PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=944}

Patriota

The Patriot
7,5 144 453
oceny
7,5 10 1 144453
5,8 9
ocen krytyków
Patriota
powrót do forum filmu Patriota

Zastanawiam się, czy Amerykanie mają jakiś kompleks, czy po prostu są tak infantylni i głupi, żeby tworzyć, i co gorsze, oglądać takie filmy. Ja np. bardzo lubię filmy historyczne, bo mogę się trochę dowiedzieć o tamtych czasach i przeżyć bezstresową lekcję historii. Ale z drugiej strony nienawidzę, gdy twórcy traktują nas jak niedorozwiniętych emocjonalnie 8-latków serwując nam 'papkę', że ośmielę się tak nazwać to dzieło kinematografii amerykańskiej. Umieściłabym je tuż obok 'Pearl Habor' w gronie najgłupszych filmów historycznych i nie mam ani krzty miłosierdzia przed ocenieniem 'Patrioty'. Od pierwszych scen mamy wrażenie, jakby 'to już było', co więcej, widzimy Mela Gibsona długowłosego, choć z baczkami ewentualnie z kitką (czyżby filmowcy przypuszczali, że nie skojarzy nam się z walecznym Wallace'm? Mnie niestety skojarzył się i to upiorne uczucie trwało do końca filmu), ale nadal w podartej koszuli, kunsztownie pobrudzonego i pokrwawionego. A w akcji też jakoś świeżością nie powiało, nie oszukujmy się, scenarzysta bezczelnie ściągnął motyw 'Bravehearta' postarzając go o kilka(set) lat i dodając kilka motywów z kretyńskich amerykańskich popłuczyn. Mamy więc kolejno: nikomu nie wadzącego farmera (XVIII wieczny model wieśniaka), który chcąc-nie chcąc staje do walki z najeźdźcą (tu nawet różnicy nie ma) i mści śmierć syna (różnica!).Ku mojej rozpaczy nie zginął na końcu. Wyliczałabym tak długo czasu, ale jest jeszcze kilka rzeczy, które grzechem byłoby ominąć. Mamy więc co następuje: sielankowy obraz farmerskiej rodziny (amer. rutyna), Amerykanie nie podarowali sobie nawet wątku niewolniczego (zwróćcie uwagę na stosunki pan-sługa w domu Bena), wzruszający wątek murzyna-patrioty i wszystko, co dało się upchać, żeby było bardziej patetyczno-sentymentalnie (miłość Gabriela i tej, jak jejtam-żenujące).To i jeszcze kilka innych wątków sprawia, że mamy do czynienia z jednym najbardziej ckliwych wypocin filmowych (taktownym było zapłakać conajmniej ze 3 razy i zarechotać w 3 momentach)ostatnich lat. Mel Gibson grał tak, jakby zapomniał,że to nie druga część Braveheart i serwuje nam mimikę patetyczno-ckliwo-napuszoną.
Cóż dodać, żeby zareklamować to niewątpliwie niezapomniane widowisko? Wzruszająca muzyka (jak się do czegoś zabierze mistrz Williams, to tylko boki zrywać. Cudowna była scena pojedynku Bena i Tavingtona, gdzie, daję głowę, słyszałam motyw ze 'Szczęk'), zaskakujący scenariusz (sic! Benjamin nie umarł. I tu, darujcie, ale muszę wtrącić- ten scenariusz jest cokolwiek kulejący, bo jakże mamy uwierzyć, że wysławiany kilka minut wcześniej gen Cornvalis daje się w tak kretyński sposób przechytrzyć bandzie buntowników? Jak 20 Anglików mogło zostać zaszlachtowanych przez 1 człowieka+ 2 dzieci, z których żadne nie spudłowało?Chyba jestem na to za stara, żeby w takie bzdury uwierzyć) i pogłębione portrety psychologiczne bohaterów (hmm..., niczym studnie na Saharze w porze letniej), szalona poprawność polityczna (źli Anglicy i kryształowi, choćby to miały być typy spod ciemnej gwiazdy, Amerykanie). A tak a propos- kapitan Tavington był uroczy (te jego niebieskie oczy zimne i okrutne i ładny mundurek,a scena przy potoku, gdy się golił... mniam, mniam), to stanowczo mój ulubiony bohater i wyobraźcie sobie tylko moją rozpacz, gdy zginął....aż mi łezka w oku się zalęgła. Ja stanowczo nie zgadzam się na taki koniec! Tavington powinien zamordować B. Martina, wysiec wszystkich powstańców, a na koniec zostać gubernatorem kolonii. (poprawmy historię!Zresztą sami twórcy niejednokrotnie to poczynili)Co wy na to;)? Ja bym tam wolała jego niż napuszonego niczym Redford w "Ostatnim Bastionie" podstarzałego Mela G.
Przepraszam, ale chyba mnie ponioslo. Troche to dlugie. Powodzenia przy czytaniu. Ciekawa jestem waszych opinii...
PS. Naprawdę ładne sceny bitewne, tu nie mogę nic zarzucić

użytkownik usunięty

o jaki
kompleks chodzi. Bo z całej tej tyrady nie załapałem. rozumiem, iz wtrakcie ogladania odnosłaś wrażenie, a później pzrez to wrazenie oglądałaś film. to sie nazywa świeżość odbioru. mi zawsze wydawało się sztuką tak podejść do tekstu, filmu etc. jakby był zupełnie nowy, umieć spojzrec na niego z perspektywy całości, wpierw, potem dopiero poszukiwać powiązań, ew. zapożyczen. myśle ze Twoja teza jest niewykle słabo uzasadniona, fakt podobieństwa nie swiadczy o pokrewienstwie (conf. ewolucja), historia lubi sie powtarzac. wreszcie przecież to nie jest film dokumentalny. film jest opowieścią, czasem bajką. czy mamy zrezygnować z bajek? I czy uczucie do kapitana nie wyraża sie w krytyce do postaci przeciwnej. wiec moze jednak bajka? pozdrawiam

użytkownik usunięty

a tak przy okazji
o co chodzi z tą podstarzałoscią? zauważam ostatnio, ze niewiasty strasznie nie lubią aktorów którzy pzrekroczyli pewien próg wieku a zwawo sie rudszają? o co chodzi wtym, na serio jestem ciekaw bo nie pojmuje.

messer!!! prowadź!!!
O lady, zawsze podziwiałam Twój talent i sarkazm wyciekający z każdej z Twych komentarzy! Nie daj się krytykować maluczkim! (vide niejaki Robert Cinema :/) I pisz więcej :).

ocenił(a) film na 2

heh,czuć, że pisałaś na gorąco :) miałam podobny odbiór tego filmu, świra dostaję jak widzę taki podział na walecznych i prawych z jednej strony i okrutnych, zblazowanych z drugiej.

co do kompleksów-coś w tym jest. trzeba mieć wysoką samoocenę, by dostrzec swoje wady, błędy -i co najważniejsze się do nich przyznać- a amerykanie mają z tym problem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones