Jak slysze w odniesieniu do filmu, ze ktos nie lubi komercji, komerchy czy innej taniej tandety,
gniota, plagiatu nie mowiac juz o doglebniejszych stwierdzeniach ponizej pasa to dostaje grypy
intelektualnej. Ktos kto tak mowi po prostu klamie albo inaczej, wola o pomoc na puszczy bo
czuje ze ulegl rzeczywistosci, ktora go otacza. To tak jakby mal zal, ze sie urodzil. Obie wersje
hiszpanska i ta "komercyjna" amerykanska sa do przyjecia, ktora lepsza to kwestia
indywidualnego poczucia estetyki. Jednak na forum pojawiaja sie glosy wrecz upolityczniajce
skad inad dziela sztuki i zaczyna sie feria projekcji uprzedzen. Czesc polskiej widowni i nie tylko
widowni jest sfrustrowana zyciem, sukcesami obcych itp az do tego stopnia ze popelnia
emocjonalne harakiri na forum publicznym. Hejtowanie czegokolwiek co nie zgraza zyciu i czci
czlowieka swiadczy o tym, ze problem nie tkwi gdzies tam np. za ocenaem ale w naszych
glowach.