W kinie oglądałem go że ściśniętym gardłem. Akcja goniła akcję. Każdy z wspaniałych aktorów miał swoje pięć minut, co wcale nie rwało całości. Kiedy ginęli czułem prawdziwy żal. Jak w 7 wspaniałych! Takie filmy oszukiwały nas że wojna to trochę zabawa, trochę strzelania i dobro zawsze wygra. To iluzja. Ale to tylko niedoścignione filmowe widowisko.