Film jest bardzo ciekawy. Doskonale zrobiony, poetycki, a równocześnie dobrze koresponduje z esejem Brodskiego "Półtora pokoju". Twórcom udało się uchwycić to, co w poezji i prozie Brodskiego najbardziej istotne: stoicyzm, dystans, ("sztuka dystansu"), niedostrzegalne, lecz ważne upływanie czasu i to, co w nim stałe i co zmienne. Jest też ironia, subtelne poczucie humoru. A poza tym - piękny portret Pitra, miasta tak Brodskiemu bliskiego, szarość Newy i kłębistość obłoków, piękna muzyka. No i koty.
Ale by docenić ten film, trzeba mieć pojęcie o tym, kim był Brodski, o rosyjskości, o latach powojennych w tamtym kraju.