co było dosyć ważne,historia Suzanne i Matt jak najbardziej ale ta Kate jak czytałam książkę to byłam do niej pozytywnie nastawiona a tutaj odwrotnie i odtwórczyni jej roli dla Mnie masakra
Nie czytałam książki, ale masz rację. Kate nie wzbudziła we mnie pozytywnych uczuć.
Nie czytałam książki, ale z nich wszystkich to właśnie Kate nie polubiłam i cieszę się, że nie jestem sama z tak negatywnym nastawieniem do jej postaci.
Nie wiem, czyja to wina, ale na pewno aktorka nie pomogła tej postaci w filmie.
A ja natomiast i w ksiązce i w filmie od razu nie polubiłam Kate. Za to Appelgate i Schaech urodzeni do tych roli :)
Również uważam, że aktorka grająca Kate to totalna pomyłka, w związku z czym cały wątek Kate i Matta wypada jakoś mało przekonująco. A co do książki - gorąco polecam tym którzy jeszcze nie czytali, jest o wiele lepsza.
Również uważam, że aktorka grająca Kate to totalna pomyłka, w związku z czym cały wątek Kate i Matta wypada jakoś mało przekonująco. A co do książki - gorąco polecam tym którzy jeszcze nie czytali, jest o wiele lepsza.
Odniosłam wrażenie, że Kate w filmie jest po prostu głupiutką paniusią pękającą z zazdrości. Zachowuje się jak stereotypowa blondynka z dennych amerykańskich komedii.Dno. W trakcie czytania nawet ją polubiłam, ale w filmie mnie totalnie drażni. Matt też przedstawiony jest inaczej niż w książce, jest zbyt zdystansowany i jakoś mi tam nie pasuje. Jak dla mnie ten film mógłby opierać się tylko na historii Suzanne, a cały wątek z Kate mógłby być usunięty.