Czy tylko ja zauważyłam kilka podobieństw między tymi dwoma filmami czy mam bujną wyobraźnię?
Otóż dwaj główni bohaterzy zakochują się w swojej wybrance od pierwszego wejrzenia. Motyw domu przy plaży oraz scena miłosna. Na końcu bohaterka chce się spotkać jeszcze raz ze swym ukochanym w tym samym miejscu. Obie dopiero później mówią że wychodzą za mąż. Postać tej "drugiej" również się pojawia nie jest tak widoczna jak w "Trzech metrach..." ale jest nią Cecilia, która kocha się w głównym bohaterze już od dawna. Następnie motyw pobicia, dzięki któremu oboje główni bohaterzy tracą coś cennego (w "Trzech..." motyw ten pojawia się na początku). A poza tym główny bohater jest "gwiazdą" kimś "wyższej rangi" kogo wszyscy znają.
Co myślicie? Czy autor książki "Trzech..." nie opierał się trochę na tym filmie lub książce Fitzgeralda? (Obu książek nie czytałam więc liczę na to że ktoś wypowie się w tej sprawie i ewentualnie poprawi moje błędne myślenie