Próbowałam się wczuć, ale nie było w co.
Aktorzy zagrali naprawdę słabo, sposób opowiedzenia historii - oryginalny, do mnie akurat nie trafił, zdjęcia - ekspertem nie jestem, ale wydaje mi się, że nie powalają na kolana, fabuła - po prostu nudna. Ratuje muzyka, natomiast kilkuminutowe ujęcia głównego bohatera idącego po szkolnym korytarzu powodują mdłości. Wątek dziewczyny, granej przez Momsen, był strasznie na siłę wciśnięty, a ich pierwszy raz - jak to ujęła moja koleżanka - "Przecież ona go praktycznie zgwałciła !".
Masakra ogólnie.
Cóż, w moim odczuciu jest dokładnie na odwrót. Gra gówniarzy rewelacyjna, historia, a i owszem oryginalna i trafia. Natomiast największą zaletą filmu jest właśnie nietypowy sposób opowiedzenia historii, zdięcia i montaż, genialnie dobrana muzyka i klimat. Od początku do końca ciężko oderwać wzrok. Rozumiem, że komuś może nie podobać się taki sposób podejścia do reżyserowania filmu, ale masakra to przesada.