Pierwszą połowę filmu oglądałem z zapartym tchem, świetne aktorstwo dzieci grających głównych bohaterów, genialnie przedstawiony świat, pasje i cierpienie. Aż chwytało za serce jak się na to patrzało. Gdy bohaterowie są już dorośli coś się zmienia. Tomy, przestaje być romantykiem, relacje z Johnem zmieniają się w zbyt szybkim tempie i jakoś tak bez konkretnego uzasadnienia (nie przekonuje mnie wpływ ojca na zachowanie Johna). Mimo to film naprawdę interesujący.
W ogóle chyba australijskie filmy mają prawie zawsze w sobie coś ciekawego do odkrycia.
kino australijskie ma w sobie zawsze w sobie coś ciekawego do odkrycia bo rzadko sprawdzają australijskie filmy. filmy australijskie jawią się nam jako egzotyka. swoja drogą szkoda ze Polska monopolizuje sowje wlasne kino amerykanskimi produkcjami (nie zawsze dobrymi) a pomija np. kino autralijskie
Nie uważam aby historia opowiedziana w filmie traciła coś ze swojej autentyczności po zmianie dziecięcych bohaterów. Cała fabuła opierała się na chęci pozyskania ojcowskiej miłości i szacunku przez trójkę najstarszych synów, więc nie wiem dlaczego zachowanie Johna podyktowane manipulacjami ojca miałoby nie przekonywać. W końcu każdy z nich potrzebował tego samego - akceptacji ojca i naprawdę byli gotowi zrobić wiele aby ją uzyskać.
Film na pewno warto obejrzeć. Ma dobry scenariusz i wspaniałą obsadę (Davis i Rush jak zawsze w świetnej formie). Podobały mi się też bardzo dynamicznie zrealizowane sceny wyścigów w wodzie. Do minusów zaliczam muzykę, która była według mnie nazbyt nowoczesna i gryzła się z akcją umiejscowioną w latach 60-tych.