ALE - ale jest błąd twórców filmu. Kiedy Cage jedzie na swojej bodajże HONDZIE po zabiciu
zawodnika w samochodzie zachacza o jakieś tam chińskie badziewie dzieciaka lewym
ramieniem. Potem - w domu probuje je opatrzeć, niestety - ta rana pojawia się na PRAWYM
ramieniu :). W następnym ujęciu z Nicolasem w aptece, pokazuje on ranę znowuż to na
lewym ramieniu. :)
Głównie to chcę Cię uświadomić na temat tego BŁĘDU(KTÓREGO TAK NAPRAWDĘ NIE MA), ale przy okazji wypowiem się ogólnie na temat samego filmu. Ostatnie zlecenie to przeciętny, szybki film akcji, z kilkoma strzelaninami i pościgami, który nie niesie ze sobą jakiegoś wielkiego przesłania ani nie wnosi nic nowego, to też nie jest to zadanie tego typu filmu. Ogląda się go w miarę znośnie, a fabuła choć płytka to nie nudzi. Tego typu filmów akcji rocznie powstają setki i w większości to są naprawdę dużo słabsze filmy od Ostatniego zlecenia, więc spokojnie można go raz obejrzeć. Miejscami może irytować Nicolas Cage, który próbuje być większym profesjonalistą w swoim fachu niż to możliwe. Plus , że akcja dzieje się w Tajlandii, a nie np. w Stanach.
Moja subiektywna ocena Ostatniego zlecenia to przeciętne 5/10, a jeśli ktoś chcę obejrzeć naprawdę porządny film z motywem płatnego zabójcy, to polecam klasykę kina czyli DZIEŃ SZAKALA, który ma też naprawdę klimatyczny podtekst zarówno szpiegowski jak i polityczny.
A teraz błąd którego nie ma: CAGE MA RANĘ CAŁY CZAS NA LEWYM RAMIENIU, A W SCENIE, W DOMU STOI PRZED LUSTREM, A WIĘC WIDZIMY TAM LUSTRZANE ODBICIE(znasz takie pojęcie?), jak nie zauważasz takich szczegółów to nie wiem jak sobie radzisz z oglądaniem mocnych thrillerów o podłożu psychologicznym, bo w takich filmach to naprawdę trzeba wysilić umysł na każdy najmniejszy szczegół żeby w pełni je zrozumieć.
P.S.
Bez obrazy.