekawe gdy coś się robi, tworzy, pokonuje wyzwania..

Tego mi brakowało bo nic prawie nie musiałem robić.
To może dobrze brzmi, ale naprawdę nie jest dobre.
Totalnie rozleniwia i odbiera poczucie osobistej siły.
Dlatego też najpierw wolę zrealizować pewne plany
(dla zwykłych ludzi proste, ale dla mnie wyzwaniem zmiany nawyków, jak np. koncentrowanie się na rzeczach praktycznych i wyrzucenie z umysłu, komputera i domu wszystkich nie pobocznych, nie dokończonych albo typowo zabawowych projektów). By przejść z chaosu (totalnego bałaganu, który kiedyś być może włączę do pamiętnika, bo robię kronikę, uwielbiając zajmować się sobą i mówiąc ludziom że to sztuka, znaczy muzeum bałaganu, artystyczny nieład [celem wyróżniania się -tak twierdzi mój brat i ma racje]) . Sorry, że tak nie w temacie, ale łatwiej za coś się zabrać gdy komuś o tym się opowie.. Tak od kilku lat odkładam te wielką akcję, która zajmie pewnie całe 3 miesiące (przejrzeć, posegregować i dać na aukcje - przed-ostano majsterkowałam w elektronice i mam części masę, wcześniej miałem ciemnie i jakiegoś zakładu foto dostałem wyposażenie i już w zeszłym roku pozbyłem się tych wszystkich powiększalników, została tylko chemia, z wyjątkiem słoika z fenolem - bo kumpel z oazy gdy to zobaczył przeraził się, że trzymam na schodach na dworze taką truciznę. Wtedy nie wstawiłem jeszcze wszystkich rzeczy z przeprowadzki całego domu, w tym zawartości piwnic. Zabrał ten słój gdzieś do utylizacji.. ).

Więc wiesz to są rzeczy gromadzone przez całe życie, moich rodziców, a potem przeze mnie.. odetchnę z ulgą gdy będę miał to za sobą -min. wyrzucenie mnóstwa "pamiątek", książek i zeszytów szkolnych, a listy papierowe oraz rzeczy matki, która nie kwapi się aby przyjechać tu i je przejrzeć musiał bym zadekować gdzieś na strychu.. (zewidencjonowane i gotowe do sprzedaży lub oddania). Jakoś tak mam, że dążę do skrajności - jak już coś robić to iść na całość (z nie dbania o porządek do idealnego porządku - to moje wyzwanie.. Udowodnię sobie też że nie tylko w zakresie hobby potrafię pracować systematycznie.., wyćwiczę samodyscyplinę).

Po tym ze spokojnym, czystym umysłem zajmę się pisaniem, dokładniej chcąc napisać program komputerowy, apkę na komórki, poprzez którą udostępniał bym to, analizował zainteresowanie danymi fragmentami i zbierał opinie (ew. komunikując się z użytkownikami).

Chciałbym zrobić jakiś kombajn do przekazywania informacji będący alternatywą dla książki, bloków gotowego tekstu.. Dodać rożne interakcje.

Książka przypomina taśmę magnetofonową, w porównaniu do plików w kompie, gdzie masz dostęp sekwencyjny i możesz tworzyć interakcje.
Piszę dużo, daje wiele dygresji.
wybrałem program bo chciałbym wprowadzić tam mechanizmy sortujące (odpowiadające kilku wersją, z tekstem wielowarstwowym, gdzie można ale nie trzeba było by wchodzić w zagłębione wątki).

Wtedy czytelnicy sami mogli by wyłonić wartościowe dla siebie fragmenty, zrobić z tego coś swojego, co w oprogramowaniu funkcjonowało by jako indywidualne zestawienie, mogące być przekazywane dalej, polecane..
Było by morze jak tu na FW, coś ala gustopodobni, wyszukiwanie tematyczne itp.

Gdyby program się udał, można było by wrzucać tam wszelkie pokrewne materiały i stworzyć interaktywną barze danych alternatywnej wiedzy. Może z czasem program ekspertowy, mechanizm doradczy (interaktywna pomoc).
W sieci jest sporo wiedzy ale i masa śmieci, a to bardzo rozprasza,

Mam ulubiony temat coś o sile jasnej idei..
Trudno mówić o tym jasno..
Ale chciałbym sam rozwinąć i zwrócić ludziom poczucie własnej mocy (a to zależny od przekonań, wiary w możliwości, wiedzy, oraz może wsparcia osób które osiągają sukcesy. My Polacy podobno bardzo narzekamy, mówi się, że to naród malkontentów, a to nas osłabia.. też kompleksy..
Chciałbym to i inne tendencje odwracać, dawać duchową siłę.. poprzez literaturę a potem z czasem warsztaty, może kluby inicjatyw, jakiekolwiek miejsca gdzie ludzie poza siecią by się spotykali, choćby by pogadać. W świecie który staje się wirtualny to ważne by organizować się, a nie tylko hulać w wirtualnych przestworzach. To takie dalsze, ambitne plany, by zrobić coś dla ludzi, jakiś ala dom kultury, gdzie zawsze można było by przyjść, gdzie coś by się działo.
Może podświadomie chciałbym założyć własną organizację, bo wiedzę że ludzie mają chęć w coś angażowania się..
A ja bez nich nie mam też natchnienia,chęci wiele robić..
(mój słomiany zapał bez wsparcia środowiska się szybko wypala). Życie jest ciekawe gdy się coś robi, tworzy zmienia.
A w jedności, we wspólnocie ogromna siła i też satysfakcja, nić porozumienia (to super sprawa organizacja - od szkoły chodzi mi po głowie, ale najpierw przyziemne wyzwania..)

Więc póki co zbieraj i spinaj proszę, poddawaj pod ocenę i dawaj jakieś informacje zwrotne abym wiedział co ludzi interesuje, by na tym skupiać się.
(a co nie, aby to ukrywać dla siebie)

Dzięki za pomysł i pozdrawiam serdecznie
(aha jakby co obowiązują prawa autorskie:)

zjonizowany

tj. mały projekt open sorce typu dla znajomych tak
ale jako coś więcej, komercyjnie to do uzgodnienia

zjonizowany

Przy okazji małe nagranie motywacyjne, których pojawia się ostatnio wiele w sieci:

https://www.youtube.com/watch?v=n9HPJjLedx0

tu zaś o szerszym obrazie w kontekście siły Chin

https://www.youtube.com/watch?v=xDZIMWlHEf0

ocenił(a) film na 8
rasz51

"Rodzi się zło". Akurat ten film zdejmuje z Hitlera trochę odpowiedzialności za to, czego "dokonał", a ceduje to na ogół Niemców. Scena na dachu - Hitler tłumaczy Sawitzki'emu, że jego rola była odpowiedzią na to, czego chcieli Niemcy, a końcówka pokazuje że dzisiaj też miałby szansę, ale nie stworzyłby jej, ale tylko ją wykorzystał.

ocenił(a) film na 4
rasz51

Populizm jest wpisany w demokrację, bo sensem istnienia demokracji jest popularność przekładająca się na głosy.

Krzypur

O! Puknąłeś w 10/10!! Demokracja to system populistyczny gdzie 2 meneli ma więcej o 100% do powiedzenia niż profesor. I o tych meneli, których jest więcej, toczy sie walka wyborcza. I ma być dobrze ?? Hej!

ocenił(a) film na 7
baca350

a znasz lepszy ustrój? wiesz co powiedział Churchill na temat demokracji?

mate21

Znam.
Churchill był w błędzie.
Jeśli uważasz tak jak on też jesteś w błędzie.
Zacznij myśleć niezależnie a nie przyjmuj to co ktoś kiedyś powiedział, choćby to był ktoś uznany.
Wielcy też się mylą. JAk Steven Jobs określając 1 GB pamięci za docelową w rozwoju komputerów.
Uwierz w to że jesteś robiony w konia. Przez demokratów.
Wystarczy bo ci łeb pęknie.
Hej!

ocenił(a) film na 7
baca350

lepiej spójrz wstecz i zobacz do czego doprowadziła monarchia w I RP...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
baca350

jaka tragedia? a jak skończył się bunt plebsu we Francji? rewolucją i upadkiem monarchii Ludwika XVI, a dobra demokracja ateńska czasów Peryklesa? a u nas ilu władców reprezentowało jakiś poziom sobą?

baca350

To nie Steve Jobs, a Bill Gates rzekomo powiedział: "640 KB pamięci operacyjnej powinno każdemu wystarczyć." To jedna z "urban legends". Reszta twoich rewelacji jest równie "rzetelna".

Vespa_

To dodaj coś od siebie.Jeśli masz coś do powiedzenia. Hej!

Vespa_

Vespa, cycu, i para ci uszła. Hej!

mate21

Znam - dyktatura, monarchia, albo władza jakiejś elitarnej grupy, która niczym rodzic opiekuje się większością mającą tyle pojęcia o życiu i świecie co dzieci.

zjonizowany

Czytaj Świat wg. Bacy!
Reszte zwalniam z czytania bo wam zaszkodzi.
Hej!

Krzypur

Demokracja totalitaryzm ciemnoty.

zjonizowany

Dokładniej "dyktatura ciemnoty" (powiedział coś w tym rodzaju, któryś z antycznych filozofów).
Wolę przejrzystą dyktaturę niż mętną.
Wolę wiedzieć kto rządzi, do kogo mam się zwracać, kto ma realną władzę niż
tonąć w chaosie, gdzie nikt za nic nie odpowiada, o nic nie dba, a che się nachapać 1 lub 2 kadencje!
Potem gdy przegra wybory zmienia nazwę lub ci sami ludzie przechodzą do innej partii.
To co się dzieje to jakiś CYRK (ale w TV funduje się emocjonalną walkę i ludzie tego nie widzą, bo zeszli już na poziom emocji, dawno zapomniawszy co to znaczy RACJONALNE myślenie - czyli chłodna analiza i samodzielne wysnucie winsoków, zamiast kierować się sympatiami lub antypatiami).

zjonizowany

Zjon, słusznie prawisz! Korwinista?Hej!

baca350

Z zasady jestem wolny (ogólnie w życiu i od etykietek typu, taka lub taka ideologia, taki lub inny szablon. Bo tego typu szablony prócz ewidentnego podporządkowywania sobie, wyłączają myślenie, zaślepiają w pewnym sensie. To swego rodzaju systemy WIERZEŃ, mające u założenia jak religie monopol na jedyną słuszną prawdę, którą sobie przypisują.

Ideologiczne obozy działają jak sekty, budząc wzajemną wrogość. Czyli dzielą ludzi prowadząc do wiecznych ideologicznych sporów o szczegóły lub same przynależności. Innymi słowy to wyraz głupoty, bo mądry, pewny siebie człowiek wybiera to co jemu się podoba, a nie podporządkowuje się jakiejś ideologij, jako autorytetowi, systemowi z góry uświęconych prawd.

Tak uczy się, a raczej tresuje w szkole i kościele - na myślenie formułkami, dogmatami. Widząc jak manipuluje się ludźmi od najmłodszych lat - "indoktrynacja od kołyski", ocenienie w szkole to istna tresura na niewolnika, podwładnego wykonującego polecenia , po czym ludzie boją się mieć własne zdanie i myśleć niezależnie. Być wolnym to być niezależnym, twórczym i nie utożsamiać się jako tako z jakimś tam nurtem.

Choć są takie nie systemy rozwiązań organizacji społeczeństwa, które mi się bardziej podobają. Ponieważ czuję się jakby trochę człowiekiem z przyszłości. Gdzie cywilizacja bardziej wyewoluowała eliminując rożnego rodzaju uciążliwości typu praca (która w większości przymusu przypomina formę zawalcowanego niewolnictwa. Gdzie przez system ludzie są zmuszani do pracy, aby mieć za co opłacić mieszkanie i jedzenie. Klasyczny niewolnik w zamian za pracę miał zapewniony, pewny dach nad głową i jedzenie. Teraz to jest podobnie, ale w większej swobodzie.

Choć ludzi programuje się podświadomie, do czego służą min filmy. Kult poświęcających się bohaterów, idea, walki, wszędzie mówi się "ciężka praca". W sporcie idea poświęcenia, trud dla wyniku jak i w tzw. wyścigu szczurów - to niszczy ludzi, a stanowi alternatywę dla prawdziwego sukcesu którym jest samorealizacja i czucie się świetnie w drodze życia, TERAZ, a nie w przyszłości jeśli osiągnie się coś niezwykłego, wynik lub medal). Przez taką politykę mało kto jest szczęśliwy i zdrowy!

Wracając do mnie i Korwina. Polityka to gra, czasem przypomina teatr, taki emocjonujący serial. Kontrowersja, skrajne opcje wydają się takim trickiem do manipulacji masami, aby zedrzeć ze sobą ludzi. Na zasadzie starej maksymy DZIEL I RZĄDŹ! Gdzie dwóch się kłóci trzeci korzysta. Demokracja to bardziej demokracja przypominająca ukryty totalitaryzm (wmawia się nieudolność polityków, a to ta sama ekipa z lewa czy z prawa, centrum i jakaś większa opozycja domyślnie są ustawiane.

Polityka to strategiczna gra jak szachy. Tłum się emocjonuje, a za kurtyną rządzi ktoś inny. Co uważny obserwator zauważy. Np. któreś wybory wygrał NSZZ Solidarność i zrealizowało punkty programu wyborczego SLD <lol>. Niektórzy politycy, skrajne partie to tzw. wentyl bezpieczeństwa. Jeśli społeczeństwo kapnie się, że jest oszukiwane i wkurzy to zagłosuje na takowe, a ci wystawią ich do wiatru bo taki kierunek historii też został przewidziany (samoobrona blokowała ważne ustawy).

Gdy emocje wchodzą w grę ludzie wyłączają myślenie. Więc medialna szopka to agresywne wylewanie na siebie jadu (nie polecam oglądania TV bo to rozwala psychikę. Na dłuższą metę każda trucizna robi swoje, a tu niepokój, nienawiść, negatywne emocje - tak jak w filmach i wiadomościach - to tworzy też lęki podświadome. Jeśli wszyscy chorują na to samo trudno mówić o tym czym jest zdrowie. Tak samo trudno wychowanemu w niewoli orientować się czym jest wolność. Ofiara sekty zwykle nie wie, że jest ofiarą, a zaprogramowano jej umysł tak aby broniła się przed wybawieniem z tego koła lęków, nienawiści i zastraszania idą zła.

Idee Korwina niedługo się przeżyją jak religie, które z kultem pracy i cierpienia będą nieadekwatne do rzeczywistości. Bo ludzkość wchodzi w etap niesamowitej rewolucji przemysłowej, która przyspiesza geometrycznie.

Otóż wielkimi krokami zmierzamy do niemal PEŁNEJ AUTOMATYZACJI pracy! To znaczy, że nie będzie ani ekonomi, ani reglamentacji dóbr z pieniądzem i obowiązkiem pracy na czele. Bo roboty i algorytmy sztucznej inteligencji (które JUŻ teraz same prowadzą samochody lepiej niż ludzie) wyeliminują 95% miejsc pracy, a nie będą generowały kosztów zalane darmową energią choćby ze słońca. Już są technologie budowy domów wydrukiem 3D (gigantyczne maszyny mogą wszystko).

Już są programy pilotażowe, wprowadzające tzw. dochód podstawowy, czyli pieniądze bez pracy, aby do puki nie wyeliminuje się pieniądza całkowicie, ludzie mogli, mieli za co kupować dobra produkowane przez automaty.

Jeśli by się tego nie wprowadziło to mieli byśmy krach systemu.
Bo:

1) postęp automatyzacji eliminuje miejsca pracy skupiając kapitał w jednym miejscu
2) bez pracy nie ma wypłat i konsumpcji, a ktoś musi kupować aby maszyny mogły produkować
3) nauka tworzy super-technologie z roku na rok, i bezkastowość, super-trwałość, bezawaryjność rodem z filmów S-F jest już w zasięgu ręki


Taka rewolucja przemysłowa zmieni bardzo wiele..
Jestem zafascynowany jak to się rozegra na Ziemi..
Choć znam plany redukcji ludności metodami przyspieszonego starzenia..
domyślam się, że ci którzy zostaną też będą jakoś musieli się przystosować..
Co będzie ciekawym wyzwaniem. Sam chętnie korzystam z nowoczesnych technologii, eliminujących potrzebę poświęcenia się, czyli wysiłku na rezultaty.

Własnie ludzkość, postęp cywilizacji naturalnie zmierza de eliminacji trudu i cierpienia,
czyli do ułatwiania sobie życia. Automatyzacja jest tego przejawem.
Świat się stale zmienia, bo rozwój, ciągła zmiana, innowacja to wyraz inteligentnego działania. Jednak przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
Wobec czego zawsze znajdą się konserwatyści trzymający się kurczowo tego co stare.
Jeśli dojdzie do rewolucji lub kto wie, wojny zginą zapewne w walce kładąc podwaliny pod pokojowe społeczeństwo nie żyjące różnego rodzaju podziałami.
W wersji optymistycznej wymrą na choroby cywilizacyjne noszeni ciągłymi nerwami.

Więc jestem daleki od polityki, unikam masowej informacji i także ostatnio tej w kinie.
Cenie sobie pokój, wygodę i ponad wszystko zdrowie, czyli wysoki poziom energii
(a nie niskie standardy, czyli brak chorób - gdy ludzie myślą o zdrowiu gdy coś się psuje - tym czasem tak być nie musi w ogóle, bo komórki w cyklach wymieniają się całkowicie - więc ludzie nie muszą chorować, ale że nie umieją żyć w pokoju, radości to stresem, negatywnymi informacjami, złością, niepokojem niszczą sobie zdrowie).
Wyścig szczurów, ocenienie się na podstawie wyniku i polityka w TV wydaje się służyć temu szczególnie.

Ostatnio rewiduje niektóre poglądy materialistyczne i sukces dla mnie to bardziej życie wewnętrzne. Pokój serca, wewnętrzna siła, niezależne myślenie (miłe, pogodne myśli i świetne samopoczucie przy dobrym zdrowiu oczywiście plus ciekawe życie, do którego wypada mieć tylko odwagę. Tj. nie funkcjonować w schematach jak większość, a sięgać w nieznane, po nowe).

To tyle - pozdrawiam serdecznie!


zjonizowany

Szambelan??

Zaskoczyłeś mnie swym wywodem, nie odpowiem ci tak bogato ale:
1. Problemem jest nasza nadmierna liczebność i utrzymywanie zbyt dużej liczby ludzi nieprodukcyjnych [usługi, urzędnicy, służby publiczne wszelkiej maści, w tym politycy, BEZROBOTNI i RENCIŚCI wszelkiej maści, emeryci oraz gamonie siedzący na INNE tu na FW.] w stosunku do produkcyjnych [robotnicy, handlowcy,konstruktorzy, rolnicy i podobni. Co produkcyjni wypracują , to PAŃSTWO zabiera im połowę co uważam za chamstwo.
2. Problemem jest demokracja bez pitolenia o szczegółach, w której banda cwaniaków z Wiejskiej okrada NARÓD w biały dzień a potem łaskawie "daje" narodowi wybiórczo jakieś 500+ i ONI zainteresowani są nakładaniem i zdzieraniem podatków jak najwyższych by najpierw ograbić, a potem dawać i oczekiwać wdzięczności.
Naród bogaty i wypasiony nie jest tal łatwo sterowalny jak naród biedny: patrz PiS i Szydło co na 10 dni przed wyborami ogłosiła 500+ i natychmiast wygrali wybory bo "milczące owce i barany " w te pędy pogoniły do urn by coś dostać "za darmo" -- tak zbajerowali naród jak Indian paciorkami.
3. Demokracja rozsiadła sie wygodnie , narodom nie dzieje sie bieda totalna, więc są nie do ruszenia. A banda urzędnicza ma sie dobrze.

Hej!
[najlepszym systemem jest dyktatura kontraktowa o kadencji 10 lat]

baca350

Cieszę się, bo lubię zaskakiwać (choć też jako poszukiwacz sposobów doskonalenia wewnętrznego życia, w ramach pracy nad sobą, wymyślam, odkrywam i testuję różne sposoby życia - ostatnio - wczoraj, wpadłem na myśl aby przez miesiąc nie rozmawiać, nie komunikować się z ludźmi - więcej niż minimum i zobaczyć co z tego wyjdzie. Na pewno umocnię wewnętrzny autorytet, siłę woli, niezależne myślenie - chodzi o pewność siebie. Koniec więc z żebraniem o uwagę innych i chwaleniem się, w tym oryginalnymi poglądami jak tu:) Byłem strasznym ekstrawertykiem, a teraz zwrot ku introwertyzmu.. (na pewno mi dobrze zrobi - bo za bardzo się rozpraszam, mówiąc i pisząc wiele zaniedbuje swoje idee, a mam w końcu też własne marzenia, które odkładałem bo wydały się zbyt trudne, gdy chciałem wiele na raz:( Tak więc cóż.. nie spodziewaj się częstych i obfitych tekstów, ale po miesiącu może wrócę do tego starego zwyczaju w jakiejś mierze. Choć wątpię bo mówić/pisać mało i konkretnie to też takie małe moje marzenie. Każdy szuka tego czego nie ma:) To taka zapowiedź zmiany tytułem wstępu.

Szambelan o ile pamiętam jest ortodoksyjnym katolikiem (a ja takich już nie trawie, bo samemu wyzwoliłem się od kościoła chyba zupełnie - jeszcze formalnie zostało mi wypisać się). Miałem okazję z nim rozmawiać na forum inne (wdając się w nie potrzebne spory o kościele, któremu głównie zarzucam wtłaczanie poczucia winy [znanym rytuałem "moja wina, moja wina, moja wielka.."]

Ogólnie zastraszanie i pognębianie ludzi rozwalając im psychikę na rożne sposoby - znam z autopsji i po wyjściu z KK czuję się jak ofiara sekty
-robi swoje pranie mózgu od kołyski i jest masa programów, które się z czasem dostrzega i zmienia o ile ktoś pracuje nad sobą chcąc czegoś od życia, a nie tylko wegetując jak większość chyba -czekając na śmierć i "nagrodę w niebie". Czyli godząc się na cierpienie TERAZ w zamian za jakieś mgliste obietnice "zbawienia" po śmierci - to nie pomaga, a przeszkadza w życiu.

Więc religia to wg. mnie majstersztyk psychomanipulacji do nadzorowania owczego, niewolniczego stada. Wykorzystywane masy cierpią i wierzą, że tak trzeba bo wmówiono im od dziecka że są tu na zesłaniu za karę bo ktoś zjadł jabłko z nie właściwego drzewa).

Sam nie oczekuję równie obfitych odpowiedzi, takie nawet były by problemem bo obszerność korespondencji rosła by bardzo (sam traktuję to istne gadulstwo jako swą wadę - no na szczęście czuje że to zmieni się bo miesiąc postu od kontaktów z ludźmi, czyli odwyk zrobi swoje.Przez to skupie się na celu, na sobie , wzmocnie życie wewnętrzne, pewność siebie -której raczej nie mają osoby gadatliwe, jak min Szmbelan /to mam z nim najbardziej w spólnego/ życie rożnymi problemami, świata i ogólnie życiem innych z potrzeby czerpania energii, bycia docenianym i centrum uwagi itp
- owszem i to się przydaje - komicy, aktorzy, różni "ważni" guru napychający swe ego robieniem czegoś dla ogółu..
Jednak ja wolę żyć w pokoju, dla siebie i rosnąć w siłę powiększając swą niezależność od ludzi, czyli bez poklasku i uzależnienia od pochwał znajdować swoje szczęście w tym co się robi tylko dla siebie. To znaczy dla mnie BYĆ WOLNYM właściwie. Gdybym oglądał się na uznanie ludzi musiał bym podporządkowywać się ich gustom, opinią i działać w ciągłym niepokoju tego jak kto mnie oceni czy mnie zrozumie. Tak wolę być jak niezależny artysta, tworzyć własne filozofie i sposoby wartościowania nie starając się o jakąś jedyną słuszną [dla wszystkich = utopijną] ideę). Czyli wolę być indywidualistą wyłączając się na jakiś czas ze społecznego życia, czyli zajmowania mnóstwem nie potrzebnych mniej praktycznych spraw.
Wole super zadbać o siebie, o siłę, zdrowie, niezależność energetyczną na wypadek zawieruchy lub nawet wybudować mini schron, lub przynajmniej ziemiankę gdzieś na odległej za miastem działce.. Bo taka tworzy się prawie moda w sieci, na surwiwal i kontakt z przyrodą oraz bunkrowanie zapasów na miesiąc..

baca350

Odpowiadając na post.

Cejrowski wyliczył kiedyś na wizji, że aż 90% dochodu zabiera się w skutek wielokątnego opodatkowania (w tym obowiązkowymi składkami).
Dodając do tego inflacje - ostatnio dowiedziałem się, że rzeczywista to aż 8-10 %, wychodzi na to że każdemu zostaje mniej niż 10%, czyli wygląda to cienko.. ale to się zmieni.. idą wielkie zmiany w świecie.. i polska ma szansę bardzo wybić się - dzięki zakończeniu tu najważniejszej inwestycji dla Chin - hub jedwabnego szlaku oznacza procent zysku z każdego towaru importowanego z Chin do Europy. Bogactwo Państwa to bogactwo jego obywateli..
Poza tym Izrael podobno nie ma już wsparcia USA i jest na bliskim wschodzie jak samotna wyspa otoczona morzem wrogów, którzy marzą by się odgryźć...
Dlatego sądzę, że Polska jest brana pod uwagę jako bezpieczna przystań, tolerancyjny, alternatywny kraj (jak tam się sypnie bogata emigracja zdąży, wróci mi tu.. i nie da się okradać jakimś obcym mocarstwom.. To taki pozytywny aspekt otwartości na wpływy diaspory, czyli sprytu i dbania o swoje interesy.
Skoro Polacy nie potrafią zadbać o swój kraj to korzystne wydaje się być upatrywanie Polski jako drugiej ojczyzny przez żydów z Izraela, mającego niekorzystne położenie, zdecydowanie symbolicznie niż praktycznie.
Dlatego oczyma optymizmu widzę świetlany los Polski jako przyszłej potęgi dzięki współpracy z Chinami i dbałości przez pewne elity, aby te pieniądze pozostawały w kraju budując jego nowoczesną, wygodną infrastrukturę, dzięki czemu będzie ich wiele w obiegu i wszystkim będzie żyło się lepiej. Staram się być realistom.. patrzę na to co się dzieje i myślę pozytywnie. Bo na owczy tłum - aby zmądrzał to raczej nie można liczyć. Demokracja jak to ktoś powiedział przypomina totalitaryzm ciemnoty. Większość wydaje się być głupia.
Władza tłumu którym łatwo się manipuluje to ukryta tyrania, gdzie odpowiedzialność się rozmywa.. Nie wiem co będzie, ale wierzę w dobro postanawiając skoncentrować się na sobie, a świat dla mnie zmieni się.

Rozwój osobisty, samodoskonalenie umożliwia lepsze podejście.
Ostatecznie traktowanie życia jak filmu czy gry, dla zabawy, frajdy.
Więc z czasem przestaje się narzekać i zaczyna doceniać akceptując to co jest, adaptując się bo najważniejsze jest dobre samopoczucie.

Taką mam /od niedawna/ egoistyczną, ale jakże praktyczną filozofię:)


zjonizowany

No to wbijaj sie do piaskownicy INNE, bo tu nie miejsce na takie tematy.Hej!

baca350

Nie zrozumiałeś mnie.
Szczęście i pokój wewnętrzny to najcenniejsze wartości.

Jest nie fortunnym miejscem "Inne" jak i tego typu fora, skupiające przekrój społeczny ROZBITYCH wewnętrznie i poszukujących ukojenia w dyskusjach: gawędziarzy, trolli, buntowników i nudziarzy nie wiedzących ce ze sobą zrobić, o co w życiu chodzi itp.

zjonizowany

Ano- racja. Wykończył byś sie z ta dzika bandą. Ja się z nimi naciągam 10 lat choć mi nikt nie płaci. Ale za to jestem Przewodniczącym Samozwańczego Klubu Frajerów. Jest nas 2 osoby, ale nie pamiętam kto drugi bo to było dawno.
Podesłał bym ci -- albo depnij na tutejszego mojego bloga "Świat wg.Bacy" - może cie zainteresuje. Bo jesteś tu jedynym maniakiem co to pojmie. Tak sądzę.
Hej!

zjonizowany

Masz te teksty swoje gdzies w jednym kawałku?? Hej!

baca350

Sprecyzuj proszę pytanie (bo nie rozumiem o co chodzi, jakie "teksty" i w jakim "kawałku")?

peju

Genialna komedia wg. mnie jeden z lepszych filmów jakie miałem okazje ostatnio obejrzeć (może dlatego że dużo ich nie było), a ludzie doszukujący się ukrytego przekazu że Hitler był spoko to zwykłe głąby albo ja mam problem z interpretacją prostego filmu. :) Jak najbardziej jako komedia na + i jako film z przesłaniem nie ważne jakim czy pozytywnym czy negatywnym bo wszystko zależy kto jak co odbiera.

ocenił(a) film na 8
peju

Niby się zgadzam z wypowiedzią (bo rzeczywiście, jak oni to nakręcili przy szalejącej poprawności politycznej?), ale nie z tym, że nie jest to film dla lewaków. Trudno to ocenić, ale mam opinię, że może być akurat na odwrót, tj. sama końcówka (już po napisach) może mieć przesłanie jeśli nie lewackie, to przynajmniej antyprawicowe. Migawki z płonącego ośrodka dla uchodźców (entszuldigung, powinno być "uchodźców"), wypowiedzi Le Pen i Wildersa (chyba to był on), marsze Pegidy i różnych środowisk narodowych z innych krajów - a do tego podsumowanie Hitlera: dam sobie z tym radę; dam radę to wykorzystać. Można z tego wynieść wniosek, że twórcy przestrzegają przed budzącymi się nacjonalizmami, co może właśnie zrodzić kolejnego Hitlera, nazistów etc.. Może to moja nadinterpretacja, zwłaszcza że w reszcie filmu jest polewka z poprawności politycznej, czy też na przykład pokazana jest niemiecka ulica, na której widać więcej kolorowej niż białej młodzieży. Ale nawet jeśli ten film miałby w głębi przesłanie bardziej lewe, niż prawicowe, to i tak można łatwo to zbić - ganienie skutku zamiast przyczyny, a do tego reszta filmu dobrze się nadaje.

ocenił(a) film na 4
kawakao6

Problem w tym, że jest akurat odwrotnie. Hitler zdobył władzę jak najbardziej demokratycznie. To właśnie demokracja, czyli vox populi, rodzi tyranie, a nie nurty prawicowe. Przemyśl to.

ocenił(a) film na 8
Krzypur

Ale ja się właśnie z tym zgadzam - z tym mianowicie, że Hitler doszedł do władzy, bo Niemcy go chcieli, nie było tak, jak próbuje się to teraz przedstawiać, że Hitler jest winien wszystkiemu prawie sam jeden, zaczarował Niemców etc. :) W swojej wypowiedzi chciałem zwrócić uwagę, jak to jest przedstawione w filmie, a zwłaszcza w końcówce. I jeśli się pojawi w Europie jakiś nowy nazizm z prawdziwego zdarzenia (może w Szwecji, może we Francji, najprędzej w Niemczech), to oczywiście mainstream będzie to przypisywał to różnych ruchom mniej lub bardziej prawicowym, choć według mnie głównym winowajcą będzie przede wszystkim chory system demokracji europejskiej.
"Er ist wieder da" jest naprawdę ciekawym filmem, można różne wnioski z niego wyciągać i nic nie jest jednoznacznie ustalone. I tak końcówka może rodzić odczucie wiązania na siłę Hitlera ze wszelkim ruchami "anty" w obecnej Europie, to z drugiej strony dobrze są tam pokazane prawdziwe nastroje społeczeństwa.

ocenił(a) film na 4
kawakao6

Teraz lepiej rozumiem i podzielam Twoje sądy i obawy.

ocenił(a) film na 9
peju

'film nagle wszedł w bardzo poważną tematykę współczesnej polityki i kryzysowej sytuacji migracyjnej' - prawdę mówiąc przy tych ostatnich gadkach w mediach o Syrii faktycznie chodzą mi po głowie jak muchy analogie do tamtej sytuacji... Boże chroń przed powtórką, ale pewne wnioski nasuwają się same

ocenił(a) film na 9
peju

Nie wiem czy się śmiać z tej interpretacji, czy płakać.
Film, jak i książka (po którą warto sięgnąć) pokazuje, że Hitler nie wyczarował nazizmu z powietrza, że te demony siedziały i nadal siedzą w ludziach, a teraz coraz chętniej podnoszą łeb. Że to bezczynność dobrych ludzi, cynizm i zamykanie oczu doprowadziły do wszystkich tragedii.
Jeśli czytam, że ktoś rozumie ten film, jako krytykę politycznej poprawności i antylewacki manifest, to tym bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że temat jest cholernie aktualny.
Sama końcówka jest tak łopatologiczna (Le Pen, złoty świt, pegida) że trzeba zejść do poziomu nietrzeźwego kretyna, by popełnić interpretację taką jak peju i kilku innych. Gdzie była szkoła, kiedy jej potrzebowali?

użytkownik usunięty
SkowronskiJM

Dokładnie! Ta opinia pokazuje, że ludzie mają już naprawdę wodę zamiast mózgów :) Nasi "prawilni obrońcy" narodu i Europy...

ocenił(a) film na 9
SkowronskiJM

Koncowka owszem, ale do końcówki trudno nie odnieść wrażenie, że film wyśmiewa sie z poprawnosc politycznej, lewicowej retoryki itd. co by Hitler w nim nie powiedzial to mial racje

ocenił(a) film na 9
Al_Bundy

Jeśli coś jest tu krytykowane, to liberalny konformizm, korpo-sapiens kierujący się wyłącznie zyskiem i właśnie łamanie tej "politycznej poprawności" co uważa się za odświeżający głos ludu, a jest zwyczajnym chamstwem i refluksem po XX wieku. Jak doszukałeś się lewicowości w tej liberalnej papce to nie wiem.

ocenił(a) film na 9
SkowronskiJM

Libertarny konformizm jest jak dzieckiem lewicy, przez cały film można odnieść wrażenie, że wyśmiewa on wszelkiej masci lewice, od zielonych, po socjaldemokratów aż po centrolewice (Merkel itd), w końcu film zwraca glowna uwage na problem uchodźców.

ocenił(a) film na 9
Al_Bundy

Chadecja wg. Ciebie to centrolewica. Ok, to jakby wyczerpuje dyskusję o definicjach :D
Mnie pewnie nazwałbyś bolszewikiem. W każdym razie mam inne zdanie niż Ty.

ocenił(a) film na 9
SkowronskiJM

Chedecja to jako tako nurt bardziej na prawo niz na lewo, ale dzisiej partie mogą deklarować różne poglądy, to, że Merkel nazywa się chrześcijańską demokratką nie znaczy, że nie jest, PO też mialo być partią chadecką i konserwatywno-liberalna a zeszli na zwykly populizm z przechyleniem na lewicowość w gospodarcze, PiS robi tak samo.

Nie będę się sprzeczał czy polityke ekonomiczna Merkel jest prawicowa czy lewicowa, ale napewno jej retoryka jest poprawna politycznie, liberalno-lewicowa.

użytkownik usunięty
peju

Czytając tą opinię nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać... Radzę ponowne, dokładniejsze obejrzenie tego filmu i właściwe zinterpretowanie go... O! Z książką też radzę się zapoznać ;) Pozdrawiam i Eviva l'arte, nie lewak, ale liberał, choć dla takich jak w/w to bez różnicy...

ocenił(a) film na 10
peju

Straszne jest w tym filmie to, że Hitler zyskuje sympatię widza, jest szczery, przestrzega różnych pozytywnych zasad.
Ktoś napisał o demokratycznym uzyskaniu władzy (wybory parlamentarne). Dobrze jest sprawdzić, bo takie oglądy funkcjonują. Faktycznie, uzyskał zwycięstwo dzięki koalicjom z partiami i partyjkami, urząd kanclerski dzięki różnym zabiegom von Papena, Hindenburga i innych, a później wprowadził stan wyjątkowy (pożar Reichstagu) i ustawę gwarantującą monopol władzy dla NSDAP - faktyczną dyktaturę.

ocenił(a) film na 9
kkutz

To nie jest straszne tylko.. daje do myślenia. Życzę wyciągnięcia prawidłowych wniosków!

SedarPL

Przecież Hitler wpisał się w ducha czasu.
Jest symbolem odrodzenia, przejęcia inicjatywy, obrony interesu narodowego (dzięki temu zyskał sympatię i zdobył władze, stawiając w krótkim czasie Niemcy na nogi, z kryzysu do potęgi - uczynił cud gospodarczy, ale w związku z poprawnością polityczną o tym się nie mówi, bo to zwycięzcy piszą historię i piorą masowo umysły).

ocenił(a) film na 7
peju

Film 'nie dla lewaków'? Został przez nich nakręcony.

Wnioski zupełnie nie właściwe, polecam oglądnąć go jeszcze raz.

ocenił(a) film na 9
kacperfeelon

Do zakonczenia mozna odnieść wrażenie, że wyśmiewa w każdym momencie liberalno-lewicową retoryke. Co by nie mowil Hitler o Merkel, o imigrantach itd to mial racje

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones