PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837446}

Ostatniej nocy w Soho

Last Night in Soho
6,6 29 571
ocen
6,6 10 1 29571
6,4 38
ocen krytyków
Ostatniej nocy w Soho
powrót do forum filmu Ostatniej nocy w Soho

Dziewczyna z prowincji jedzie podbijać wielki świat i już w doskonałej scenie z perwersyjnym taksówkarzem pocztówka Londynu blednie wobec mrocznej rzeczywistości miasta. Na uniwerku wyścig szczurów, toksyczna atencjuszka i wyzwania socjalizacyjne dla bohaterki. Mamy dobre tempo opowieści, subtelność, każdą scenę czujemy na żołądku - dylematy i przeżycia bohaterki jawią się do bólu rzeczywiste. Potem magicznie wkraczamy w świat lat 60' - sfery nostalgicznych fascynacji bohaterki, I TO TEŻ JEST OKEJ. Niby sielanka eleganckich klubów i paralelna droga równie marzycielskiej, absolutnie czarującej Taylor-Joy, napotykającej podobne problemy - świetny temat, obie dziewczyny mogłyby się czegoś uniwersalnego od siebie nauczyć.
Ale dla mnie film sypie się jak domek z kart, gdy zaczynają ganiać za bohaterką jak popieprzeni ZOMBIE-GENTLEMANI - to moment gargantuicznej destabilizacji filmu - tempa, konwencji (nagle z czapy mamy horror/thriller z wręcz bollywoodzkimi schematami, zwroty akcji stają się wymuszone stereotypową strukturą i przewidywalne), że łapię się za głowę, bo tak piękny pomysł poszedł w niwecz!!!! To tak jakby ten film zrobiło dwóch zupełnie innych reżyserów, bądź producenci od połowy w pełni go przejęli.
Pokochałem początek, za atmosferę, wizję pełną rozmachu, a jednak rzeczywistych przeżyć, natomiast później - chaos, entropia, bezwład i anarchia. Postaci stały się płaskie - ten chłopak - "dziwak" nie wiadomo dlaczego w ogóle jest taki ekstremalnie miły i przebaczający, łazi za naszą bohaterką, a nic o nim nie wiemy... Ten starszy gliniarz tak samo - pojawił się w osi przeszłości na pare sekund, do niczego się nie przyczyniając, a we współczesności staje się tak istotnym graczem, który ginie przez nieprawidłowy osąd bohaterki, na końcu wygrywającej grę, ale właściwie dlaczego?! Miała dostęp do przeszłości, to tak jakby grała na cheatach, bo żadnego problemu z przeszłości nie rozwiązała, do niczego się właściwie nie przyczyniła, nie wiem czego się nauczyła, wielka przemiana z resztą też w niej nie zaszła...
Jest mi przykro, nie podszedł mi ten seans...

ocenił(a) film na 3
AntchonyDriver

Nie tylko Tobie...

ocenił(a) film na 7
AntchonyDriver

Schizofrenia(?) - i wszystko to wytwór Jej "odjazdów", zarówno ta dziewczyna w lustrze, faceci- zombi, Londyn lata 60.
Sądzę że prawdą było: jedynie na końcu pożar, zabicie staruszki - właścicielki podczas kolejnej halucynacji i agresji, zranienie kolegi i zawieźli Ją do szpitala psychiatrycznego.

To co na końcu, ostatnie minuty ten pokaz jej kreacji to też sądze, że halucynacje.

Sądzę też, że te migające światła - neonu w pokoju mogło to wszystko wywołać
(swoją drogą jak spać przy takim cholerstwie spać?!!)
Miała też predyspozycje, matka kiedyś chora, pewnie ciężkie dzieciństwo, i wyjazd do wielkiego miasta

Ide poczytać inne komentarze, czy ktoś ma też taką czy jakąś interpretacje ;)

Film mi się bardzo podobał.

ocenił(a) film na 5
ixxert

Twoja interpretacja ma jak najbardziej sens, ale mnie osobiście taki klucz odbioru nie zmienia odczuć wobec filmu. Prawdopodobnie przez ten właśnie misz masz gatunkowy i niekonwekwencję twórców co jest właściwym tematem filmu. Dramat psychologiczny paradoksalnie byłby chyba mniej popieprzony i chętnie bym taki właśnie obejrzał, punkt wyjściowy w pustaci dołującej rzeczywistości był git. Bo jednak za wszelką cenę, "po kosztach" (strasznie szybko i z dupy często) twórcy próbowali logicznie wytłumaczyć te wszystkie surrealistyczne wydarzenia nocne (wyglądające jak z kina gore) i to mi nie siadło. Zdecydowanie subtelniej dało się to zrobić, a tu odnoszę wrażenie, że twórcy chcieli po prostu za dużo na raz ugrać

ocenił(a) film na 7
ixxert

Mi się też wydaje że ten pokaz na końcu to schiza. Dosłownie czekałem na scenę jak przebudza się w szpitalu psychiatrycznym

ocenił(a) film na 7
AntchonyDriver

Dopisek jeszcze: Filmu nie należy rozpatrywać jako horroru ale dramatu, dramatu chorej psychicznie osoby, która tworzy nową wyimaginowaną rzeczywistość, wtedy wszystko układa się w całość, nawet te faceci-zombi i ucieczki, bieganie, Ona nie radzi sobie z tym co widzii stąd Jej ciągły strach

ocenił(a) film na 5
ixxert

W świetle takiej interpretacji historia wydaje się bardziej sensowna, a nawet widze ten film przychylniejszym okiem. Dzieki!

ocenił(a) film na 6
AntchonyDriver

Totalnie się zgadzam. Po brawurowej ekspozycji, wszystko grzęźnie w mieliźnie tandetnych fabularnych klisz. Interpretacja ze schizofrenią nie jest odkrywcza, to nie świeże spojrzenie na całość, tylko wyświechtany trop, który podają twórcy. Totalnie nie wpływa na odbiór filmu, który rozjeżdża się po ok. 30 minucie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones