Coś jakby "Tarantino" po azjatycku ;). Trzeba przyznać, że Azjaci mają zdolność tworzenia filmów, które ogląda się z ciekawością, bo potrafią zagmatwać fabułę, tworzyć zwroty akcji, zmieniać nastroje i przeważnie nawet potrafią to potem połączyć w logiczna puentę - co jest coraz rzadziej spotykane w zachodnich produkcjach.
Rozmach pomysłów na ten film jest naprawdę imponujący. Od ironii i czarnej komedii - po dramat. Od muzyki sentymentalnej - po brzmienia pełne ekspresji. No i naprawdę całkiem niezłe aktorstwo. Żeby jeszcze dało się ich rozpoznawać, bo wszyscy strasznie do siebie podobni ;).