Całkowicie niekonwencjonalne podejście do sztuki filmowej. Chociaż, być może, właśnie wielki powrót do tego, z czego kino wyrosło - do obrazu. Próżno szukać u Jarmana fabularnego ciągu przyczynowo-skutkowego. "The Last of England" podąża dwoma drogami. Primo, surowo obchodzi się z sytuacją polityczną ówczesnej Wielkiej Brytanii, secundo, co może bardziej charakterystyczne dla twórczości Jarmana, wprowadza do kina wątki homoerotyczne. Wszystko to zbiera się w apokaliptyczną wizję zrujnowanego kraju, w którym nie dla wszystkich znajdzie się miejsce...