Oglądając ten film przypomniały mi słowa z książki "Pięć lat kacetu"; "...Ci. którzy przychodzili transportem z Oświęcimia, mówili, że gotowi są iść z powrotem w nocy i na kolanach, bo - tam było życie" I nie chodzi mi o gradacje taka jaką zrobił Grzesiuk, mówiąc, że Auschwitz to była niemal igraszka ( to już Pilecki) przy Mauthausen-Gusen; ani o to, że domagam się XXI-wiecznego podejścia do ukazania przemocy i okrucieństwa. Ale w tym filmie (choć zdaje sobie sprawę, że nie to było kluczowym zagadnieniem) jakoś to wszystko tak przedstawione( w formie znacznie ułagodzonej i niejako niedorzecznej), że razi to podczas oglądania.