PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=369419}
6,4 8 940
ocen
6,4 10 1 8940
6,4 17
ocen krytyków
Paranoid Park
powrót do forum filmu Paranoid Park

moja recka

użytkownik usunięty

nie mam ochoty uzerac sie po raz setny z filmwebowymi cenzorami.


Na pierwszy rzut oka może się wydać, że ten film nie ma sensu, a Gus Van Sant po prostu upaja się widokiem cherubinowego skejta o imieniu Alex. Jako gej ma do tego pełne prawo i takie prawo ma też widz. No i tak się dzieje. Kamera podąża za bohaterem, kiedy śmiga na desce, kiedy posuwa swoją dziewczynę (notabene gra ją późniejsza gwiazda "Gossip Girl” i wychodzi jej to nieźle, pytanie tylko na ile musiała grać głupią blondynkę, a na ile po prostu nią jest), kiedy siedzi zamyślony, zmienia ciuchy etc. Chłopak ma twarz aniołka i wyjątkowo do twarzy mu w szerokich bluzach i czapce bejsbolówce założonej tył na przód. A na końcu filmu pokazuje nawet sztuczki na desce.

Film przypomina nieco najnowsze dzieło Jima Jarmuscha, jednak jest bardziej zachowawczy i mniej ekstremalny. Akcja zdaje się mieć charakter pretekstowy dla stworzenia specyficznego klimatu budowanego zdjęciami, minimalistyczną muzyką i ujęciami twarzy Alexa. Fabuły jakby nie ma. Ktoś, kto nie jest za pan brat z kinem artystycznym, po obejrzeniu "Limits of control” zapewne miałby ochotę podciąć sobie żyły. O ile oczywiście
wytrwałby do końca. Myślę, że podobne zdanie miałby o dziele Van Santa. Jest to film, który pasuje do kategorii "nic się nie dzieje”. Ja lubię takie filmy. Swoją drogą, film o czarnym zabójcy, który nie mówi po hiszpańsku i generalnie niewiele mówi, jest moim ulubionym.

Mimo to, naszła mnie po obejrzeniu "Paranoid Park” jakaś refleksja. Patrząc na anielską twarz skejta, nie dostrzegłem na niej bowiem ani grama emocji (podobnie zresztą jak w przypadku Isaacha De Bankolé). O ile jednak w przypadku tego drugiego wynika to raczej z buddyzmu zen, tutaj bardziej pasuje słowo apatia, które zresztą pada w jednej scenie. To moim zdaniem klucz do filmu. Najsłynniejszy gej wśród współczesnych reżyserów (choć rośnie mu mocna konkurencja w postaci Xaviera Dolana, który w dodatku jest dobrym aktorem i świetnie wygląda, ale uroda nie powinna mieć nic do rzeczy, prawda?) portretuje nastolatka, który zachorował na emocjonalną znieczulicę. Żyje w odrętwieniu. Delikatnie zarysowany motyw rozpadu rodziny wydaje mi się być w tym wypadku kluczowy. Być może z tego powodu Alex stał się odszczepieńcem. Żyje, a jakby nie żył. Jego
dni są puste i puste jest jego życie. I nawet to, że przyczynia się (dosłownie) do przepołowienia człowieka na pół, nie jest w stanie tego zmienić. Ten wątek, który pozornie jest motorem napędowym fabuły, dobitnie pokazuje, że chłopak totalnie zatracił poczucie empatii i zdolność do jakiegokolwiek przeżywania na gorąco. Wszystko bierze na zimno. Uprawia seks z "Plotkarą” z takim samym zaangażowaniem, z jakim wcześniej zamawiał w barze cheeseburgera. W pierwszej serii kłamie jak z nut bez mrugnięcia okiem. Jest niczym wyprane z emocji zombie.

"Paranoid Park” może się więc na pierwszy rzut oka wydać nadętą, artystowską wydmuszką, jednak moim zdaniem jest to po prostu obraz stanu duszy nastolatka. I ta powolna, klimatyczna, niemal kontemplacyjna forma narracji jest idealnym medium, aby ten stan duszy zobrazować. Alex jest zagubiony i nic, dosłownie nic nie potrafi nadać jego egzystencji głębszego sensu, nawet stanięcie oko w oko z ostatecznością, nawet młodzieńczy seks, który jest tak ważny dla jego bardziej energicznych kolegów. Portret psychologiczny głównego bohatera jest w pełni przekonujący i na pewno duża w tym zasługa młodego aktora, który pozornie nie prezentuje nic, oprócz delikatnej urody (którą zdaje się rozkoszować Van Sant), jednak jego kreacja jest stonowana i zachowawcza. W połączeniu z oryginalnym stylem narracji owocuje to naprawdę udanym filmem. Młody skejt jest poniekąd podobny do bohaterów "Last Days”, czy "Słonia”. Jednak pustka i nicość jego życia wydaje się być dopiero w zalążku. Dramat zdaje się rozpoczynać, podczas gdy chłopcy z tamtych filmów znajdowali się w końcowej fazie znużenia i rozczarowania ziemskim padołem, co pchnęło ich do ekstremalnych czynów. I niby Gus Van Sant opowiada inny wariant tej samej historii w podobny, medytacyjny sposób, jednak "Paranoid Park” jest dziełem frapującym i zawierającym więcej fabuły (bo umówmy się, że tamte filmy podciągają pod ekstremum, którego artystyczną ejakulacją wydaje się być totalnie pozbawiony akcji "Gerry”, który strawią tylko wybrani). Jednak fabuła jest tylko pretekstem, aby oddać na ekranie to, co uchwycić bardzo trudno – pustkę.

"Paranoid Park” jest filmem pustki, której bohater nie potrafi zapełnić. A tytułowy park jawi się na horyzoncie niczym mityczne El Dorado, jako obietnica szczęścia. Ostatecznie okazuje się jednak równie pusty, jak i cała reszta. I być może w tym momencie Alex uświadamia sobie, że jego życie jest pustynią jałowości. Oaza okazuje się być gwoździem do trumny bohatera. Obietnica zapełnienia życia czymś spełza na niczym i pozostawia uroczego skejta w bagnie codzienności. Taki pesymista z tego Van Santa, nie daje swojemu cherubinkowi ani grama nadziei.

Jedna z ostatnich scen pokazuje go w konfrontacji z teoretycznie ważną dla siebie osobą, która nie przynosi nic. Relacje międzyludzkie zawodzą. Dziewczyna chce seksu, chłopaki gadają o seksie, lub deskach. Być może stąd ta miłość do deski, może Alex chce wejść w jakąś jasno określoną społeczną rolę, poczuć się częścią grupy i subkultury. Chce po prostu coś poczuć. A nie czuje nic. Patrzy beznamiętnie na śmigające na prawo i lewo deskorolki, a jego twarz zdaje się krzyczeć za Thomem Yorkiem – "I lost myself”. Bycie skejtem to jakby kostium, pod którym ukrywa swoje prawdziwe, nieszczęśliwe ja. Wydaje mi się, że reżyser celowo ubiera go w za szerokie spodnie. A przy okazji dostarcza sobie i swoim homoseksualnym fanom niemałej uczty dla oka. Ale warto zasiąść do stołu i na godzinę z okładem obejrzeć, jak młody chłopiec cierpi i zamienia się w pozbawioną życia kukłę.

Gus Van Sant dał radę i udowodnił, że w żadnym wypadku nie można nazwać go filmowym konformistą. Dla wybranych.

ocenił(a) film na 5

Bardzo popieram, nic dodać, nic ująć.

bardzo ładnie napisane. szkoda, że użytkownik został usunięty bo chętnie poczytałabym coś więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones