Rzeczywiście - gdyby nie końcowe sceny, które są niepotrzebnie wydłużone i przez to nieco nużące, film byłby na podium wśród najlepszych z serii. Za każdym razem jak oglądam Operację piorun i nadchodzą sceny walki pod wodą, łapię się na tym, że zaczynam myśleć o czymś innym, zamiast oglądać ze skupieniem. Poza tym dla mnie jest to film doskonały : dużo scen na plaży i w wodzie, egzotyczny klimat, piękna Claudine i przystojny Sean, ciekawy czarny charakter i cała stworzona intryga. Powolna akcja, przez co nie sposób się zgubić czy zmęczyć - co jest charakterystyczne dla pierwszych części Bonda.