Tutaj https://www.filmweb.pl/film/Ostatni+posterunek-2023-10032036/discussion/Ostatni+ ludzie+na+ostatnim+posterunku,3355925 było bez spojlerów :-)
Słabości:
- posterunek dokładnie w pół drogi między wyspami, dzierżący od lat łapę nad bronią masowej zagłady i... i pilnuje ich czterech ludzi? Serio tak ważnego strategicznie punktu pilnuje grupka wyrzutków-wieźniów? I odpaleniem bomby nuklearnej kieruje sierżant po przejściach z kapralem-płaczką?
- ten sam posterunek, który do obrony ma albo armatę z szafką amunicji (na dwa lata) albo odpalenie bomby niszczącej świat. Jakieś wsparcie? Jakaś broń? Może łączność? Nic z tego, byle atak dwóch stateczków z dwóch różnych stron i nasz posterunek pada w pół godziny prawie bez walki. Tak zawsze można odpalić bombę, ale klucz ma szpieg :-)
- motyw z lokalizatorem. Serio komuś na dyżurze udało się niepostrzeżenie wymknąć z platformy, mylić pozycję innego statku, pokonać załogę, wrócić - i nikt się nie zorientował?
- motyw ze szpiegiem. Tak, na pewno przez dwa lata nie było żadnej nadarzającej się okazji by przejąć bombę, sabotować pracę czy zdobyć dokumentację. I tak, na pewno wysyłając szpiega dobrym pomysłem jest nie dawać mu absolutnie żadnej łączności.
- dylematy dowódcy: widzisz statek, wygląda na pusty, w środku jest swój człowiek. Co zrobić? Ano uruchomić bombę atomową :-) Co prawda mam działko, ale bomba wprowadza lepszy nastrój.
- tajemnice. Tak, cztery osoby, z czego jedna z nich to kobieta, spędzają ze sobą czas 24/7 przez ponad 2 lata na małej platformie pośrodku niczego, a każdy dzień jest identyczny jak setki innych. Niesamowite, że dało się zauważyć że powstała para która ma romans :-)
- nieco naciągany motyw z raportami. Serio NIC się nie wydarzyło przez dwa lata? Naprawdę nic na posterunku w czasie wojny się nie wydarzyło? Przez dwa lata nikomu nie przyszło do głowy że chyba coś jest nie tak? Wojna o zasoby, a przez dwa lata jedynym ruchem jest pojawienie się stateczku? Coś słabo jak na sam środek wojny.
Zasadniczo - no bez przymykania oka jest cięzko :-)
Najbardziej boli, coś co mogło Ci umknąć. Otóż armatka ma ograniczone pole obstrzału. ,,Z tyłu i częściowo po bokach" stoją wysokie ściany. Potencjalnym wróg przypłynie z jednej strony i zwolniony z cum kuterek oczywiście dryfuje w stronę obstrzału.
Ano rzeczywiście, wróg w ogóle nie musi się martwić artylerią - wystarczy że podpłynie z drugiej strony albo z boku. I okazuje się, że bomby atomowej chroni jeden sierżant uzbrojony w pistolet. Meh.
I jedna kwestia, która być może była wyjaśniona, ale mi umknęła. Czemu satelita (satelita) odtwarzał ich wiadomości?
Chyba to nie było wyjaśnione do końca. Moja teoria:
1. Awaria. System komunikacyjny się popsuł i odbijał wiadomości. Może to była awaria satelity jako taka lub algorytm "jak satelita niw może wysłać informacji dalej, to ma ją odesłać".
2. Celowe działanie, żeby ekipa miała co robić i wydawało im się, że pełnią jakąś funkcję.
Obstawiałbym 2. Gdyby była awaria, to góra po dniu-dwóch ktoś by się zorientował, że z tak ważnej stacji nie ma raportów - a to oznacza duży problem. A skoro wiemy że wojny raczej nie ma (latające jaskółki, brak przez dwa lata jakichkolwiek śladów wojny, nikt się nimi nie interesuje, przez 3 miesiące zmiana nie wraca) to dla pozorów wysyła się na posterunek ludzi, żeby opinię publiczną utrzymać w przekonaniu że cały czas rządzimy światem. Coś jak w LOST: wysyłaj raporty, wciskaj guzik, bo jak nie to będzie wielkie bum i nie wnikaj dlaczego.
Tak. Celowe działanie, tylko dlaczego system odbijał wiadomość? To trochę... niewyszukane. I tu wracamy do punktu wyjścia - dziury w scenariuszu.
To byłby piękny film, gdyby... zmienić scenarzystę, reżysera i budżet.
Tylko tyle :)
możesz "wciskać przycisk", a nie "guzik". Guzik masz przy koszuli i używasz go do jej zapięcia.
A no fakt :) Dopiero teraz zajarzyłem że działo mogło atakować tylko z jednej strony. Ale jaja.
A i tak ludzi mieli w d***. NIe powstrzymali atomówki dla ludzi. Zrobili to dla jaskółek.
Bo nic tak nie rozczula, jak ptak na parapecie ;)
Pomimo iż zgadzam się z twoją krytyką to uważam że film warto obejrzeć. Najśmieszniejsze było jak wysłali Sulivana żeby zbadał "statek widmo". Ten wyłącza radio bo fakt - mogło by ono narobić hałasu przy skradaniu. Ale potem zamiast je włączyć to spokojnie wpieprza batonika gdy ważą się losy świata. Przecież musiał widzieć jakie są procedury i jakie następstwa zerwania kontaktu z posterunkiem. Zamiast rozpieprzyć łódź z działa lepiej odpalić ładunek jądrowy tak dla większej pewności.
Dla mnie to zachowanie jest sensowne - siedzi facet dwa lata ja jakiejś platformie i je codziennie jakieś wojskowe żarcie z puszki. Nagle trafia na statek, gdzie znajduje batonik. Chyba też bym się skusił na chwilkę przyjemności :-)
Głupi był motyw zniszczenia statku. Tak, na morzu pływa jakiś podejrzany statek, wygląda na pusty, nasz człowiek jest w środku - więc zniszczmy go na wszelki wypadek! Przecież nie ma to najmniejszego sensu...