dokladnie! ;/

Jeżeli według Ciebie dobry film to wojna, romans i przygoda, to wcale nie dziwię się, że adaptacja "Pana Tadeusza" Ci się nie spodobała. Warto jednak docenić dzieło wręcz niesamowite, bo może i o niezbyt przystępnej treści, ale jedyne takie w swoim rodzaju. A epopeja to gatunek synkretyczny - łączący elementy dramatu, liryki i epiki, więc trochę "prozy" też w niej być musi!

Próbowałem przebrnąć przez książkę ale nie dałem rady... nie wciągnęła mnie... wynudziła i owszem.
a trylogie Sienkiewicza i owszem...

od filmu oczekuje żeby mnie nie nudził, tylko bawił... przejmował,żebym siedział jak na szpilkach oczekując co za chwile spotka
bohaterów. Kino powstało dla rozrywki... a Pan Tadeusz niestety mi jej nie dostarczył...

temat był założony żeby podkreślić że to film raczej tylko i wyrocznie skierowany do polskiego odbiorcy... natomiast zdaniem niżej podpisanego domorosłego krytyka fil Hofmana przykul by uwagę widza z za granicy

Ogniem i Mieczem lepsze 1000 razy

Według mnie "Ogniem i mieczem" nie miałoby żadnych szans, aby zdobyć nominację do Oscara... Proszę was... Przecież to była najgorsza ekranizacja trylogii ze wszystkich części. Bez umniejszania wartości Trylogii Sienkiewicza, to jednak czegoś tam zabrakło. Już pomijając to, że sami bohaterowie, jak i w książce, tak i w filmie byli beznadziejni. "Pan Tadeusz" zarówno jako książka, jak i film jest dużo lepszy, lepiej zrobiony i prezentował dużo ciekawsze treści.

"Pan Tadeusz" Wajdy jest dużo słabszy od "Pana Tadeusza" Mickiewicza. W oryginale ewentualny niedobór akcji był rekompensowany przez ładny, żywy trzynastozgłoskowiec, również postaci są głębsze i ciekawsze.
"Ogniem i mieczem" Hoffmana jest o tyle lepszy od "Pana Tadeusza" Wajdy, że jest zrozumiały dla kogoś, kto nie przeczytał książki - zaś Wajdowy "Pan Tadeusz" jest niezwykle hermetyczny i w zasadzie zrozumiały tylko dla tych, co przeczytali książkę. Pamiętam, że jak dziecięciem dwunastoletnim byłam, udałam się do kina - bez przeczytania żadnego z książkowych pierwowzorów - na "OiM", i na "PT". "Ogniem i..." bardzo mi się podobało, zaś "Pan..." mnie wynudził, plus zostawił we mnie sporo pytań typu: czemu Tadeusz uderzał w konkury do Telimeny? Tak na marginesie, gdybym nie przeczytała później książki, w ogóle by do mnie nie dotarło, że Tadzio pomylił ją z Zosią ;P Różnica w wyglądzie między Szapałowską a Bachledą-Curuś jest przecież znaczna ;P

"Ogniem i mieczem" Hoffmana jest o tyle lepszy od "Pana Tadeusza" Wajdy, że jest zrozumiały dla kogoś, kto nie przeczytał książki''
z tym się w pełni zgadzam, choć dla mnie i tak w "OiM" Hofmana akcja gna na złamanie karku w stosunku do oryginału Sienkiewicza.
A jeśli chodzi o Mickiewicza to chyba nie powinienem się zbytnio przechwalać gdyż Przebrnąłem przez polowe epopei... tak wiem wstyd...

jednak temat był o adaptacjach... i nie zmieniłem zdania - pewnie Hofman nie dostał by Oscara ,ale "OiM" zobaczyła by szersza publiczność

Pan Tadeusz jest dużo lepszy artystycznie od Ogniem i Mieczem. Ten drugi film jest jednak prostszy w odbiorze dla Amerykanów.
Z drugiej jednak strony Ogniem i Mieczem to typowe romansidło z mordobiciem w tle. I tak nie dostałoby oscara.