To ja się nie zgadzam z J-L G - chociaż to bardzo dobre kino artystyczne to jednak do takiego arcydzieła jak Rashomon Kurosawy mu trochę brakuje...

Rashomon bez wątpienia wielkim filmem jest - i to pod wieloma względami ... myślę jednak, że co najmniej jedna gwiazdka przypadła mu z racji nowatorskiego podejścia do zaprezentowanego w nim wydarzenia, sporadycznego, może trochę nazbyt wydumanego ... Natomiast "Życie Oharu" jest melodramatem, ciągiem linearnie przedstawionych wydarzeń socjalnych, dość typowych - i mimo, że opowiedzianych z perspektywy jednostronnej i subiektywnej, to przedstawionych w sposób bardzo obiektywny i przekonywujący :)
Jakże trudno porównywać taki odmienne arcydzieła :)

Sorry, pomyliłem filmy, nie sprawdzając o który w tej dyskusji się rozchodzi ..., sorry once more. Spróbuję jedynie poratować się tym, że to, co powyżej napisałem odnosi się do większości dzieł Mizoguchiego ... Natomiast Kurosawa wolał się skupiać na przypadkach jednostkowych, czasami dosyć nietypowych. Oczywiście nie jest to żadnym zarzutem, a jedynie postrzeganą przez mnie różnicą pomiędzy sposobami podchodzenia przez obydwu wielkich mistrzów do ważnych, życiowych tematów ...

Nie szkodzi. Szanuję Twoją opinię i ocenę. Mnie się bardzo podoba scenografia, kostiumy, klimat i wymowa tego filmu. Bardzo dobry też warsztat twórczy, jednak mam wrażenie iż Kurosawa wykazał coś jeszcze: poezję w narracji i ogólnie błysk geniuszu...