PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=840210}

Pasażer nr 4

Stowaway
5,1 14 117
ocen
5,1 10 1 14117
3,6 5
ocen krytyków
Pasażer nr 4
powrót do forum filmu Pasażer nr 4

Kolejny pseudo-dramat osadzony w klimacie eksploracji kosmosu. Film skupia się na wydumanych problemach, nieustannie katując widza serią absurdalnych scen. Wszystkie rozterki moralne powodują jedynie uśmiech politowania, a to ze względu na to, iż żadna z nich nie miałaby prawa zajść w normalnym życiu.
Przeanalizujmy film minuta po minucie:
1:00 Statek kosmiczny przeszklony niczym Tesla. Sam widok szyb nie dziwi, ale nie powinny one zajmować tak dużej powierzchni.
1:20 Moment startu, a osłony hełmów nie zostały opuszczone. W rzeczywistości (Soyuz, STS, Dragon) taka sytuacja jest niedopuszczalna (od wczesnych lat 70-tych, z uwagi na wcześniejsze wypadki). W tym momencie mamy już pewność, że podmiot odpowiedzialny na ten lot (bodajże Hyperion) nie ma żadnego doświadczenia w podróżach kosmicznych, zaś załoga składa się w całości z kosmicznych turystów zamiast astronautów.
3:00 W końcu mamy opuszczenie osłon w sytuacji potencjalnego zagrożenia, tylko po to, aby je ponownie podnieść po upływie pół minuty.
3:40 "Gotowi?" Pyta najstarsza kobieta resztę turystów. Tak na wypadek, gdyby się jednak rozmyślili i chcieli jeszcze wskoczyć do baru zanim w końcu wybiorą się na tego nudnego Marsa.
5:00 Tandetny motyw z lewitującym wisiorkiem, bo przecież tak trudno było w filmie zaprezentować coś, co jest faktycznie wykorzystywane (pluszowe maskotki).
6:50 Jak widać Hyperion musiał oszczędzać na czym się tylko da, bo nie zapewnił nawet mechanizmu automatycznego dokowania dla statku kosmicznego, w którym przebywają turyści.
7:40 "Sztuczne ciążenie wzrasta. Zbliżymy się do 5G." O ile nie chodziło o nadajnik 5G, mamy tu kolejny przykład niedouczenia starszej turystki. W ten sposób bowiem nie było szans na zbliżenie się choćby nawet tylko do 1G. Skąd to wiemy? Ano chociażby z misji Gemini XI.
8:20 W tym momencie męski turysta puścił pawia. Chyba właśnie zdał sobie sprawę z tego, co za głupoty wygaduje najstarsza turystka. Gdyby jednak stało się to za sprawą niskich przeciążeń, to nie powinien on zostać dopuszczony nawet do lotu samolotem odrzutowym, nie mówiąc już o wyprawie w kosmos. Oczywiście, jak na poprawność polityczną przystało, dwie turystki trzymają się dzielnie (w całej historii ludzkości liczba kobiet nie przekroczyła liczby mężczyzn podczas jakiejkolwiek misji w kosmosie, prawie 90% wszystkich astronautów stanowią mężczyźni). Właśnie przyszło mi do głowy jeszcze jedno wyjaśnienie sytuacji. Być może David jest transseksualnym mężczyzną, zaś mdłości były spowodowane nieplanowaną ciążą.
9:00 Rozumiem, że Hyperion jest firmą krzak nastawioną na krótkotrwały zysk, więc chce dopuścić do lotu możliwie każdego turystę skłonnego zapłacić odpowiednią kwotę, ale mimo wszystko powinien wyznaczyć jakieś minimalne wymagania i sprawdzać dojrzałość oraz stabilność emocjonalną kandydatów. Zachowanie Zoe, która podskakuje niczym kilkulatka w Disneylandzie, dobitnie pokazuje, że nawet te kryteria nie zostały spełnione.
9:20 To jeden z nielicznych motywów, które mają minimalny sens i oparcie w nauce (patrz: Gemini Agena taut tether).
11:40 NASA wyraźnie zabrania spożywania alkoholu w kosmosie, a nawet dwa tygodnie przed startem (inna sprawa czy te nakazy były zawsze przestrzegane), ale jak widać turystów, którzy wykupili lot w prywatnej firmie, to nie dotyczy.
15:20 Starsza turystka twierdzi, że dotychczas brała udział w zaledwie dwóch misjach. Pozostali to kompletne świeżaki, bez żadnego doświadczenia. To dużo mówi o podejściu do tej wyprawy.
15:50 Biolożka zachwycona posturą kulturysty Arnolda Schwarzeneggera. Robi się coraz ciekawiej.
17:00 Starsza turystka twierdzi, że jej koledzy wyróżniali się spośród dziesiątek tysięcy innych kandydatur. Chciało by się zadać pytanie: a czym? Bo wydaje mi się, że jedynie urodą.
18:20 Czwarty turysta spada starszej turystce na głowę. Zauważmy, iż nie ma możliwości, aby sam się tam umieścił i zamknął, ale z jakiegoś względu załoga jakoś specjalnie nie drąży tego tematu. Co więcej, z oczywistych względów nie został on znaleziony w lądowniku, ale w jakimś module na stacji kosmicznej, która musiała zostać umieszczona na orbicie już wcześniej (wystrzelenie wszystkich modułów za jednym jest skrajnie nieprawdopodobne). To wszystko sprawia, że całość nie ma absolutnie żadnego sensu.
21:00 Niezbyt inteligentna młodsza turystka pyta, czy nieoczekiwany pasażer ukrył się celowo, nie zastanawiając się nawet przez chwilę, jak sam miałby przykręcić panel od zewnątrz.
21:30 W tym momencie naprawdę zastanawiam się, czy film nie jest zwyczajną krytyką komercyjnych lotów kosmicznych. W rosyjskich stacjach (Salut, Almaz, Mir, Mir 2/rosyjski Segment ISS) każdy moduł był w pewnym sensie autonomiczny: posiadał własne zasilanie, silniki manewrowe, a nawet jakieś system podtrzymywania życia. DOS, Kvant, Spektr, Kristall, Zaria, Zviezda, itd. to praktycznie samodzielne statki kosmiczne. Takie moduły można było łączyć za pomocą węzłów cumowniczych, w wyniku czego powstawała modułowa stacja kosmiczna. Amerykanie z kolei stawiali na większe wyspecjalizowanie i praktycznie początkowo odrzucali taką koncepcję modułowości (MOL, Skylab, po części Freedom). Nawet jednak NASA nie pozwoliłaby na to, aby krytyczne systemy nie były co najmniej zduplikowane. W przypadku krytycznej awarii na ISS, załoga może się ewakuować za pomocą zacumowanych statków kosmicznych, przede wszystkim Soyuz. Skoro tutaj nie było takiej możliwości, to tym bardziej należało zadbać o dodatkowe pochłaniacze CO2.
32:20 To ujęcie dowodzi, że znajdują się od Ziemi w odległości nie dalszej niż księżyc. To jawnie kłóci się z innymi faktami.
34:30 Murzyn miał dostać zajęcie, żeby czuć się potrzebny i zachować zdrowie psychiczne. Tymczasem rozprasza współtowarzysza durną gadką na temat muzyki. Kolejny dowód na to, że mamy do czynienia z turystami zamiast astronautów.
39:20 Azjatycki turysta stwierdza, że jego szafka wytwarza 90 litrów tlenu dziennie, dodając, że to niewiele. W istocie astronaucie wykonującemu czynności w przestrzeni kosmicznej potrzeba niecałego kilograma tlenu na dobę (700 litrów w temperaturze pokojowej). Ewidentnie widać więc, że bredzi.
39:25 Starsza turystka pyta, czy szafka mogłaby wytwarzać 950 litrów tlenu dziennie. Azjata potwierdza, że ze wszystkimi dostępnymi algami tak. Problem w tym, że taka ilość nie pokryłaby zapotrzebowania nawet dwóch osób. To oznacza, że może to stanowić jedynie dodatkowe źródło tlenu, a więc muszą go pozyskiwać jeszcze w inny sposób. Jeszcze do tego wrócę, ale w zapasy tlenu w stanie gazowym na dwuletnią podróż nie wierzę.
45:50 Azjata rozpacza nad losem swoich kiełków, twierdząc, że nie mogą koegzystować z algami. Zastanówmy się, co mogłoby je ewentualnie zabić. Ano tak, brak CO2!
46:40 Turyści nie są w stanie naprawić pochłaniacza CO2. Niech i tak będzie, w końcu to nie prawdziwi astronauci jak Ci z Apollo 13 (podczas misji w 1970 zbudowali oni własny, co prawda z pomocą inżynierów z Houston, ale wykorzystując wyłącznie materiały dostępne na statku kosmicznym), tylko zwykli kosmiczni turyści. Co jednak za problem uruchomić zapasowy? Ach, przy cięciu kosztów nikt nie pomyślał, żeby dać zapas. Co za pech!
49:00 Co mogło zabić algi? Odpowiem: nadmiar tlenu! Niestety, Azjata nadal nie zorientował się, że jego szacunki są do kitu i dalej w to brnie. W rzeczywistości algi są w stanie dostarczać tlen, a nawet wodór znacznie efektywniej i mniejszym kosztem niż ma to miejsce podczas procesu elektrolizy wody. Na Ziemi odpowiadają za 2/3 całkowitej produkcji tlenu, stworzyły warunki tlenowe na naszej planecie miliardy lat temu. W książce Environmental Biotechnology został opisany zakończony powodzeniem eksperyment naukowy przeprowadzony w 1961 przez ZSRR, w którym to umieszczono człowieka w szczelnie zamkniętym pokoju o powierzchni 4,5 m^3, wykorzystując wyłącznie algi do przekształcenia dwutlenku węgla w tlen. Z jakiegoś jednak powodu, w laboratoryjnych warunkach przy sztucznej grawitacji, te glony w kosmosie przestają działać. Może zamiast do wody wsadzono je do jakiegoś napoju, jak w filmie Idiokracja? Jaka szkoda, że na tej misji zabrakło szeregowca i prostytutki. Może oni uratowaliby sytuację.
52:00 Azjata główkuje, że mogliby wyrzucić CO2 na zewnątrz. Super, tylko jest jeden mały problem. Jak chce to dokonać bez pochłaniacza dwutlenku węgla?!
52:20 Pada propozycja produkcji tlenu z wody. Starsza turystka stwierdza, rozkład wody jest zbyt mało wydajny. Tymczasem tylko w pojedynczym module ISS maszyna wielkości kosza na śmieci jest w stanie produkować z wody 9 kg tlenu dziennie. Ta ilość jest mniejsza niż w warunkach ziemskich z uwagi na brak grawitacji (pęcherzyki gazu nie wydostają się samodzielnie z wody, potrzebne jest mechaniczne mieszanie). Tutaj jednak to nie problem, gdyż mamy sztuczne ciążenie. Podsumowując, murzyn mógłby zrobić każdej astronautce po dwa słodkie bobaski (Azjata już jest w ciąży, co dowiodłem w 8:20), a i tak spokojnie starczyłoby tlenu dla wszystkich. Ilość wody też nie stanowi problemu (z jednego kilograma możemy teoretycznie otrzymać ~890 g tlenu, a więc mniej więcej dzienne zapotrzebowanie dla pojedynczego astronauty), gdyż w takich statkach jest ona odzyskiwana. Co więcej, w takiej misji to musi tak działać.
52:40 Gęstość ciekłego tlenu wynosi 1,14 g/cm^3, zaś wody 1,00 g/cm^3, w tym 0,89 g tlenu (da się to łatwo wyliczyć z masy molowej). Można więc rzec, że są to wartości jeśli nie z grubsza porównywalne, to przynajmniej mające ten sam rząd wielkości. Ciekłego tlenu w rakiecie zostały może jakieś szczątkowe ilości (o ile w ogóle coś tam jest, bo nie potrafią tego nawet zdalnie sprawdzić), a pobranie go jest ryzykowne dla turystów. Tymczasem wody mamy z pewnością pod dostatkiem, ale starsza turystka kategorycznie stwierdza, że elektroliza jest niewydajna. Żeby wyprawa na Zimorodka miała jakikolwiek sens, codziennie musieliby dźwigać butlę na plecach.
52:50 Starsza turystka stwierdza, że przez murzyna zużyli cały zapas paliwa i w ogóle ledwo udało im się osiągnąć orbitę. Po pierwsze, nie zauważyłem, żeby on leciał z nimi, skoro znaleźli go na stacji. Po drugie, ile by musiał ważyć, żeby do tego doszło? Tonę?! Może to pieprzony Terminator albo niedoszły Robocop! To by tłumaczyło, jakim cudem przeżył i skąd ma te dziwne blizny (to musiała być sprawka działa plazmowego, które T-X posiada w wewnętrznym uzbrojeniu)! W każdym razie, przy rakietach wynoszących setki ton, 60-80 kg nie robi większej różnicy. Musi też istnieć jakiś margines błędu. To tak jakby samochód nie był w stanie dojechać do celu z powodu zabrania dodatkowej torby z laptopem albo damskiej torebki.
53:00 Starsza turystka martwi się, że podczas wspinaczki mogliby uszkodzić panele. Być może ma rację i amatorzy się do tego nie nadają. Ale tak się składa, że panele słoneczne mają bardzo fajną właściwość: można je zwinąć praktycznie na zawołanie.
53:10 Tym razem starsza turystka martwi się, że mogliby niechcący zerwać przewody. Jakim cudem, skoro to liny o grubości większej niż ręka kulturysty? Muszą być wytrzymałe, bo cały czas ulegają potężnym naprężeniom. To tak jakby się martwić, że szczur może swoim ciężarem zerwać linę cumowniczą od łódki, albo motyl sznurek na pranie. Czyżby pozostali też byli terminatorami? Chyba zaczynam rozumieć sens tego plakatu ze Schwarzeneggera - to z sentymentu do T-800!
53:50 Młodsza turystka poucza starszą turystkę, prawiąc jej gadki moralne. Prawdę mówiąc nie wiem, czy to bardziej zabawne czy żałosne.
58:00 Tylko Azjata nalega na szybsze pozbycie się murzyna. Wszak biały człowiek były z miejsca oskarżony o rasizm. Ach ta przeklęta poprawność polityczna!
1:03:00 Azjata informuje murzynka o zaistniałej sytuacji, dając mu narzędzie do zabijania. Wcale nie jest możliwe, że w akcie desperacji tamte wykorzysta je przeciwko któremuś z pozostałych członków załogi. Przypominam, że dotychczas nikt się specjalnie nie przejmował jakim cudem murzyn wylądował na statku. Sam się z pewnością tam nie zamknął, ale ktoś mógł mu pomóc. Szczerze mówiąc, przy tak absurdalnych okolicznościach, nie wierzyłbym w jego dobre serduszko.
1:09:00 Młodsza turystka wygłasza rozczulającą mowę, którą można z kwitować, że jeśli ktoś jest zbyt głupi aby przewidywać konsekwencje swoich czynów, powinien zdać się na cud i pomoc innych.
1:13:10 Pozostało 5 miesięcy do osiągnięcia celu (56:50), a Azjata stwierdza, że algi to jedyne co utrzymuje ich przy życiu. Bazując na podanych przez niego wyliczeniach, nie zdołałyby one dostarczyć tlenu nawet dla jednej osoby. W praktyce, wszyscy już dawno by się podusili.
1:14:30 Tutaj murzynek udowadnia, że nie przeszedłby nawet testów sprawnościowych do straży miejskiej (muszę przypominać o obniżonej grawitacji?). Albo udaje, żeby inni nie odkryli, że jest terminatorem, którego celem jest zgładzenie załogi, a następnie eksterminacja całej kolonii na Marsie.
1:16:40 Serio manipulacja ujęciem kamery ma mnie przekonać, że młodsza turystka nie zauważyła obumarłych alg?
1:16:50 Starsza turystka stwierdza, że po obumarciu alg potrzebują tlenu dla dwóch osób. Ma na myśli siebie i murzyna czy siebie i Azjatę? Wszak ten ostatni stwierdził wcześniej, że to jedyne co utrzymuje ich przy życiu. Mają więc jeszcze inne źródła tlenu czy już nie?
1:17:10 Starsza turystka stwierdza, że tlenu z jednego karnista wystarczy dla jednej osoby, więc muszą zabrać dwa. Jeśli faktycznie miałby on starczyć na 5 miesięcy, musiałby ważyć ponad 50 kg (niech będzie, że odczuwalnie mniej w warunkach obniżonej grawitacji) i zajmować powierzchnię 44 litrów, nie licząc opakowania (które musi być termosem, a więc naczyniem o podwójnych ściankach, z próżnią techniczną pomiędzy nimi, a to z uwagi na temperaturę ciekłego tlenu, wynoszącą -183 °C). To prawie 5 zgrzewek (6 x 1,5 l) Nałęczowianki. Jakim cudem pojedyncza osoba w kombinezonie kosmicznym miałaby to udźwignąć podczas wspinaczki w otwartym kosmosie? Mamy więc kolejny dowód na moje wcześniejsze przypuszczenia, a mianowicie na to, że wszyscy tutaj są terminatorami!
1:20:50 Azjata znowu nie domaga. Czy oni w ogóle przeszli jakiekolwiek testy sprawnościowe?
1:22:30 Skoro starsza turystka tak bardzo obawia się o te panele słoneczne, to dlaczego ich nie zwinie? Nawet tego nie potrafi? To kolejny argument za tym, że Hyperion bierze do misji każdą osobę, która jest tylko w stanie za tę przyjemność zapłacić.
1:23:20 Tutaj z kolei widzimy, że młodsza turystka jest nowszym modelem terminatora niż Azjata. Ten ostatni jak widać już zardzewiał, niczym T-800 w Genisys. Czuć mocną inspirację tą serią, przynajmniej zaczynając od tej części. Role kobiet i mężczyzn zostały tam przedstawione w podobny sposób, czyli odwrotnie niż w rzeczywistości.
1:24:30 Kto by pomyślał o tym, żeby się zabezpieczyć podczas spaceru kosmicznego w otwartej przestrzeni? Z pewnością nie turyści, którzy nie mają w tym żadnego doświadczenia (o czym wprost była mowa).
1:29:20 Prędzej uwierzę w dwumetrowego szczupaka niż w to, że ten zbiornik pomieściłby 44 litry płynów.
1:31:20 Burze słoneczne docierają do Ziemi nawet po 70 godzinach i są wykrywane z wielogodzinnym wyprzedzeniem. Tutaj mamy 20 minut. Widocznie w Hyperionie nie pracują w weekendy i dlatego zapomnieli poinformować turystów o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Cóż, bywa.
1:31:40 Starsza turystka stwierdza, że to koronalny wyrzut masy, a promieniowanie będzie zabójcze. W rzeczywistości chodzi o promieniowanie elektromagnetyczne, które jest o niebo bardziej zabójcze dla elektroniki niż dla człowieka. Przede wszystkim więc należałoby zwinąć panele słoneczne i wyłączyć zbędne urządzenia, ale kto by się tym przejmował? Z pewnością nie turyści!
1:34:40 Kolejny raz, kto by pomyślał o jakimkolwiek zabezpieczeniu podczas spaceru kosmicznego? Na pewno nie turystka!
1:37:00 Azjata z powody nadmiernego wysiłku fizycznego zaczyna bredzić. W istocie mogliby przeczekać całą burzę. Ba, nawet gdyby stracili butlę z ciekłym tlenem, nadal mogliby poddać jakieś 50 litów wody elektrolizie i wyszłoby na to samo.
1:37:20 Azjata pyta starszej turystki ile trwa burza Słoneczna. To dowód, że nie tylko nie odbył żadnego przygotowania do podróży w kosmos, ale najprawdopodobniej nie ukończył też szkoły średniej.
1:39:20 To pewne uproszczenie, ale generalnie Yale to uczelnia bardziej dla humanistów, czyli powiedzmy prawników czy historyków. MIT czy Stanford miałyby tutaj większy sens, nawet jeśli tatuś ukończył to nieszczęsne Yale. Oczywiście, w USA prym wśród astronautów wiodą uczelnie wojskowe.
1:41:20 Zorza polarna na stacji kosmicznej? Wcześniej młodsza turystka co prawda wspominała o nieszczelności podczas pobierania tlenu, ale kto by się spodziewał, że są one takich rozmiarów?! Na Ziemi takie zjawisko (tzn. zorza polarna docierająca do strefy podzwrotnikowej, a w szczególnych przypadkach nawet do równika) podczas burzy słonecznej ma sens, ale tam świecą się atomy azotu i tlenu. Tutaj zaś mamy próżnię, a przynajmniej powinniśmy ją mieć.
1:46:40 Turystka w końcu odkryła swój życiowy cel: poświęcenie dla murzynka! Black Live Matter! Szkoda tylko, że całe jej poświęcenie poszło na marne, gdyż po pierwsze taką samą ilość tlenu można było uzyskać w procesie elektrolizy nieznacznie większej ilości wody, a po drugie tlen sam w sobie by nikomu nie pomógł, gdyż prawdziwym problemem było pochłanianie dwutlenku węgla. Bez względu na to ile tlenu by nie wyprodukowali (a czystym też oddychać nie mogą), prędzej czy później CO2 by ich zabiło. Uprawa alg miała o tyle sens, że pochłaniała dwutlenek węgla. Może się powiodła, a to wszystko to jedynie zwidy po zatruciu tlenowym?
Jeśli chcielibyśmy traktować ten film poważnie, musielibyśmy uznać, że wszystko co się wydarzyło, to halucynacje cierpiącej na guza mózgu Zeo, która dokonuje swojego żywota, będąc pod wpływem morfiny lub podobnych specyfików. W takim ujęcie rzeczywiście jest to dramat osoby, która bardzo chciała zostać astronautką, a która nie była w stanie nawet zdać matury.
Czy zatem film ma jakieś zalety? Ano tak. Brak próbujących podbić Ziemię obcych, których statki kosmiczne pokryte są od zewnątrz panelami LCD w celu zapewnienia niewidzialności w świetle widzialnym (patrz: Amerykańskie okręty wojenne). Stąd ocena 4/10. Identyczną wystawiłem filmowi Jason X i zastanawiam się, czy mu jej nie podwyższyć.

ocenił(a) film na 6
yuri_pl

Wow! PRAWIE wyszła Ci merytoryczna wypowiedź! Gdyby tylko nie ta wewnętrzna potrzeba zaznaczenia swojej wyższości, wyrażenia nienawiści, popisania się pogardą i zwymyślania nieistniejącym ludziom! WOW! Tak mało brakowało do sensownej analizy fizyczno-logicznej ;-)

ocenił(a) film na 4
n_girl

Szczerze mówiąc jestem już zmęczony "realistycznymi" filmami, w których jakiś chłystek musi tłumaczyć szefowi NASA, czym jest asysta grawitacyjna. Jestem zmęczony "ambitnymi" filmami, które stawiają niedopowiedzenia tylko dlatego, że reżyser nie był w stanie sam znaleźć logicznego wyjaśnienia jakiejś sytuacji. Wiadomo, że każdy gatunek ma swoją specyfikę. W komediach nikt nie czepia się głupoty głównego bohatera, a nawet wszystkich wokół, gdyż jest to w pełni zamierzone. W horrorach można przymknąć oko na to, że potwór pojawia się w zasadzie znikąd i co rusz zaskakuje bohaterów, którzy nie są w stanie przed nim uciec. Jeśli jednak film z założenia ma być poważny i ambitny, zmuszać widza do refleksji, to oczekuję, że rozpatrywane dylematy będą naprawdę sensowne, a całość będzie trzymała się kupy. To nie tak, że z założenia odrzucam lekkie kino. Nie, wręcz przeciwnie. Jeśli coś jest kiczem, ale tego nie ukrywa, to nie mam z tym problemu. Doskonałym przykładem będzie tutaj Ewolucja (2001) z Davidem Duchovnym w roli głównej. Film zalatuje trochę tandetą, ale właśnie taki ma być. Nie próbuje zwodzić widza pseudo-inteligentnymi rozważaniami. Tutaj z kolei mamy do czynienia z dziełem, które pozuje na coś czym zdecydowanie nie jest. Udaje ambitne kino, racząc widza rozważaniami równie głębokimi co te w utworach Paulo Coelho. Co więcej, odnoszę wrażenie, że twórcy poszli w samozachwyt po tym jak udało im się skopiować eksperyment Gemini-Agena. Spoczęli na laurach i przestali się dalej przejmować fizyką oraz logiką, bo jeden szczegół miał im zapewnić zgodność z nauką, przynajmniej w ich mniemaniu. Niestety, cała załoga okazuje się bandą niedouczonych partaczy. O samym Hyperionie, w tym przede wszystkim ekipie naziemnej, również nie mam zbyt dobrego zdania. Przykro mi, ale po tak zatrważającej ilości wpadek i bzdur nie potrafię tego odbierać inaczej. Co gorsza, film na siłę stara się wprowadzać parytety, tzw. poprawność polityczną, a wręcz fanatycznie walczyć z męskim wzorcem, chociażby przedstawiając wysportowanego Azjatę i murzyna jako słabeuszy, którzy nie są w stanie dorównać przeciętnej kobiecie. Nie bardzo rozumiem też jak miałbym współczuć murzynowi, skoro przez większość czasów zachowuje się on tak, jakby brakowało mu piątej klepki. Mówię poważnie, w moim odczuciu wygląda on jak nieco opóźniona w rozwoju dorosła osoba z emocjonalnością dziecka. Zresztą, ta druga przypadłość dotyka również młodszej "astronautki". Co to miało na celu? W filmie Cubie z 1997 wprowadzenie postaci Kazana miało fabularny sens, podobnie jak pojawienie się Bena Paula w grze The Walking Dead. Tutaj sensu zidiocenia bohaterów nie widzę, a już na pewno nie wywołuje to we mnie współczucia. Teraz mała dygresja historyczna. Wiadomo, że z początku rekrutowano astronautów spośród pilotów myśliwców. Potem przez lata preferowaną ścieżką kariery w tym kierunku były uczelnie wojskowe. To jakiś czas zaczęło się zmieniać, szczególnie w Europie. Teraz z kolei uczelnie cywilne w USA (MIT, Stanford) pokazują, że też są w stanie kształcić przyszłych astronautów. To jest właśnie szansa dla kobiet i mniejszości etnicznych. Ten film zaś wyświadcza im niedźwiedzią przysługę, gdyż nie ma nic gorszego niż parytety. Zaryzykuję twierdzenie, iż to właśnie one doprowadziły zatonięcia fregaty Helge Ingstad. Problemem nie jest to, że kobieta zostaje dowódcą czy dostaje jakąś ważniejszą rolę. Problemem jest wpychanie mniejszości na siłę. To eliminuje element współzawodnictwa, wprowadzając ramy ilościowe w miejsce kompetencji. Dodatkowo poprawność polityczna z miejsca ucina krytykę tego stanu rzeczy. Jeśli na wstępie mamy pokaźne dysproporcje w liczbie kandydatów z dwóch grup, to wprowadzając parytety 50/50 doprowadzamy do sytuacji, w której stanowisko obejmą jednostki gorzej wyszkolone, być może nawet bez odpowiednich predyspozycji. Niestety, życie to nie reklama coachingu, w której praktycznie wszystkiego da się wyuczyć w trakcie dwutygodniowego bootcampa. To właśnie braki w wyszkoleniu załogi doprowadziły do utraty norweskiej jednostki. Gdyby 10 lat temu nakręcono film z identycznym przebiegiem zdarzeń, to prawdopodobnie wyśmiałbym go jako skrajnie nierealistyczny, gdyż poziom niekompetencji po prostu poraża, tym bardziej, że chodzi o norweską marynarkę, która ma wszak jakieś tradycje morskie. Wracając do filmu, co właściwie ma on nam pokazać? To, że zadbano o różnorodność i skończyło się to tragedią? Bo właśnie taki przekaz uderza widza w twarz. Ktoś poniósł śmierć, której dało się uniknąć, ale przynajmniej jest równo i sprawiedliwie (przy życiu pozostał jeden przedstawiciel każdej z ras). Proszę wybaczyć, ale za tak "ambitne" kino, to ja dziękuję.

ocenił(a) film na 6
yuri_pl

Nie wiem, na co to jest odpowiedź (a być może źle interpretuję Twoją wypowiedź i miałeś na celu po prostu dalsze wyrażenie swojego niezadowolenia i frustracji); ja się ogólnie z Twoimi merytorycznymi uwagami zgadzam, tylko uważam, że naprawdę nie ma potrzeby (a w mojej opinii również sensu) przy krytyce jakiegoś dzieła jednocześnie jak pisałam zaznaczania swojej wyższości, wylewania nienawiści, popisania się pogardą i wymyślania nieistniejącym ludziom. Po prostu ubolewam nad ilością zbędnej (bo niemerytorycznej) wrogości i obraźliwym charakterem Twojej pierwszej wypowiedzi.

ocenił(a) film na 4
n_girl

Powiem wprost, ten film po prostu przelał czarę goryczy i dał upust emocjom, które kłębiły się we mnie już od jakiegoś czasu. To już niestety kolejny "dający do myślenia" "ambitny film dla inteligentnego widza", który okazał się zwykłą chałą. Stąd ta szyderczo-drwiąca nutka w moim pierwszym komentarzu. Nie uważam jednak, żebym w jakikolwiek sposób się wywyższał, tym bardziej, iż jasno dałem do zrozumienia, że luki w zakresie fizyki i logiki jest w stanie dojrzeć byle licealista. Tu naprawdę nie trzeba jakieś ogromnej czy wyspecjalizowanej wiedzy, żeby dostrzec, że całość nie trzyma się kupy, delikatnie mówiąc. I właśnie dlatego ten tytuł był dla mnie tak wielkim zawodem - gdyż nawet laik może połapać się, że coś jest nie tak.

ocenił(a) film na 3
yuri_pl

Mnie zastanawiało czy pan murzyn nie zapłodni pani lekarki. W lipcu obejrzałem 3 filmy Sci-fi, chodziaż bardziej "fi" bez "sci" (In the Shadow of the Moon, Mother/Android i IO) i wszędzie był motym zapładniania białej kobiety przez panów murzynów. Oczywiście wszytko to sygnowane Netlixem

ocenił(a) film na 4
n_girl

Pomóż i wskaż gdzie yuri_pl się wywyższa, wylewa nienawiść i popisuje się pogardą?
Dla mnie to prędzej krytyczna satyra na debilizm scenariusza (bo inaczej nie da rady tego opisać).

ocenił(a) film na 5
yuri_pl

Brakuje Cię kolego w innym wątku, gdzie już pare osób tutaj próbuje przepchnąć w filmach poprawnie polityczne parytety, których ewentualne wprowadzenie skomentowałem w identyczny sposób :D Rozwaliłeś mnie na częsci pierwsze rozkładając film i absurdy z nim związane minuta po minucie. Plus za dużą wiedzę w temacie.

ocenił(a) film na 4
nieSEZONOWI_youtube

Ze swojej strony mogę jedynie zachęcić do zapoznania się z moją recenzją dzieła Clooneya - "Niebo o północy". Jest ona utrzymana w podobnej konwencji. W każdym razie tam również starałem się wypunktować absurdy oraz luki logiczne i fabularne, polewając wszystko z lekka szyderczym sosem.
https://www.filmweb.pl/film/Niebo+o+p%C3%B3%C5%82nocy-2020-843072/discussion/Pra wdziwe+arcydzie%C5%82o+kinematografii+z+ukrytym+przes%C5%82aniem%2C+kt%C3%B3re+j est+w+stanie+dostrzec+jedynie+wprawne+oko+prawdziwego+konesera+film%C3%B3w,32168 15

ocenił(a) film na 4
yuri_pl

Trochę po czasie ale odpowiem. Świetna recenzja a n_girl się nie ma co przejmować bo ona jest pewnie od tych blm i antifa co kupują sobie nowy model iPhona. P.S. Niby tajemnicą poliszynela jest to że astronauci dostają środki na wszelki wypadek takich akcji jak opisana w filmie - w sytuacji jak zestrzelono U2 nad ZSRR pilot miał igłę z cyjankiem. Inna sprawa że w przypadku wyprawy na Marsa byłaby większa załoga i większość chłopów - wiadomo kobiety i "te dni" - i oni z załogantem bez kompetencji za to narażającego misję i innych załogantów na śmierć by się nie bujali za długo

n_girl

Nie myśl sobie, że Netflix, jak cała branża pop-kulturowa, nie próbuje lansować pewnych postaw, idei, wzorców etc. W sieci można znaleźć całkiem sporo analiz filmów pod kątem zawartej w nich symboliki i przekazu ideowego. I dotyczy to zwykle kina typowo rozrywkowego. Różnym twórcom różnie to wychodzi - ale bohaterowie nie są jedynie fikcyjnymi wydmuszkami bez znaczenia. Często umieszcza się pod ich postacią pewne wzorce. I dlatego powyższa recenzja jest w całości merytoryczna, bo odnosi się też do tego.

n_girl

Dokładnie. Bez tej całej agresji czytałoby się dużo ciekawiej...

ocenił(a) film na 1
n_girl

glupote trzeba tepic, a nie normalizowac. jesli tego nie rozumiesz to podziekuj za edukacje swoim rodzicom.

yuri_pl

"Co jednak za problem uruchomić zapasowy? Ach, przy cięciu kosztów nikt nie pomyślał, żeby dać zapas. Co za pech!" - Zapasowy pochłaniacz CO2 został omyłkowo wysłany gdzie indziej. Zamiast niego misja kosmiczna Horizonu dostała jakiś chip do maszyny oczyszczającej wodę. (falloutowy żart)

ocenił(a) film na 5
jporuba

Tak, a GECK jest już na marsie :)

ocenił(a) film na 1
yuri_pl

Dziękuję Ci za ten wpis, czytając go bawiłam się o niebo lepiej niż na samym filmie...brawo Ty!

yuri_pl

prawie gdybys nie walnął bzdury z kilogramem tlenu na dzien. w tlenoterapii uzywa sie 3-15litrow tlenu na minute. czyli na dobe jakies 4m3 . 1.4kg wazy m3 tlenu. w elektrolizie nie otrzymasz cieklego tlenu ktory defacto ma ok -200 stopni, tylko gazowy.
ogolnie ciezko by zrobic cos takiego na statku drutując.
wiec ladnie żarło ale zdechło

pozatym film dno. chociaz efetky niezłe , np podobalo mi sie promieniowanie jonizujace

ocenił(a) film na 4
xtremesystems

> prawie gdybys nie walnął bzdury z kilogramem tlenu na dzien.
W takim razie proponuję zapoznać się z oficjalnymi danymi, jak to wygląda choćby na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Różne źródła mogą podawać nieco odmienne dane, ale generalnie są to wartości rzędu 840-1000 g tlenu na dzień dla pojedynczego astronauty.
Potwierdza to pierwszy-lepszy film na YT po wpisaniu frazy "ISS tlen" w tamtejszej wyszukiwarce, np. "Zobacz skąd bierze się tlen w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej [Superkonstrukcje]" na kanale National Geographic Polska.
NASA zaś podaje wprost: "The average person needs about 0.84 kilograms (a little less than 2 pounds) of O2 per day."

> w tlenoterapii uzywa sie 3-15litrow tlenu na minute.
Nie sugerowałbym się tlenoterapią, a to ze względu na to, że oddychanie czystym tlenem na dłuższą metę prowadzi wprost do zatrucia, o czym napomknąłem w swojej analizie. Skutki mogą bardzo poważne, z trwałym uszkodzeniem mózgu i śmiercią włącznie.
W każdym razie, czysty tlen w medycynie poddawany jest przede wszystkim w nagłych przypadkach ratowania życia, przez krótki czas i pod specjalnym nadzorem. W większości wypadków zaś maseczki i wąsy tlenowe w szpitalach dostarczają jedynie jakąś mieszankę.
Oczywiście, pojawiła się moda na terapie tlenowe oferowane przez różne prywatne kliniki. Nie zapominajmy jednak, że mowa o sesjach trwających godzinę, może półtorej, pod czujnym okiem personelu. Długotrwałe oddychanie mieszanką powyżej 50% jest po prostu szkodliwe dla naszych tkanek.
Zastanówmy się także, jaki jest cel tych takich zabiegów. No chociażby zwiększenie saturacji. Absolutnie nie możemy tego traktować jako normy.

> na dobe jakies 4m3
Astronaucie na dobę powinno w zupełności wystarczyć 700 litrów (0,7 m^3) tlenu w temperaturze pokojowej. Ta wartość uwzględnia już podejmowany wysiłek fizyczny.

> w elektrolizie nie otrzymasz cieklego tlenu ktory defacto ma ok -200 stopni, tylko gazowy.
I właśnie o to chodzi, żeby przechowywać tlen w skondensowanej formie (tj. po prostu w postaci zwykłej wody, która i tak musi znajdować się na statku w dużych ilościach, bo przeciętny astronauta zużywa około 11 kg wody dziennie) i produkować z tego tlen w stanie gazowym na bieżąco, wg aktualnych potrzeb. Zresztą, wyraźnie pisałem wcześniej o pęcherzykach gazu, więc nie bardzo rozumiem skąd ten zarzut.

> ogolnie ciezko by zrobic cos takiego na statku drutując.
Wbrew pozorom proces elektrolizy nie jest przesadnie skomplikowany. Na upartego można go zademonstrować domowymi metodami. Największym problemem mogłoby być tutaj to, co zrobić z wodorem, jak go bezpiecznie odprowadzić. Chciałbym jednak przypomnieć, że załoga wcale nie musiała się tym martwić, gdyż system odpowiedzialny za ten proces znajdował się na statku i był w pełni sprawny. Nie był brany pod uwagę, gdyż dowódca misji stwierdziła, że jest on niewydajny, co jest oczywiście absurdem, który wcześniej zresztą wytknąłem.
W każdym razie w filmie mowa o uszkodzeniu pochłaniacza dwutlenku węgla. Przez dziesięciolecie taką powszechną metodą radzenia sobie z tym problemem było wykorzystanie wodorotlenku litu (LiOH). Znajdował się on na statku, ale rzekomo w śmiesznie małych ilościach. Ciężko jednoznacznie powiedzieć na jakiej zasadzie w filmie miał działać główny mechanizm radzenia sobie z CO2, ale fabuła sugeruje, że tutaj zastosowano bardziej innowacyjną metodą, odzyskując O2 z CO2 poprzez wykorzystanie jakichś technik z pogranicza chemii i fizyki, odcinając tlen od węgla. W taki sposób funkcjonuje chociażby urządzenie MOXIE (Mars Oxygen In-Situ Resource Utilization Experiment) znajdujące się wewnątrz łazika Perseverance. Jest ono oparte na elektrolizerach stałotlenkowych SOEC. Alternatywą są oczywiście algi lub też inne rośliny, które mogłyby efektywnie przeprowadzać proces fotosyntezy. To też było dostępne na statku. W rzeczywistości jest wielce nieprawdopodobne, aby te trzy rzeczy zawiodły podczas jednej misji.

> podobalo mi sie promieniowanie jonizujace
Może i ładnie wyglądało, ale czy odpowiadało rzeczywistości? Świecić powinny się atomy, a tam mieliśmy kosmiczną próżnię. Jednak istnieje pewna różnica pomiędzy ziemską termosferą (gdzie obserwujemy zjawisko zorzy polarnej) a otwartym kosmosem.

yuri_pl

Cóż, gdyby w realnym życiu za programy kosmiczne odpowiadali humaniści, to wszystkie przebiegałyby jak scenariusz tego filmu.

ocenił(a) film na 2
yuri_pl

Twoja analiza jest dziesięć razy ciekawsza, zabawniejsza i inteligentna - niż ten film. Szkoda, że nie przeczytałem jej przed obejrzeniem tej żenady. Pozdrawiam ;o)

ocenił(a) film na 6
yuri_pl

Świetna analiza! Wydawało mi się, że sam wychwyciłem dużo nieścisłości. Ale teraz widzę, że tylko mi się wydawało i jest ich znacznie więcej. Przeczytanie tego tekstu zrekompensowało mi pewien zawód jaki sprawił mi film. Czy oprócz "Niebo o północy" analizowałeś w ten sposób inne filmy z tego gatunku?

ocenił(a) film na 4
Michcio_3

Na chwilę obecną nie jestem w stanie sobie przypomnieć czy zamieściłem podobną analizę do innego filmu z tego gatunku, ale pamiętam, że w zbliżony sposób wziąłem pod lupę Pocztówki z Republiki Absurdu.
https://www.filmweb.pl/film/Poczt%C3%B3wki+z+republiki+absurdu-2014-714482/discu ssion/Analiza+minuta+po+minucie,3162827
Z racji innego charakteru tego dzieła wygląda to nieco inaczej, musiałem położyć akcent na inne aspekty, ale koniec końców i tak sprowadza się to do wypunktowania niedorzeczności, jakie moim zdaniem znalazły się w tym filmie. Przede wszystkim skupiłem się na krytyce przewidywanego rozwoju techniki.

ocenił(a) film na 4
yuri_pl

Tutaj znajdziesz komentarz uzupełniający do tej analizy:
https://www.filmweb.pl/film/Poczt%C3%B3wki+z+republiki+absurdu-2014-714482/discu ssion/Strasznie+p%C5%82ytka+i+absurdalna+wizja+alternatywnej+historii,3162825
Oczywiście, po części jest to moja subiektywna opinia, ale starałem się opierać na mojej wiedzy na temat rozwoju techniki od lat 60-/70-tych ubiegłego wieku do czasów współczesnych, a z racji swojego hobby i zawodu jakąś tam wiedzę posiadam.

yuri_pl

Ja miałem nadzieję że tak na prawdę to Hyperion umieścił specjalnie dodatkowego pasażera chcąc sprawdzić jak ludzie zachowają się w takiej sytuacji. Czy będą potrafili go uśmiercić, czy może sam popełni samobójstwo. Wskazywało na to że nawet nie podjęli próby rozwiązania problemu z tlenem, tylko likwidację klienta. Drugą wskazówką była odmowa powrotu na Ziemię kiedy jeszcze była taka możliwość. Ale niestety dostaliśmy "coś" takiego. Nawet nie wiem co autor miał na myśli i co chciał powiedzieć.

ocenił(a) film na 7
yuri_pl

ale tu musisz mieć ciekawe życie, w żadnej pracy chyba Cię nie chcą bo jesteś  za mądry dla nich

yuri_pl

Świetna analiza. Dla mnie dwa absurdy techniczne, które rzucały się w oczy podczas oglądania, to brak zapasowego pochłaniacza i niemożność zwinięcia paneli, która słynna burza natychmiast by usmażyła. Resztę technicznych bzdur wybaczam, bo nie są oczywiste dla przeciętnego człowieka z maturą.
Ale najgorsze są absurdy psychologiczne. Wszyscy od razu uznają, że oczywistym kandydatem na denata jest Michael. Co ciekawe, łącznie z samym Michaelem, który od razu idzie nagrać pożegnanie dla siostry, w ogóle nie kwestionując własnej śmierci. Nawet przez myśl mu nie przejdzie losowanie, kto ma się poświęcić. Od razu akceptuje swój los, na zasadzie "No trudno muszę się zabić, ale to smutne".

yuri_pl

Koleś miał blizny po pożarze w domu.
Dzięki za Twoje spostrzeżenia, zrobiłeś kawał konkretnej roboty, zwłaszcza z wyliczeniami. Szacun i pozdro!

ocenił(a) film na 4
yuri_pl

Kawał dobrej analizy. Dziękuje, za merytoryczne wsparcie w zrozumieniu zawiłości bycia astronautą. Po twojej analizie już jestem spokojny - nie jestem idiotą - tylko oni bredzą. dzięki.

olek1

Heh, dobre,

yuri_pl

Kiedyś jechałem z Rzeszowa do Szczecina. Przed wyjazdem zmieniłem tylko olej, filtr i wycieraczki do szyb.
W Szczecinie odkryłem na tylnim siedzeniu śpiącego mechanka , spytałem go co on robi w moim samochodzie ale on nie wiedział. Moja małżonka i dzieci też go nie zauważyli. Dziwna historia prawie jak w tym filmie. ;)

yuri_pl

Że też chciało ci się aż tak rozpisać ten film. Co ci to dało?Nic poza przyklaskiem. Zadzwiaja mnie tacy goście.

ocenił(a) film na 3
yuri_pl

Dzięki :) Twoja wypowiedź jest ciekawsze niż cokolwiek w tym filmie.

ocenił(a) film na 3
yuri_pl

Blizny na ciele pana murzyna powstały chyba kiedy on ratował swoją siostrę z pożaru mieszkania

yuri_pl

Zgadzam się w 100 procentach z tym że nie mam przekonania czy warto było poświęcać czas na napisanie tylu słów pod takim słabym filmem, PS końcowy wniosek mam taki sam,

yuri_pl

Dodam, że wszystkie te punkty w ten sam sposób spostrzegłem, oprócz tych zaawansowanych spraw Dot kwestii kosmosu, aż tak nie jestem w temacie, ale i tak np nie zamknięte hełmy, zachowanie załogi, oddzywki, procedury, też rzuciły się w oczy od pierwszych minut filmu, dzięki mnie że przy kilku znanych aktorach, przy produkcji Netflixa, a takie błędy, aż do przesady, nawet jeśli wziąć pod uwagę Twoją końcową teorię o Zoe,

ocenił(a) film na 2
yuri_pl

piękna analiza podziwiam ze ci się chciało ja wytrzymałem z przewijaniem dłużących się scen 35 minut :) , No ale czego sie spodziewac po dzisiejszym skupionym na politpoprawnosci przemysle filmowym nieliczne perelki tylko

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones