Prostota, piękno, miłość, szlachetność, dobro - to tylko niektóre słowa, które się cisną na myśl o tym filmie. To nie jest oczywiście hollywoodzka produkcja, bo tam się nie takie wartości czci. Eddy Murphy od jakiegoś czasu robi naprawdę fajne filmy dla dzieci, o dzieciach i takie, które dzieci bez problemu mogą obejrzeć z rodzicami (w "Mr. Church" jedynym nieprzyzwoitym słowem jest "shit"). Film bardziej z gatunku kina niezależnego. Warto.