Dlaczego polscy oficerowie rozmawiali z tymi Estończykami po niemiecku? Chodzi mi o scenę gdy siedzieli w biurze w Tallinie.
No cóż... niemiecki to jeszcze wtedy taka "lingua franca" Europy Środkowej, więc chyba najwięcej ludzi się go w tym regionie uczyło.
Estonia podobnie jak Łotwa od wieków (jako Inflanty) były pod wpływem kultury niemieckiej, nawet w XIX wieku czyli juz pod panowaniem rosyjskim, jezyk niemiecki był na tych terenach praktycznie językiem urzędowym. Niemcy bałtyccy (Baltendeutsche), potomkowie osadników z czasów państwa Zakonu Inflandzkiego, zajmowali na tych terenach wysokie stanowiska administracyjne i wojskowe, czy to w czasach panowania polskiego, szwedzkiego czy poźniej rosyjskiego. Niemiecki był językiem dominującym w Estonii a nasi oficerowie, czesto, bądź pochodzący z trójmiasta, bądź tam stacjonujący chcąc nie chcąc musieli znać język niemiecki, który był urzędowym językiem w WMG. Domyślam się też ze sporo starszych oficerów marynarki wojennej IIRP było szkolonych w niemieckich akademiach morskich przed I wojną światową wiec nie dziwi mnie to, ze rozmawiali po niemiecku.
Małe uściślenie, sporo oficerów floty IIRP było wychowankami Austro-Wegierskiej Akademii morskiej w dzisiejszej Rijece wiekszość jednak było wychowankami Morskiego Korpusu Kadetów w Petersburgu, natomiast ogromna część podoficerów ( prawie dwie trzecie ) miało za sobą służbę w marynarce niemieckiej.