...jednak finał okazuje się okropnie kuriozalny i przekombinowany. Poza tym w filmie obsadzono samych drewnianych amatorów, którzy nie wypowiadają naturalnie ani jednej kwestii (jedynie odtwórca roli Piorta jakoś dał radę; Agata, jej mamusia i koleżanka Malwinka to zabejcowane drewno w czystej postaci). Aktorsko wypadło to na poziomie "Sędzii Anny Marii Wesołowskiej".
Podsumowując: szkoda czasu.