Kiepszczak nawet w kategoriach włoskiej eksploatacji. 93 minuty mordęgi, które powinny być raczej 70 minutami dobrej C-klasowej rozrywki. Niestety przez to że film jest tak na siłę rozciągnięty (choć może jest to tylko świadectwo ogólnej reżyserskiej nieporadności a nie chęci wydłużania filmu) nie potrafiłem potraktować go nawet w kategoriach "tak zły, że aż dobry". W ogóle odnosiłem wrażenie, że film za poważnie siebie traktuje, co w połączeniu z brakiem jakiegoś sensownego na niego pomysł tworzy papkę nie do strawienia.
Strasznie się w filmie marnuje John Saxon. Totalnym nieporozumieniem jest ograniczenie jego roli do pojawienia się w paru ledwie scenkach. A przecież z całej ekipy występującej w filmie tylko jego można nazwać aktorem.
Wolę już filmy które kręcił Bruno Mattei. Tam przynajmniej jest się z czego pośmiać :)
Btw: George Eastman jak zawsze rox :]