To taki film, który nie potrzebuje recenzji, interpretacji i całej otoczki opisowej. Po prostu należy zagłębić się weń jak na desce surfingowej w dal oceanu. Rzadko można zobaczyć jak tyle śmiechu, radości i optymizmu dawało tak wielu widzom tylko kilku zwykłych ludzi. No...może nie do końca zwykłych. Loren Horsley jest kapitalna jako Lily- cieszy się jak dziecko, a smuci jak dojrzała kobieta z masą problemów na głowie. Jemaine Clement nie do końca jej chyba dorównuje, ale jego również nie sposób nie polubić. Do tego należą się brawa dla pana Waikiki i całej drużyny. Jedna z najlepszych komedii roku, albo nawet więcej. Mam tylko nieodparte wrażenie, że taki sukces może się udać raz, choć mam nadzieję, że się tu mylę.