PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=478458}
6,8 59 016
ocen
6,8 10 1 59016
5,4 5
ocen krytyków
Pandorum
powrót do forum filmu Pandorum

Głodujące mutanty

ocenił(a) film na 9

Czy ktoś policzył jak niewiele żarcia mieli zmutowani, upodleni łowcy na tym statku?
Wychodzi że przeżyło trochę ponad tysiąc pasażerów, a było ich 60 000 na początku misji. Na blisko 1000 lat podróży. A jak wiemy ci źli nie prowadzili żadnej hodowli zwierząt czy ludzi, ani uprawy roślin. Wychodzi na to że głodowali. A to prowadzi do najstraszliwszej możliwej tezy. Skoro byli biedni i głodowali to znaczy że w kosmos polecieli też komuniści. Najbardziej przerażające w tym filmie jest to, że takie wydarzenia rzeczywiście mogą mieć miejsce. ;-)

A tak na poważenie - to chyba znaczy, że pasażerowie mieli zwidy i tam niczego nie było, niczego poza PANDORUM.

ocenił(a) film na 7
redcode

Nad pewnymi rzeczami dotyczącymi tego filmu lepiej się nie zastanawiać. Ważny jest ogólny klimat wyrażający się w tym, że ludzka cywilizacja całkowicie przegrała. To jest jakaś prawda o ludzkości, której dzieje zapewne będą pozbawione szczęśliwego finału.

ocenił(a) film na 8
Kontraband

Bzdury:) Film ukazuje jak wspaniale możemy wyewoulouwać jeśli tylko będą odpowiednie warunki:)

ocenił(a) film na 7
Jabolak

Nie było ani odpowiednich warunków, ani wspaniałej ewolucji :)

Kontraband

Warunki może nie były najlepsze, ale ewolucja przebiegła prawidłowo - wykształciła zaradnych życiowo, silnych i odważnych wojowników.
Wszyscy byli biali, heteroseksualni i wysportowani.

ocenił(a) film na 7
suszyMie

To tylko kiepska wyobraźnia scenarzystów, statek nie był zaprojektowany do tego by setki, czy tysiące ludzi sobie żyło i ewoluowało podczas 140 lat podróży. Miał dostarczyć zahibernowanych pasażerów na odległą planetę. Ewolucja się dokonuje w naturalnym ekosystemie, a nie w jakimś blaszaku, który w gruncie rzeczy służy do przewozu ludzi i towaru.
Ten element filmu był zupełnie niepotrzebny i trochę go rozwalił.

ocenił(a) film na 8
Kontraband

Nawet w Twoich jelitach bakterie ewoluują:) Natomiast ludzkość wyewouluuje inaczej, będziemy musieli się przystosować do wzrostu zanieczyszczenia powietrza 24000 razy, braku słońca i opadów popromiennych:)

ocenił(a) film na 7
Jabolak

>>> Nawet w Twoich jelitach bakterie ewoluują
To ich naturalne środowisko

Co do ludzkości, to nie wiadomo jak długo przetrwa, ale naturalne mechanizmy ewolucji przestały już na człowieka oddziaływać, z uwagi na stworzenie przez ludzkość cywilizacji technicznej, rozwój rolnictwa i medycyny. Żyjemy w nowej epoce geologicznej zwanej antropocenem, cechującej się zdominowaniem ziemi przez człowieka w stopniu w jakim nie uczynił tego żaden gatunek wcześniej.

ocenił(a) film na 8
Kontraband

Jestem chemikiem i dość dużo wiem o naturze oraz regułach rządzących rzeczywistością:) A gadaniem o destrukcji chciałem wywołać dyskusję bo...

ocenił(a) film na 7
Jabolak

bo? a film dobry, że ja go wcześniej nie widziałem... po raz kolejny potwierdziły się słowa z Matrixa, które wypowiedział Smith o ludziach - "...próbowałem sklasyfikować wasz gatunek. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie jesteście ssakami. Każdy ssak na tej planecie instynktownie zachowuje równowagę z otaczającym środowiskiem. Ale wy ludzie nie. Przemieszczacie się na jakiś obszar i rozmnażacie się i rozmnażacie, aż wszystkie naturalne zasoby zostaną skonsumowane. Jedynym sposobem na przetrwanie jest przemieszczenie się na kolejny obszar. Są jeszcze jedne organizmy na tej planecie, które hołdują takim zachowaniom. Wiesz jakie? Wirusy. Istoty ludzkie to choroba. Rak, który toczy tą planetę. Jesteście zarazą."

ocenił(a) film na 8
Pschemass

Bo będziemy musieli się przyzwyczaić do opadów popromiennych, dlatego polecam się przygotowac grając w fb.com/dayafterwar
Trafne spostrzeżenie :) W Day After War (postapokaliptyczne RPG) gracze będą się mierzyć z dzikimi mutantami, zmutowanymi kreaturami. Generalnie popis tego co wspaniała ewolucja może stworzyć w połączeniu z tajemniczą Anomalią która zaczęła wyciekać do naszego świata. Tam gdzie panuje Anomalia prawa fizyki są zmienione...

użytkownik usunięty
Kontraband

Wciąż podlegamy ewolucji. Rozwój rolnictwa, medycyny i techniki wcale tego procesu nie wstrzymał. Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że jest inaczej.

ocenił(a) film na 6
Kontraband

Ewolucja nigdy nie przestaje oddziaływać na żaden organizm. Po prostu przebiega w sposób kondycjonowany przez warunki w jakich organizm się znajduje. Być może w przypadku człowieka będzie to oznaczać osłabienie aspektów fizycznych kosztem wzrostu wydajności mózgu. Poza tym, wszystko na świecie nieprzerwanie ewoluuje i choćby dla przykładu, jeśli produkty żywnościowe nieprzerwanie mutują, to i organizm ludzki będzie w odpowiedzi na konkretną dietę odpowiadał.

Arthass04

To zwyczajnie nieprawda. Gdyby tak było krokodyle dalej by ewoluowały, a od kilkudziesięciu milionów lat ich plan budowy cielesnej nie uległ zmianie. Nie jesteś biologiem ewolucyjnym, więc nie wypowiadaj się na tematy ci obce, bo ktoś to potem czyta i może mieć spaczony obraz rozumienia niektórych zjawisk. Ewolucja nie jest procesem jednorodnym. Niektóre gatunki ewoluują, inne zabrnęły w ślepą uliczkę i już nigdy nie przekształcą się w wyższe stadium rozwoju. Tak naprawdę nie wiemy dlaczego jedne gatunki ryb zostały w morzach, a jeden wylazł i z czasem w wyniku wieloetapowych przemian stał się gadem.

ocenił(a) film na 6
FilmowaKreatura

█│To zwyczajnie nieprawda. Gdyby tak było krokodyle dalej by ewoluowały, a od kilkudziesięciu milionów lat ich plan budowy cielesnej nie uległ zmianie.

Ewolucja nie jest procesem planowanym tylko spontanicznym.
Oczywiście, że musiałby ewoluować, choćby po to by przystosować się do zmiany koncentracji tlenu w atmosferze, które nastąpiły w ciągu kilkudziesięciu milionów lat.
Czym jest selekcja naturalna jeśli nie jednym z narzędzi służącej adaptacji ewolucyjnej? Zaprzeczasz istnieniu selekcji naturalnej w obrębie gatunków?

Evolution is the process of change in all forms of life over generations, and evolutionary biology is the study of how evolution occurs. Biological populations evolve through genetic changes that correspond to changes in the organisms' observable traits. Genetic changes include mutations, which are caused by damage or replication errors in organisms' DNA. As the genetic variation of a population drifts randomly over generations, natural selection gradually leads traits to become more or less common based on the relative reproductive success of organisms with those traits.

Two major mechanisms drive evolution; the first is natural selection and the second is genetic drift. Other mechanisms evolving in the evolutionary process are:
- Non random mating,
- Allele (gene) flow,
- Mutation,
- Migration,
- Competition,
- Speciation.

Niestety, ale sam nie masz pojęcia o czym piszesz.

█│Nie jesteś biologiem ewolucyjnym, więc nie wypowiadaj się na tematy ci obce, bo ktoś to potem czyta i może mieć spaczony obraz rozumienia niektórych zjawisk.

A Ty jesteś rozumiem licencjonowanym wróżbitą Maciejem?
Rozumiem też, że zgodnie ze swoją zasadą też nie wypowiadasz się na tematy, w których nie masz tytułu naukowego?
Nie rozumiem poza tym, co to ma wspólnego z faktami. Zwykła erystyka.
To nie są zaawansowane tematy ewolucyjne. To podstawowe fakty.

█│Ewolucja nie jest procesem jednorodnym. Niektóre gatunki ewoluują, inne zabrnęły w ślepą uliczkę i już nigdy nie przekształcą się w wyższe stadium rozwoju.

A kto pisał, że jest jednorodnym? Pisałem jedynie, że jest procesem nieprzerwanym.
A co to jest "wyższe stadium rozwoju" i dlaczego sądzisz, że zwykłe procesy adaptacyjne gatunków nie są z definicji procesami ewolucyjnymi? Rozumiesz w ogóle co oznacza termin ewolucja?

█│Tak naprawdę nie wiemy dlaczego jedne gatunki ryb zostały w morzach, a jeden wylazł i z czasem w wyniku wieloetapowych przemian stał się gadem.

Czyli tak naprawdę nic nie wiesz, ale twierdzisz jednocześnie, że inni się mylą nie podając jednocześnie żadnych merytorycznych kontrargumentów.
Krokodyle zapewne nie potrzebują dalszych procesów ewolucji, bo pewnie odkryły uniwersalne cechy biologiczne pozwalające im na adaptacje do każdym warunków nieprzewidywalnie zmieniającego się środowiska. Zadam Ci więc jedno teoretyczne pytanie: Dlaczego zatem każdy organizm na ziemi nie jest krokodylem? Po co ciągle próbować adaptować się do nieprzewidywalnego środowiska, skoro istnieje już idealny organizm, który nie potrzebuje ewolucji? Bo skoro nie ewoluuje to widocznie nie odczuwa żadnej presji biologicznej w kierunku adaptacji.

Arthass04

Ukończyłem Biologię na UŁ, co prawda nie ewolucyjną, ale jednak. Ale masz rację, że nie tylko papier czyni doktora, że tak to ujmę. Ewolucja na poziomie biochemicznym jest moją pasją i poświęciłem jej szmat czasu i wiem, kiedy ktoś rozmija się z faktami naukowo potwierdzonymi wielokrotnie poprzez doświadczenie i obserwację. Nauka to nie demokracja, gdzie możesz wyrażać swoje opinie, np. poglądy polityczne. Nauka to dyktatura faktów, dowodów i obserwacji. Nie wyklucza to możliwości posiadania niepełnej wiedzy na jakimś etapie badań naukowych, która nie powoduje przecież negacji dotychczas zgromadzonych i dowiedzionych prawd i praw rządzących przyrodą. Odpowiedź na Twoje pytanie nie jest prosta, ale istnieje i wykracza trochę poza biologię sensu stricte, a mianowicie stopnie swobody energii w ekosystemach, czyli wkraczamy w dziedziny biochemii i fizyki termodynamicznej. Krokodyle, jak zresztą również ludzie, należą do wyjątków potwierdzających regułę, że im bardziej energochłonna struktura biologiczna, tym mniejsza jest szansa na to, że w ogóle powstanie oraz, że będzie w stanie przekazać geny następnym pokoleniom. Natomiast pytanie, jakie zadałeś wyraźnie wskazuje na nieumiejętność rozróżnienia celowości od kierunkowości ewolucji oraz, że jest procesem nieustającym dla wszystkich organizmów, z czym zresztą problem ma większość laików lub osób dopiero zaczynających przygodę z ewolucją. Jednym z fundamentalnych problemów w naukach o ewolucji jest kierunek ewolucji na różnych poziomach organizacji materii. Zgodnie z tradycyjnymi interpretacjami teleologicznymi, ewoluujące układy powinny rozwijać się ku stanowi ostatecznemu – celowi. Jednak w większości przypadków taki cel jest nieokreślony; uczeni go nie znają. Jednak mogą oni odkryć ogólną tendencję lub serię zmian w czasie – teleonomię lub kierunkowość opartą głównie na wewnętrznym wzorcu ewoluującego układu, jednak modyfikowaną także przez oddziaływania z zewnątrz. Procesy teleonomiczne są odpowiedzialne za wszystkie procesy ewolucyjne włączając w to przejścia z jednego układu organizacji do innego. Ukierunkowanie i ewentualnie celowość procesów ewolucyjnych są niewątpliwie związane z zagadnieniem poziomów organizacji, ponieważ ewolucja przybiera nieco inne, chociaż zasadniczo zbliżone, formy na różnych poziomach. Zestawienie cech charakterystycznych dla każdego z nich pozwala wskazać elementy wspólne i wyodrębnić różnice. Należy jednak stwierdzić, że kierunkowość i celowość nie są tym samym.
O celowości można mówić tylko w tych wypadkach, kiedy dany proces zostaje uruchomiony po to, by dojść do z góry określonego stanu. Na pierwszy rzut oka widać, że do tej kategorii należą zjawiska teleologiczne, za którymi stoi czyjaś świadomość planująca dany proces i zmierzająca do realizacji zadanego celu. Tak działa konstruktor budujący określoną maszynę czy kierowca dążący do zaplanowanego punktu. Z drugiej jednak strony celowe są też przynajmniej niektóre procesy biologiczne, jeżeli stanowią realizację programu wpisanego w organizm czy jakikolwiek system ponadorganizmalny. Na przykład zapłodnione jajo realizuje taki program zmierzając w kierunku powstania nowego osobnika o zadanych z góry cechach zapisanych w materiale genetycznym oraz w samej strukturze zapłodnionego jaja. Oczywiście cel, jakim jest nowy osobnik, nigdy nie jest określony w każdym szczególe, ponieważ podlega mniejszym lub większym modyfikacjom związanym z warunkami rozwoju. Chodzi jednak o to, by mieścił się w pewnym zakresie zmienności, przy czym granice owej zmienności są ze swej natury niedookreślone. Właściwie jedynym rzeczywistym wyznacznikiem, czy cel rozwoju osiągnięto, jest zrealizowana zdolność nowego osobnika do prokreacji. Ta niedookreśloność celu daje szansę na powstawanie modyfikacji, a to w szerszym wymiarze przekłada się na ewolucję jako proces nawarstwiania kolejnych modyfikacji. Ze względu na kłopot z określeniem celu większości procesów obserwowanych poza zjawiskami sterowanymi przez świadomość wydaje się, że wygodniej i w sensie intelektualnym bezpieczniej jest mówić o ukierunkowaniu a nie celowości. Ukierunkowanie oznacza wskazanie ogólniejszych tendencji wyrażających się w postaci mniej lub bardziej stopniowych zmian określonych parametrów. Jesteśmy w stanie wskazać, jak dany parametr się zmienia i w wielu wypadkach potrafimy określić wielkości przyszłych zmian oraz wskazać przyszłe stany badanego parametru. Nie wiemy jednak, czy na końcu obserwowanego procesu jest jakiś potencjalny stan docelowy. Co więcej, nie zawsze wiadomo, jak określić, co jest poszukiwanym stanem docelowym. Ilustracją tych problemów może być ewolucja biologiczna. Kilkakrotnie w dziejach Ziemi dochodziło do ukształtowania bardzo bogatych ekosystemów, w ramach których powstawały zaawansowane formy przystosowane do określonych środowisk. Fantaści wskazują na przykład, że istoty rozumne mogłyby ewentualnie rozwinąć się wśród gadów naczelnych, gdyby nie doszło do globalnej katastrofy z końcem kredy. Tak się jednak nie stało. Wspaniały mezozoiczny rozkwit życia nie doprowadził do niczego. Pozostały po nim zaledwie skromne relikty w postaci między innymi krokodyli oraz dwie grupy, które w mezozoiku nie odgrywały znaczącej roli – ssaki i ptaki. Ewolucję oraz upadek gadów naczelnych, jak większość wielkich wymierań, raczej trudno byłoby uzasadnić w kategoriach celowości. To jest też przyczynek do dyskusji ze zwolennikami tak zwanego inteligentnego projektu, który jest w zasadzie tożsamy z myśleniem celowościowym czyli teleologią inspirowaną przez kreacjonizm. Warto przy tym odnotować, że ewolucja biologiczna, aczkolwiek zdecydowanie wymyka się interpretacjom teleologicznym, dość dobrze poddaje się analizom telonomicznym, które koncentrują się raczej na ukierunkowaniu, a nie celu obserwowanych procesów. Mezozoiczne gady naczelne ewoluowały w stronę coraz
doskonalszego przystosowania się do określonych warunków i coraz większej złożoności swoich zachowań, o czym świadczą dane paleontologiczne. Nikt jednak nie może powiedzieć, że ich ewolucja zmierzała do określonego celu, a zwłaszcza w kontekście ostatecznej klęski tej grupy czy raczej grup obejmowanych wspólnym pojęciem dinozaurów. Nawet zasada antropiczna
stawiająca człowieka w centrum ewolucji i czyniąca go celem ewolucji nie może tu wiele pomóc, ponieważ trudno byłoby w jej ramach wyjaśnić, po co była era mezozoiczna. Linia ewolucyjna ssaków ma przecież wcześniejszy rodowód niż dinozaury, a jednak przez ok. 150 milionów lat to dinozaury dominowały na lądach, aby ostatecznie wyginąć. To zdaje się jednoznacznie zaprzeczać koncepcjom celowości ewolucji jako realizacji z góry założonego logicznego planu. Należy zatem celowość traktować tylko jako podkategorię dużo szerszego pojęcia kierunkowości. Takie ujęcie problemu pozwala porównywać z pozoru odległe i diametralnie różne zjawiska ewolucyjne na przykład na poziomie materii nieożywionej i życia czy też materii i świadomości. Punktem wyjściowym dla ewolucji jest wewnętrzne zróżnicowanie pola rozumianego niekoniecznie w kategoriach fizycznych, lecz raczej w ujęciu filozoficznym jako pole-nicość lub pole-wszechbyt. Jest to swego rodzaju stan zerowy odpowiadający fizycznym polom skwantowanym. Dla hipotetycznego obserwatora z zewnątrz (oczywiście w tym wypadku nie ma mowy o jakimkolwiek realnym zewnętrzu) takie pole jest niezmienne. Nie ma więc ewolucji obserwowanej spoza pola. Jednakże, możliwe jest wewnętrzne zróżnicowanie na wzajemnie znoszące się odchylenia od stanu zerowego. Można to opisać za pomocą osi w kartezjańskim układzie współrzędnych: każde odchylenie od stanu wyjściowego oznaczałoby z jednej strony osi przesunięcie w stronę wartości dodatnich, a z drugiej strony takie samo przesunięcie w stronę wartości ujemnych. Bilans jest więc nadal zerowy, czyli dla hipotetycznego zewnętrznego obserwatora nic się nie zmieniło. Jednak dla kogoś znajdującego się w samej linii odchylonej o daną wartość zaszła rewolucyjna zmiana: w nicości pojawiło się coś oraz jego antyteza czy raczej lustrzane odbicie. Fizyk i kosmolog powiedzieliby, że powstała materia i antymateria lub wszechświat i symetryczny antywszechświat. Oczywiście pozostaje kwestią nierozwiązaną, dlaczego doszło do wewnętrznego zróżnicowania pola, a raczej, dlaczego wciąż do tego dochodzi. Rzecz w tym, że tak rozumiany byt jest zarazem niezmienny i wciąż się zmienia, jest pusty a jednocześnie podlega wewnętrznemu różnicowaniu,
jest wieczny, a dla wewnętrznego obserwatora każdy z powstających wszechświatów ma swój początek i koniec. Z tej perspektywy ewolucja to wszystkie procesy zachodzące między początkiem i końcem danego wszechświata poprzez szereg poziomów organizacji materii. Wszystkie obiekty materialne żeby istnieć, muszą spełniać jeden podstawowy wymóg – potrzebują energetycznego zrównoważenia z otoczeniem. Istnieją bowiem tak długo, jak długo potrafią neutralizować czynniki rozbijające ich spójność. Niekoniecznie chodzi tu o świadome, celowe i zamierzone działanie na rzecz utrzymania tej spójności, lecz o wypadkową wszystkich oddziaływań. Obiekt nieożywiony, na przykład leżący na polu głaz narzutowy, podlega niszczącym wpływom – w tym wypadku działaniu temperatury, wody i czynników chemicznych czy też stosunkowo dyskretnym lecz mimo to istotnym oddziaływaniom elektromagnetycznym. Przez lata, a nawet tysiąclecia, głaz wydaje się z pozoru niewzruszony. Mówimy, że głaz opiera się nieprzyjaznym oddziaływaniom, jakby robił to czynnie i świadomie, chociaż jego opór to tylko wewnętrzne oddziaływania wiążące całą strukturę. Jednak wewnętrzna spójność głazu stopniowo słabnie głównie pod wpływem sił zewnętrznych i w ostatecznym rozrachunku dochodzi do jego rozpadu. Warto sobie uświadomić, że dokładnie tak samo zachowują się wszelkie obiekty materialne od cząstek elementarnych poprzez skały i ciała kosmiczne po organizmy żywe i istoty obdarzone świadomością. Każdy z tych obiektów
wykazuje określoną spójność, którą można mierzyć w jednostkach energii i każdy z nich ostatecznie ulegnie kiedyś energii czynników rozbijających tę spójność. Z tego punktu widzenia ewolucja to budowanie mechanizmów chroniących obiekty materialne przed rozpadem możliwie długo i jak najskuteczniej. Systemy prostsze pod względem struktury i funkcjonowania składają się na systemy bardziej skomplikowane, to znaczy złożone z większej liczby części składowych, wykazujące większe zróżnicowanie działania i większą precyzję tego działania. Jest to najbardziej uniwersalne ukierunkowanie procesów ewolucyjnych. Z pola wyodrębniają się cząstki, cząstki prostsze budują cząstki złożone, zwykle większe, a te składają się na atomy. Z połączenia atomów powstają molekuły, a systemy molekuł powiązanych określonymi procesami tworzą łańcuchy i cykle budowane na przykład na szkieletach mineralnych lub, być może, w mikrokroplach zawieszonych w roztworze. Przy takim opisie ewolucji materii nieożywionej wydaje się, że doskonale widać ukierunkowanie od prostoty ku złożoności, od mniejszego ku większemu. Zazwyczaj w taki sposób są opisywane zjawiska ewolucji, a konsekwencją tego opisu są koncepcje inteligentnego projektu czy antropicznego wszechświata, które chcą widzieć rozwój i postęp w dążeniu materii do określonego celu. Warto jednak zdać sobie sprawę, że tak rozumiana ewolucja to zjawisko w istocie marginalne, dotyczące minimalnej części całej materii. Zdecydowana większość wszystkiego, co istnieje pozostaje na możliwie najniższym poziomie energetycznym, czyli zachowuje najprostszą strukturę i wykazuje najmniejszą z możliwych aktywności zachodzących procesów. W ewolucji biologicznej przejawia się to między innymi jako zasada Gauzego. Zgodnie z nią gatunki o bardzo podobnych wymaganiach nie mogą przez dłuższy czas funkcjonować w jednym środowisku, ponieważ zużywają zbyt wiele energii na konkurowanie ze sobą i permanentnie znajdują się w stanie nierównowagi. Jest to fakt stwierdzony już dawno przez fizyków głoszących zasadę najmniejszego działania i obserwujących, że każdy układ fizyczny wykazuje tendencję do zajęcia położenia najstabilniejszego, czyli takiego, które wymaga najmniej energii. Co więcej, rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że układy, które znalazły się w stanie podwyższonej energii potencjalnej mają mniejsze szanse na dłuższe trwanie, ponieważ łatwiej niż inne ulegają rozpadowi. To dlatego obiekty nieożywione jako względnie proste są przeciętnie trwalsze od obiektów żywych, które są bardziej złożone. Dlatego też funkcje psychiczne są bardziej chwiejne i łatwiej ulegają dezintegracji niż funkcje biologiczne. Konsekwencją zasady najmniejszego działania jest charakterystyczna asymetria między tym, co istnieje i tym, co rozwija się wchodząc na wyższy poziom organizacji. Dla choćby przybliżonego uzmysłowienia sobie, jak bardzo asymetryczna jest struktura bytu, wystarczy porównać obserwowaną we wszechświecie przestrzeń oraz ilość materii zbudowanej z cząstek. Wszechświat, jaki dziś widzimy, to przede wszystkim niewyobrażalnie wielka przestrzeń, którą czasami nazywa się pustką zapominając, że jest to także forma istnienia bytu, aczkolwiek względnie prosta. W każdym razie materia, zwłaszcza masywna, okazuje się zaledwie dodatkiem do rzekomej pustki, czyli przestrzeni, aczkolwiek z ludzkiego punktu widzenia wydaje się niezmiernie ważna. Podobne proporcje są dostrzegalne na kolejnym poziomie organizacji: ocean niezwiązanych cząstek elementarnych i tylko znikoma ich część tworząca jądra atomowe oraz atomy. Na poziomie atomowym zaś zgodnie ze współczesnymi badaniami niemal 100% naszego wszechświata to wodór i hel, czyli atomy najprostsze. Wszystkie pozostałe pierwiastki stanowią, zdawałoby się, nieistotny dodatek, a jednak to właśnie one stają się szczeblem prowadzącym na kolejny, chemiczny poziom organizacji, gdzie powstają molekuły złożone z kilku, a w skrajnych przypadkach z kilku tysięcy atomów. I tu znowu powtarza się
ta sama zasada – im większa i bardziej złożona jest molekuła chemiczna, tym rzadziej występuje i krócej trwa. Znikoma ich część składa się w łańcuchy, to znaczy układy, w których kolejne molekuły uczestniczą w chemicznych reakcjach dostarczających substratów lub enzymów dla następnych reakcji. W sprzyjających okolicznościach mogą powstawać cykle, kiedy ostatnia reakcja w łańcuchu zapoczątkowuje pierwszą reakcję tego łańcucha. Cykle mogą być zasilane przez dopływ materii z otoczenia i energię pochodzącą na przykład z ciepła magmy, światła gwiazdy lub z zewnętrznych procesów chemicznych. Oczywiście takie cykle są skrajnie nietrwałe w porównaniu do zwykłych molekuł chemicznych, lecz w odpowiednich okolicznościach mogą ulec stabilizacji poprzez wzajemne powiązanie kilku cykli. Tak pojawiają się dodatkowe epicykle, a w toku dalszego rozwoju polegającego na wzroście złożoności układu całość zyskuje dynamiczną stabilność. Tak zaczyna się fizjologia. I w tym wypadku trzeba jednak pamiętać, że procesy, które można określać jako cykliczne a następnie fizjologiczne stanowią zaledwie ułamek procenta wszystkich procesów chemicznych. Powtarza się zatem ten sam schemat: przytłaczająca większość materii na danym poziomie organizacji trwa w najprostszej możliwej formie, a tylko znikoma część tworzy bardziej złożone struktury, gdzie zachodzą złożone procesy. Następnym lub równolegle wykonanym krokiem jest pojawienie się takich cykli, które potrafią się powielać czyli tworzyć swoje kopie. Innymi słowy powstaje mechanizm rozmnażania i dziedziczenia, który obok fizjologii okazuje się kluczowy przy próbach definiowania fenomenu życia. Oczywiście, znowu dotyczy to bardzo niewielu cykli, większość bowiem trwała tylko tak długo, jak długo była zasilana przez dopływ energii i materii z otoczenia. To zaś oznacza, że większość uległa rozpadowi. Te nieliczne, którym udało się wyodrębnić z otoczenia i zbudować system powielania weszły zaś na poziom biologiczny. Przedstawiony ogólny scenariusz jest oczywiście w dużym stopniu spekulatywny, lecz obserwacja organizmów żywych na Ziemi pośrednio go potwierdza. Przede wszystkim wskazuje na to biochemiczna jednorodność ziemskiego życia. Jeżeli niemal 4 miliardy lat temu na naszej planecie powstawały rozmaite cykle chemiczne, to teoretycznie powinno dziś istnieć co najmniej kilka typów fizjologii i kilka mechanizmów dziedziczenia. Tymczasem od archeonów i bakterii po grzyby, zwierzęta i rośliny zasadniczy szkielet fizjologii jest identyczny, oczywiście z uwzględnieniem wtórnych modyfikacji i dodatków charakterystycznych dla poszczególnych grup systematycznych. To samo dotyczy zapisu genetycznego. Można zasadnie zakładać, że wszystkie te organizmy pochodzą od jednego cyklu czy raczej od jednej grupy wzajemnie powiązanych i oddziałujacych na siebie cykli chemicznych. Albo więc założymy, że tylko raz w dziejach chemicznej ewolucji Ziemi powstała taka grupa cykli, albo też, że przetrwała tylko jedna z wielu. Aktualna wiedza przyrodnicza raczej wyklucza jednorazowe pojawienie się jakiegoś
zjawiska, a to prowadzi do konkluzji, że prawdopodobnie spośród tysięcy powstałych niegdyś cykli tylko jeden okazał się wystarczająco skuteczny. Po raz kolejny mielibyśmy więc do czynienia z tą samą prawidłowością: ogromna większość systemów reprezentujących dany poziom organizacji pozostaje relatywnie prosta, a zaledwie ułamek procenta przechodzi rozwój w stronę rosnącej złożoności. Tę zasadę można oczywiście przenieść również dalej na powstanie samoświadomej istoty rozumnej. Współczesna wiedza bowiem nie pozostawia żadnych wątpliwości, że tylko jeden spośród milionów gatunków ziemskiej biosfery zdołał przekroczyć granicę między poziomem
biologicznym i samoświadomością, a potem potrafił zbudować cywilizację. Podsumowując i uogólniając te obserwacje można sobie wyobrazić świat jako bardzo mocno spłaszczoną piramidę o niezwykle szerokiej podstawie reprezentującej przestrzeń, na której stoją dramatycznie małe kolejne stopnie materii nieożywionej, życia i świadomości. W praktyce jednak nikt nie zdołałby narysować takiej piramidy, ponieważ jej czubek byłby zaledwie mikroskopijną kropką na potężnej, właściwie płaskiej podstawie. Bardziej uzasadniony wydaje się opis rzeczywistości jako ogromnej przestrzeni, w której pojawia się mikroskopijny punkt reprezentujący materię, a w niej właściwie niedostrzegalny, punkt odpowiadający materii ożywionej. Wewnątrz tego ostatniego punktu zaś może pojawić się jeszcze mniejszy punkt wyobrażający tę część bytu, która osiągnęła stan świadomości. Zaprezentowany obraz wskazuje, że mówienie o kierunkowości w ewolucji należy opatrzyć kilkoma istotnymi zastrzeżeniami. Przede wszystkim ewolucja rozumiana jako rozwój lub postęp dotyczy znikomej części materii, a przytłaczająca większość bytu trwa nieruchoma w swojej najprostszej postaci. Poza tym pojęcie postępu zdaje się sugerować, że znamy cel, do którego prowadzi ewolucyjny rozwój. W rzeczywistości jednak nic nie wiemy o celu, o ile nie odwołamy się do założenia, że jakaś wyższa świadomość zaprojektowała cały wszechświat. Oczywiście można takie założenie poczynić, lecz będzie ono wyrazem wiary, a nie wynikiem badania czy logicznej analizy. Innymi słowy będzie wysoce niepewne i dyskusyjne, a do naszego obrazu rzeczywistości nie wniesie niczego istotnego. Postęp w ewolucji można definiować jako rosnącą doskonałość, sprawność i skuteczność. Rzecz w tym, że najskuteczniejsze i ogromnie sprawne są bakterie, o czym dobitnie świadczy długość ich istnienia na planecie, zdolności adaptacyjne oraz odporność na rozmaite kataklizmy łącznie z eksplozją nuklearną. W tej perspektywie bakterie należałoby uznać za doskonalsze od człowieka, co zapewne wzbudziłoby zdziwienie większości z nas. Ewentualnie wyrazem postępu może być wzrost złożoności powstających systemów. Niestety, prosta obserwacja wskazuje, że złożoność nie zawsze jest wskazana, to znaczy nie zawsze okazuje się skuteczna. Systemy bardziej złożone są mniej trwałe i wymagają więcej energii, aby funkcjonować, a w niektórych wypadkach w toku ewolucji dochodzi do wtórnego uproszczenia, czego przykładem są pasożyty. Czy zatem skrajne uproszczenie tasiemców jest wyrazem postępowej ewolucji, czy raczej cofnięciem? A jeżeli przyjąć, że to regres, to jak interpretować ewolucyjny sukces tej grupy organizmów, które osiągnęły szeroki zasięg i skutecznie się rozmnażają? Należy sobie uświadomić, że samo pojęcie postępu ma charakter wartościujący, ponieważ wynika z ludzkiej perspektywy postrzegania świata jako miejsca dla człowieka, gdzie człowiek ma być najważniejszy i stanowi punkt odniesienia dla reszty bytu. Tymczasem rzeczowa analiza jasno pokazuje, że człowiek jest tylko jednym z wielu gatunków, jedną z wielu form bytu i nie ma podstaw, aby go uznać za cel postępowej ewolucji. Z całą pewnością człowiek nie jest istotą doskonałą, jaką powinien być, gdyby stanowił szczytowe osiągnięcie ewolucji. Nawet pobieżny przegląd ludzkiego organizmu pokazuje, jak bardzo jest on niedoskonały. Wystarczy przypomnieć choćby wiotczenie soczewki oka czy pionową postawę ciała przekładającą się na przeciążenie kręgosłupa i uszkodzenia stawów kolanowych. Pamiętając o wszystkich zastrzeżeniach, można jednak przyjąć, że ewolucja w najszerszym znaczeniu to proces powiększający złożoność i skuteczność systemów przechodzących na kolejne poziomy organizacji materii. Ewolucja jest ukierunkowana teleonomicznie, co oznacza, że rozwój nie wynika ani ze świadomie zaprojektowanego programu, ani też z przypadku rozumianego jako ślepy traf. Gdyby ukierunkowanie zostało zaprojektowane, prawdopodobnie nie byłoby ewolucyjnych absurdów w rodzaju masowych wymierań organizmów. Przypadek zaś oznaczałby, że prawdopodobieństwo powstania złożonych systemów w rodzaju pierwszych organizmów byłoby skrajnie niskie, być może nawet zbyt małe, by na Ziemi kiedykolwiek pojawiło się życie. Odpowiedzią na obie skrajności jest teleonomiczność. W tym typie ukierunkowania określone przemiany muszą zachodzić, ponieważ decyduje o tym struktura i funkcjonowanie danego systemu. To cechy systemu określają kierunek zmian, wykluczając zarazem większość innych kierunków rozwoju. W rezultacie gwałtownie rośnie prawdopodobieństwo danego procesu. W dodatku im bardziej złożony jest dany system, tym więcej zawiera elementów określających kierunek zmian, czyli pojawia się wewnętrzny program rozwoju. W ten sposób nawet względnie mało prawdopodobne przemiany, które byłyby praktycznie niemożliwe w warunkach całkowitej przypadkowości, teraz stają się realne. Na przykład prebiologiczny cykl chemiczny wytwarza określony związek. Jeżeli ten związek jest substratem dla innego cyklu, dochodzi do sprzężenia obu cykli. W dodatku usuwanie produktu reakcji ze środowiska ułatwia dalsze prowadzenie tej reakcji, czyli aktywizuje pierwszy cykl. Przy założeniu, że dojdzie do kilku takich sprzężeń, można zakładać powstanie złożonego systemu powiązanych cykli aktywizujących kolejne reakcje chemiczne w otoczeniu. Stopniowo rośnie złożoność takiego systemu, a po zestawieniu tych cykli z chemicznym mechanizmem powielania można już mówić o organizmie. Powstanie organizmu żywego oznacza pojawienie się nowej formy teleonomiczności. W przeciwieństwie do obiektów materii nieożywionej organizm nie stawia jedynie biernego oporu wobec niszczących czynników zewnętrznych. Organizm reaguje aktywnie zmieniając swoje otoczenie, przeciwdziałając rosnącej entropii i dostosowując swoje zachowanie a nawet strukturę do zaistniałych warunków. Poza tym dzięki mechanizmom rozmnażania i dziedziczenia organizm potrafi przekazywać swoje cechy potomstwu czyli następnym pokoleniom, a to oznacza, że przedłuża działanie mechanizmów antyentropijnych. Dalszą konsekwencją coraz doskonalszego dostosowywania się organizmu żywego do warunków jest powstanie świadomości czyli zdolności do rozpoznawania siebie jako bytu odrębnego od otoczenia. Pojawia się refleksja nad sobą i światem, a teleonomiczność w coraz większym stopniu zbliża się do teleologii czyli świadomego planowania działań dla osiągnięcia określonego celu. Na tym etapie człowiek wypracowuje też koncepcję ukierunkowania ewolucji i odkrywa, że kierunkowość a tym bardziej celowość są w dużym stopniu ideą poznającego umysłu, który poszukuje metod porządkowania wiedzy o rzeczywistości.

ocenił(a) film na 6
FilmowaKreatura

PS. Nie mów mi co mogę, a czego nie mogę robić. Nie mam żadnych zobowiązań słuchać nakazów jakiegoś internetowego randoma gestapo w kwestii moich niezbywalnych praw wolności wyrażania myśli i idei.

Arthass04

Mylisz się, masz moralne zobowiązanie trzymać się faktów, jeśli chcesz uczestniczyć w naukowej dyskusji o ewolucji. W przeciwnym razie odpowiedniejszym dla Ciebie miejscem jest piaskownica. Nazwanie mnie gestapo urąga komunikacji międzyludzkiej nawet na najprymitywniejszym poziomie, ale ja się do niego nie zbliżę. Żadnej inwektywy w Twoim kierunku nie zastosowałem.

ocenił(a) film na 6
Jabolak

Nie wiesz jakie technologie zostaną zaprojektowane w przyszłości. Oceniasz przyszłość na podstawie obecnie dostępnym możliwości ludzkości. 200 lat temu nikt nie myślał, że będziemy nosić w kieszeniach mini komputery. Obecnie dzięki rozwojowi inżynierii genetycznej, CRISPR, a także postępowi miniaturyzacji, być może w niedalekiej przyszłości produkcji maszyn molekularnych, otwiera się kolejny przełom w rozwoju ludzkości. Inżynieria genetyczna dzieci to kwestia może 100 lat - czyli era homo sapiens 2.0, superczłowieka odpornego na choroby, z idealnymi parametrami fizycznymi ciała.
Co do zanieczyszczeń - już w tym momencie są konkretne koncepcje jak sobie z nimi skutecznie radzić. Choćby gąsienice, które posiadają enzymy dzięki którym potrafią trawić i żywić się plastikiem. Modyfikowane genetycznie bakterie, które potrafią pochłaniać zanieczyszczenia, nawet radioaktywne. Nad tym są już prowadzone badania. Z innej beczki - nośniki pamięci projektowane na bazie kodu DNA, gdzie łyżeczka takiego kodu jest w stanie pomieścić całą obecną wiedzę ludzkości.

ocenił(a) film na 8
Arthass04

Nie zauważyłeś dawki ironii w mojej wypowiedzi. Niezły paradoks bo sam oceniasz przyszłość na podstawie obecnych możliwości jedynie 3 lata później. Miałbym wspominać o CRISPR którego w 2015 jeszcze nie było? Mówisz to tak jakbyś WIEDZIAŁ jakie technologie zostaną zaprojektowane w przyszłości...
Fajnie, że wspominasz o bakteriach pochłaniających materiały nienaturalnego pochodzenia. Te organizmy wciąż są porażką a wiesz dlaczego? Zakładam, że nie wiesz bo byś tego przykładu raczej nie wspominał. Otóż bilans energetyczny trawienia takiego poliuretanu jest żałośnie słaby dlatego takie mikroorganizmu w środowisku naturalnym bardzo szybko przestawiają się na normalny bardziej wydajny pokarm. A "koncepcje radzenia sobie z zanieczyszczeniami" już były przed starożytnym Rzymem.
Niepotrzebnie wbijasz tą szpilę bo co mam wspomnieć że możemy pomieścić całą obecną wiedzę w objętości jednego atomu po pominięciu przestrzeni pomiędzy orbitalami? Nie widzę innych przyczyn całej tej wypowiedzi jak pozerstwo.
PS. inżynieria genetyczna i miniaturyzacja to najbardziej typowe wizje rozwoju na dzień dzisiejszy. Najprawdopodobniej odkryjemy całe obecnie nieznane dziedziny. Równie dobrze możemy odkryć możliwość podróży międzygwiezdnych jak i możemy stworzyć broń która zniszczy cały glob. To bardziej kwestia filozoficzna ale tak jak wspomniałem wyżej post apokaliptyczne wizje są dla mnie ironiczne bo naprawdę nie uważam abyśmy dokonali autodestrukcji.

ocenił(a) film na 6
Jabolak

Nie miałem na celu przewidywać przyszłości, tylko wskazać na potencjał odnosząc się do obecnych prac nad przyszłymi innowacjami. Ja nie znam przyszłości technologicznej, bo idee stojące za rewolucjami postępu cywilizacyjnego rodzą się często w głowach garstek wizjonerów.

W trawieniu materiałów pochodzenia syntetycznego cz zanieczyszczeń nie chodzi o to, by produkować armię organizmów, tylko zaprojektować systemy bazujące na procesach jakie wykorzystując np. wyodrębnić enzymy.

Ironię trudno w sieci odróżnić od pozostałych możliwości.
Celem wypowiedzi była kontrargumentacja wobec wizji degradacji środowiska na skutek działalności człowieka. A to co pisałem było tylko przykładami postępu naukowego, który potrafi radzić sobie z problemami 50 lat temu nierozwiązalnymi. No właśnie, CRISPR nie było w 2015r, a obecnie otwiera nowe drzwi będąc rewolucją przez wielu postrzeganą jako większa od wynalezienia antybiotyków, które od tego czasu uratowały niezliczone istnienia ludzkie... Przed erą antybiotyków też być może zakładano, że to normalna kolej rzeczy.

Może mam specyficzne poczucie humoru i może przez to ciężko mi dostrzec tego typu żartobliwych ironii. A może po prostu ironia ta była zbyt mało rozbudowana lub brakło w niej (dla mnie) ukrytego przesłania, wskazującego na jej ironiczny charakter...
A dodatkowo jestem upierdliwy, ale nie złośliwie (może czasem odrobinę w tym złośliwości), tylko dlatego że lubię dyskutować, lubię wymianę merytorycznych argumentów, dowiadywać się czegoś nowego i czasem weryfikować fakty.
Nie mam na celu - a przynajmniej nie jest to mój główny cel - pokazanie, że "moja racja jest najmojsza". W nauce można mieć często rację na odmienne sposoby. Tak naprawdę, każdy człowiek jest do pewnego stopnia pozerem. Nasza wiedza, metody i narzędzia badawcze mają ograniczenia. Rozumiemy pewne wycinki rzeczywistości i to w specyficzny sposób na jaki pozwalają nam nasz nieidealne narzędzia poznania naukowego. Ja jestem pozerem, który ma świadomość, że nigdy nie będę wiedział wszystkiego - i nie muszę. Bo tutaj nie chodzi o pokazaniu komuś, że "ma się rację", tylko uczenie się i rozwój.

ocenił(a) film na 8
Arthass04

No no, ładnie, rzadko spotykana postawa :)

użytkownik usunięty
Kontraband

Dobór naturalny i ewolucja cały czas nas obowiązują. Prawa doboru naturalnego obowiązują również w blaszaku w kosmosie.

ocenił(a) film na 7
Kontraband

Tylko tam jest też naukowa teza co do tego postawiona przez bohaterkę filmu.

ocenił(a) film na 4
suszyMie

Hahahah XD

ocenił(a) film na 7
suszyMie

"Wszyscy byli biali, heteroseksualni i wysportowani"
XDDDDDDDDDDDDDDD

ocenił(a) film na 8
suszyMie

Ha ha ha. Super.

ocenił(a) film na 7
Jabolak

ewolucja to bzdura. zostalismy stworzeni prawie 7000 lat temu a tak w ogole to kosmosu nie ma.

ocenił(a) film na 8
lysysloik

A na początku było słowo?

ocenił(a) film na 7
Jabolak

ale jakie?

ocenił(a) film na 8
lysysloik

To było ironiczne pytanie mające na celu Twoją negacje i opisanie jak uważasz, że jest:) Bo oczywiście zakładam, że napisanie, że kosmosu też nie ma to też ironia

ocenił(a) film na 7
Jabolak

kosmosu juz nie ma. polecam zapoznanie sie z dorobkiem mircea eliade ;)

lysysloik

Na początku był Jaro i Lech, po nich zrodził się wszechświat oraz pierwsze formy życia.

Radiw84

ubecki troll to wszędzie wlezie, jak karaluch....

redcode

Zarówno ludzie jak i bestie zjadali siebie od czasu do czasu :D

ocenił(a) film na 6
redcode

Nie wiadomo kiedy te mutanty ewoluowały. Prawdopodobni wtedy kiedy obudzili się ludzie - może potwory potrafili obudzić tych pierwszych? Możliwe ze doszło to mutacje zaledwie kilka lat wcześniej i tyle.

stadnicki82

Było powiedziane że członek załogi który zachorował na pandorum, zabawił się w kapitana , boga statku i dokonał ,, sądu,, i ,, grzeszników,, zamknął w dolnych częściach statku i ,,umacniało się królestwo szatana ,,. Ludzie tam zamknięci po pewnym czasie z powodu braku pożywienia zaczęli się sami zjadać co na pewno się odbijało na ich psychice + zaczęli się dostosowywać do statku zamiast do nowej planety gdyż mieli coś w swojej krwi. Teraz pytanie ,, co to za tępaki że dali się zamknąć a jeżeli nawet to czemu sobie nie poradzili i nie powychodzili z tym zamkniętych pomieszczeń (na pewno był ktoś kto ogarniał elektronikę w jakimś stopniu), przecież w tedy byli jeszcze rozumnymi ludźmi ? widać ze w czasach akcji filmu (923 rok misji) ze wszystkie przejścia były otwarte chyba że przejścia na tryb awaryjny reaktora po otwierał wszystkie drzwi z powodów bezpieczeństwa

ocenił(a) film na 4
redcode

ten film ma dobre momenty, ale generalnie raczej jest słaby. Najbardziej irytujące są mutanty. Rozumiem, że to konwencja horroru, ale mutant, który żyje pomimo przeciętej wpół czaszki, to wykracza poza fantastykę i horror razem wzięte. :) no i porusza się strasznie szybko... no ale to charakterystyczne dla kina straszącego ostatniego 10-lecia. szybkie, poklatkowe ujęcia, niepokój kamery, dziwne dźwięki. To już było w wielu filmach. Szkoda, bo pomysł ciekawy. Co do meriutm - oni fektycznie musieli mieć zwidy :). Szkoda, że ja nie miałem oglądając ten film...bawiłbym się lepiej.

ocenił(a) film na 7
redcode

Łowcy byli upodleni, ale raczej w ograniczonym stopniu zmutowani, mogli się zaadoptować do warunków na statku ale była to raczej adaptacja kulturowa a nie biologiczna. Byli bladzi bo żyli bez słońca, byli szybcy bo zapewne w tym społeczeństwie tylko młodzi i sprawni mieli szanse przeżyć. Starzy, chorzy i słabi szli od razu do gara;) Co do żarcia to pomijając, że wyżerali się między sobą, to nawet z twoich wyliczeń wynika, że tygodniowo zżerali co najmniej jednego pasażera z puszki a od święta nawet dwóch. Poza tym statek był zaprojektowany z myślą o utrzymaniu przy życiu załogi (hibernującej na zmiany), więc na statku musiały być jakieś zapasy żywności (albo system żywność syntezował) . Jeśli populacja plemienia utrzymywała się na niewielkim poziomie to mogli długo wegetować. O adaptacji kulturowej świadczy fakt, że tak oszczędnie, z zasobów zamrożonych protein korzystali. Kierowali się więc jakimś tabu albo rzeczywiście byli to komuniści prowadzący coś na kształt "gospodarki planowej" ;)

ocenił(a) film na 9
redcode

Zapomniałeś waćpan że Ci orkowie się zżerali a jako że przecież się rozmnażali to jedzonka było dość :>

redcode

jeśli chodzi o film to dobry , co do ewolucji,ewolucja nie mogła nastąpić bo 140 lat to 3 pokolenia,co do mutacji to tak,nagle coś mogło sie stać z organizmem, co do kosmusu i stwierdzenia że nie istnieje-zapewniam że istnieje,ma sie dobrze i jest pełen życia, a co do Słowa i pytania czy było- było i brzmualo "Jestem"

sistermary1

Mieli coś co przyspieszało ewolucje. Jakiś środek wszczepiony by po przylocie przystosowali sie lepiej do życia na nowej planecie. Lat jak widzimy pod koniec minęło około tysiąca.

ocenił(a) film na 8
redcode

spr sobie Zejście 1/2 i White Noise

ocenił(a) film na 7
redcode

Interakcja fizyczna między wygłodniałymi ,,złolami", których mutacje były totalną abominacją, czego idealnym przykładem był wódz tej zgrai: pokurczony, zabliźniały mutant z uciętym nosem jak Red Skull od Marvela, była po prostu widoczna. Z drugiej strony, faktycznie te zmutowane istoty mogły być projekcją pogrążonego w szaleństwie umysłu astronautów i ich towarzyszy. Gdyby nie ten koniec, a "Pandorum" nie powinno finiszować takim ,,happyendem", to temu nader specyficznemu filmowi dałbym ocenę: 9/10. Co do obsady aktorskiej: odważne i dobre posunięcie.

ocenił(a) film na 7
redcode

Odkopuję temat i przedstawiam szybko moją teorię: uważam, że stworów faktycznie mogło nie być, a psychoza (pandorum) była dzielona przez załogę, co doprowadziło do katastrofy i w efekcie "przegapienia" lądowania. Jest takie zjawisko diagnozowane przez psychiatrów, jak dzielona psychoza, a dokładnie paranoja indukowana. Polega na tym, że zdrowi zaczynają bezkrytycznie wierzyć w osądy chorych, szczególnie jeśli osoby te są im bliskie i ustępuje po kilku godzinach, bez terapii czy leków, po odstawieniu osoby zdrowej od chorej (polecam przypadek sióstr Eriksson). Czy to możliwe, aby pandorum było dzielone? Otóż tak, film sam o tym wspomina. Możliwe też, że stwory były tak samo wymyślone, w skutek tejże choroby, bo...

szczerze? nie przemiawia do mnie ewolucja gatunku w ciągu niecałego 1000 lat na tyle, aby stały się bardziej przystosowane do przetrwania, niż ludzie. Mam na myśli fakt, iż ci ludzie byli zamknięci przy reaktorze, w kompletnych ciemnościach i ledwo wyczołgiwały się z tego hippisowego posłania, gdy już reaktor był odpalany. W jaki sposób zatem wykształciła się nadludzka siła i przede wszystkim zdolność tak absurdalnie dalekich skoków? Wątpię, aby ewolucja skręciła w tę stronę w tak ograniczonym motorycznie środowisku jak statek kosmiczny (ewolucja, z którą nie ma sensu teraz się kłócić, bo film na tym fakcie (!) się oparł).

Zresztą, no dobra, to film sci-fi, wiec mogło być i tak, choć moim zdaniem te stwory nie powinny być zbyt zwinne, ale ok, udało im się, jednak co z tą dzieloną psychozą? Myślę, że to był wytwór wyobraźni, odrealnionej już po tylu latach, "skacowanej" bo wpadnięciu do wody i ugrząźniętej psychice, która w obliczu warunków stworzyła te wszelkie mroczne stworzenia. Zupełnie tak, jak my na ziemi wampiry, wilkołaki, wiedźmy i inne bazyliszki. Stąd też tytuł filmu i caly sens.

Mimo wszystko film był nie był najlepszym sci-fi jaki widziałem, koniecznie polecam Infini, temat jest setki razy lepiej przeprowadzony lub Moon, a jak już ktoś tak koniecznie chce obejrzeć sci-fi, bardzo ciekawe choć nie najlepsze to polecam 400 Days. :)

ocenił(a) film na 7
redcode

Mutanci zapadali w letarg, jak niedzwiedzie, tak mysle.

redcode

@redcode no, policzyłem... ok. 58000 zjedzonych, średnia waga 60kg to daje blisko 3,5 tony ludziny. Dzielone na tysiąc lat i 365 dni w roku to jakieś 9,5 kg ludziny dziennie :D

ocenił(a) film na 7
T_Reksio

Trochę mało na tylu mutantów ( ponad 100 na pewno ich było). Do tego w kilka godzin akcji filmu zjadają parę osób. Jedząc około 3 osób dziennie starczyło by ludzi na 60 lat.

mateusz85mmk

Luzik... przecież takie wyliczanki to żart. Wykluczając symboliczne sceny, umowne - to tylko pornografię kręcą w czasie rzeczywistym i realistycznie szczegółowo :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones