Spodziewałem się jakiejś chały, a tu wyszło całkiem znośnie o ile nie całkiem przyzwoicie.
Oczywiście fabularnie to kopia wielu podobnych produkcji z lat 80-tych typu Karate Kid czy Bez Odwrotu.
Niezła rola Blanksa, ładna choreografia, muza, Patrick Killpatrick (!!!) jako główny szwarc-charakter i rewelacyjny Brion James w roli Kowalskiego.
Film nie nudzi. Naiwny bo naiwny. Sztampowy bo sztampowy. Przewidywalny bo przewidywalny. Ale jakie to ma znaczenie dla kogoś kto lubi stare dobre klimaty ?
Ode mnie 7/10