PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=813}

Operacja Piorun

Thunderball
7,1 39 523
oceny
7,1 10 1 39523
6,0 11
ocen krytyków
Operacja Piorun
powrót do forum filmu Operacja Piorun

3/10

ocenił(a) film na 3

Ten Bond to jakaś katastrofa. tak się ciągnie ,taki nudny...
I te ,,efekty" w scenie na ,, bardzo szybkim" wodolocie , śmiech mnie zbierał jak to oglądałem..

Bardzo słaby..

Jedyne co mi się podobało w tym Bondzie to kwestia Conneryego - Ta pani nie będzie wam zbytnio przeszkadzać ona tylko nie żyje :D

szkot7

Efekty są takie, jak czasy, kiedy film powstawał.

ocenił(a) film na 3
jedzoslaw

No nie wieżę że nie dało się lepiej wykoanać sceny na wodolocie...

ocenił(a) film na 3
szkot7

o przepraszam ,,rz"

szkot7

Pewnie tak, nie jestem pewien, bo nie znam się na ówczesnej technologii, ale raczej rewelacji w l.60 nie można było uzyskać.

jedzoslaw

Ten film dostał Oskara za efekty specjalne. Po prostu takie wtedy były czasy. Nie oceniajmy starszych bondów według dzisiejszych realiów.

cmn

Zgadzam się.

szkot7

Klasyka. Aczkolwiek często filmy "po latach" nie są już tak wyśmienite, jakimi je zapamiętaliśmy (np. z czasów młodości) i czar sentymentu nie wytrzymuje próby czasu (bywa...) to "Bond" wymyka się prostym mechanizmom klasyfikacji. Jak na tamte czasy - był zrobiony rewelacyjnie (popatrzcie na ówczesną kinową "konkurencję" i co z niej zostało w świadomości widzów XXI w.).
"Thunderball" w moim odczuciu jest zdecydowanie lepszy od swojego nowszego wcielenia "Never Say Never Again" (1983), też z Seanem Connerym - adaptacja tej samej powieści...

ocenił(a) film na 3
backtothefuture

znaczy ja to wiem, jestem miłośnikiem starego kina jednak strasznie irytował mnie ten bond, robiony tak toche na odwal się no nie wiem takie jest moje odczucie, nie chodzi mi o to aby bond był naszpikowany super efektami tylko żeby to jakoś się razem trzymało kupy.

A tu zauważyłem wieeeeeeeeeeeeeele oj wiele niedoróbek. Sama muzyka która jest przerywana w połowie utworu świadczy o montażyście...

szkot7

Nie ma co dyskutować o gustach :-) ale można o faktach. Pewnie, że błędów nie brakuje, a za to też lubimy serię... Myślę jednak, że Oscar dla Johna Stearsa za efekty był uzasadniony (przypomnijmy młodszym Czytelnikom: później Stears dostał drugiego za StarWars), choć w pełni szanuję ocenę Kolegi Szkota7. Publiczność zagłosowała nogami (i banknotami): budżet 5,6 mln $, zysk - 141 mln. Za całokształt odpowiada reżyser. Pytanie: czemu Terence Young nie chciał już później wracać na plan "bonda" ?
A propos "niedoróbek": w dużym stopniu to zasługa montażysty Petera Hunt'a. Słynął on z tego, że eksperymentował, nie dlatego, że coś przeoczył, ale robił takie "numery" specjalnie; ponoć miał taką filozofię filmu: dynamika ważniejsza niż logika. Stąd np. sceny walki w początkowej sekwencji (ruch postaci). Były to zamierzone efekty, choć koncepcja nie tylko ryzykowna, ale i dyskusyjna - nawet po latach :-) Bondem rządzi logika komiksu, jest to efekt kompromisu między ekranizacją Iana Fleminga a wielkim widowiskiem ku uciesze (nie zawsze wymagającej!) globalnej (premiera "Operacji..." w Japonii!) publiczności...
Wielkość cyklu polega na tym, że wciąż go oglądamy. I dyskutujemy. Pozdrowienia dla bondologów, bondoentuzjastów i bondosceptyków!

ocenił(a) film na 9
backtothefuture

Powiem szczerze, że kiedyś nie przepadałem za tym odcinkiem. Wydawało mi się, że ciągnące się w nieskończoność sceny podwodne stanowią o słabości 'Thunderball'. Ale dzisiaj obejrzałem ten film po wielu latach i uważam, że jest doskonały. Oczywiście sceny podwodne nadal trochę rozwlekają całość, ale mimo to jest to kino z najwyżej półki. Świetne dialogi, dużo dystansu, doskonale dobrani aktorzy...Z perspektywy czasu uważam, że jednak te najwcześniejsze Bondy z Connerym miały najwięcej magii, świeżości. To była seria lat 60. Mogę teraz tylko utyskiwać, że wówczas nie powstało więcej odcinków z Connerym.
Co do montażu scen walki, rzeczywiście jest specyficzny, jakby pourywany. Peter Hunt w podobny sposób wyreżyserował potem 'W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości'.
W każdym razie z przyjemnością powracam do tego cyklu, a znam go od blisko 20 lat. Ale, jak już wspomniałem, po latach jednak jestem zdania, że pierwsze odcinki (gdzieś tak do 'Szpieg, który mnie kochał') są najciekawsze. Osobiście moim faworytem są 'Diamenty są wieczne', chociaż wiem, że wielu miłośników cyklu uważa ten odcinek za słaby. Mnie się podoba szalenie.

wojteczek

Zgadzam się z moim Przedmówcą. Bondy z Connerym mają w sobie to "coś". Ślady tego klimatu odczuwam jeszcze w produkcjach z Moore'm, choć to już inny styl, natomiast ciężko znoszę czasy Brosnana, a o Craigu nie wspominając. Nie jest to nawet kwestia odtwórców głównych ról, którzy też coś wnoszą do postaci, tylko raczej problem "receptury" na bonda...
I jeszcze jedna kwestia, na marginesie naszych rozważań: polska wersja językowa. Nie każdy jest w stanie zrozumieć oryginalną wersję - bez tłumaczenia, czasem niuanse językowe i gra słów wymagają pogłębionej znajomości j.angielskiego. I tu zaczynają się schody: w różnych wersjach tłumaczeń, zarówno w tv jak i na dvd, trafiają się różne "kwiatki", które niesamowicie wypaczają lub spłycają oryginał. Kto jeszcze pamięta przekłady Tomasza Beksińskiego... - mówię to z nostalgią, wspominając nie bezlitośnie dosłowne, ale inteligentne tłumaczenie tych filmów...
A za bondami z Connerym jeszcze jeden argument: przyjemnie popatrzeć na świat, którego już praktycznie nie ma: samochody, obiekty, stroje, fryzury, design, "nowoczesna" technika lat 60. To jest przeżycie estetyczne!

ocenił(a) film na 4
szkot7

To prawda. Bardzo chaotyczny i po prostu nudny.

Ale to "Ośmiorniczka" to najgorszy film w cyklu.
Roger Moore komrpomituje tu Bonda (wespół z reżyserem i scenarzystami) po całości. Przebiera się tu za... KROKODYLA! MAŁPĘ, a nawet KLAUNA i trudno nie odnieść wrażenia, że jest nimi wszystkimi, tylko nie Bondem. A scena gdy skacze na lianach w rytm melodii z Tarzana to już autoparodia. Wstyd!
Zwłaszcza po tak twardo stąpającym po ziemi i z tego powodu właśnie udanym "Tylko dla twoich oczu".
Chała.

Taki "Nigdy nie mów nigdy więcej" nie jest filmem bez wad (największą jest to, że to remake "Operacji: Piorun"), ale przynajmniej nie ośmiesza bohatera. I jest ciekawy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones