niezly screwball ze swietna jak zawsze colbert i przezabawna scena polowania w pociagu. prawda jest jednak taka, ze screwballe z lat 40 to juz nie to samo co te z lat 30. chyba philadelphia story to apogeum ery screwballowych komedii [chociaz niektorzy za ostatni wielki screwball uznaja ball of fire]. szkoda, ze ten niezwykly gatunek zniknal tak szybko. jedynie 8 lat [1934 -1942] a tyle niezapomnianych filmow.
Niestety, muszę się zgodzić, że screwballe z lat 40 nie dorastają do pięt tym z poprzedniej dekady. Poza tym jestem wielkim fanem Cary'ego Granta i moim zdaniem każda komedia na wstępie traci wiele, jeżeli ten aktor w niej nie gra.
Zapraszam na mojego bloga o starych filmach:
http://1001filmow.blox.pl/html