Wspaniały film - myśle że określiłbym go najlepszym filmem artystycznym, jakie dano mi było do tej pory oglądać. Film poraża przede wszystkim wspaniały zestawieniem obrazu w mistrzowski sposób połaczonym z dzwiękiem, który jest jego swoistym dopełnieniem. Dla mnie ogromne wrażenie, zrobiła ścieżka dzwiękowa, która znakomicie współgra z tym co w danej chwili widzimy, budując przy tym swoisty rytm i atmosfere filmu. Dla wielbicielu antymuzycznych kilmatów spod znaku industrialu jest to niewatpliwe łakomy kąsek. Zdjęcia także są znakomite - bardzo udanym zabiegiem w tego stypu filmach jest zastosowanie róznego radzaju filtrów, przez które niczym przez pryzmat oglądamy wizje rzeczywistości zaproponowaną przez Jarmana. Nie ulega watpliwości że ten świat nie tchnie optymizmem - co raz oglądamy plagi współczesnych czasów: narkomanie, terroryzm czy upadek podstawowych wartości. Tylko gdzięs w oddali pojawia się światło nadzieji na uleczenie chorej rzeczywistości( jak choćby w wymownym ostatnim ujęciu filmu). Recenzując ten film nie mogę znależc rzeczy, do których można byłoby się przynajmiej w moim odczuciu przyczepić[no chyba jedyną wada jest jakiś pedalski motyw w środku film, ktory kompletnie nie współgra z calością - dobrze że jest krótki]. "Last of England" to obraz, w ktory synteza narracji, obrazu i dzwięku jest idealnie wyważona i zharmonizowana. Film, gatunku których na próżno szukać w dzisiejszym skomercjalizowanym kinie, choć pewne podobieństwo na pewno można dostrzec z "Naqoqatsi"G.Reggio. Bez chwili wachania stawiam 10/10.