Nieporozumienie od pierwszego ujęcia. Jako zagorzały fan literatury i twórczości sf, wieloletni producent TV, również twórca reportaży i krótkich filmów nie potrafię zrozumieć jednego - kto płaci za takie produkcje? Gdzie tkwi magiczna metoda zdobycia funduszy a później takiego ich roztrwonienia? Film od samego początku nie nadaje się do oglądania i szkoda na niego czasu. Jest jak zła książka, której nie da się czytać, bo napisana jest w obcym języku. Ujęcie startu i widok na twarz astronautki przez cały czas trwania procedury, podobnie później, przeważają facjaty aktorów - i to cała magia produkcji SF. NETFLIX OBUDŹ SIĘ!!