Niby sprawdzony schemat: on wychodzi z więzienia i planuje ten OSTATNI skok, ma piękną dziewczynę, która do tego nie jest głupia i naprawdę go kocha, tak jak i on ją zresztą; jest również niezrównoważony kumpel strzelający do ludzi jak do kaczek, później pojawiają się zakładnicy. Niestety, precyzyjnie zaplanowany skok, okazuje się niewypałem - co prawda łup jest, ale koszta jego zdobycia znacznie przewyższają 'przedskokowe' założenia. Przed naszymi bohaterami długa droga do oazy spokoju...
Ile razy to widzieliśmy? Setki, a może nawet tysiące ;p Jednak tym razem sam sposób przedstawienia, gry aktorskiej (mój pierwszy kontakt z osławionym Gallo - oops, własnie patrzę że grał w Arizona Dream - jakim cudem go nie pamiętam?) itp. na znacznie wyższym poziomie niż przywykliśmy. Niepewność szefa ekpiy, zmęczenie dotychczasowym życiem - wszystko jest wprost wypisane na twarzy Vincenta Gallo, a Sutherland jako świr wypada 'niewiarygodnie wiarygodnie' :) Ktoś może zarzucić zbytnią 'senymenalność' w końcówce, jednak czy to nie wygląda prawdziwie? Moim zdaniem tak.
Porządne kino akcji.