i niestety duże rozczarowanie. Film sztuczny, manieryczny, nieprawdziwy. Pełen nachalnej
symboliki, długich ujęć które uwielbiam np. u Tarkowskiego), a której tutaj w ogóle nie tworzą
jakiegoś klimatu, pełen sztucznych dialogów i sentencji wypowiadanych przez aktorów ni z tego ni
z owego. Tzw. kino ambitne, w którym reżyser co kilka minut przypomina nam "oto nakręciłem film
ambitny, to jest własnie sztuka". Do tego dość marna gra aktorska. Generalnie chyba na razie
dam sobie spokój z Angelopoulosem, skoro to ma być jego arcydzieło.
"długich ujęć"
Szczególnie podobał mi się pomysł, żeby na jednym ujęciu filmować pociąg od lokomotywy, przez wszystkie wagony aż po ostatnie światełko niknące w oddali. Dobrze jest też pokazać w czasie rzeczywistym na jednym ujęciu, jak ktoś idzie ćwierć kilometra wolnym krokiem.
Tak dętej marnoty dawno nie oglądałem.
Miałem coś pisać, ale chyba wystarczy, że się pod tym wpisem podpisze. Jednak uważam, że wizualnnie "Pejzaż" stoi na wysokim poziomie.
Razi sztuczność i niepotrzebna symbolika. I również cenię twórczość Tarkowskiego;) Jeden z nielicznych reżyserów u których symbolika nie jest pretensjonalna,
a długie ujęcia nie są po to, aby budować sztuczny artyzm. W jego filmach jest atmosfera.
Trzeba być wyjątkowo niewrażliwym, żeby akurat temu dziełu przypisać wszystkie te okropności. Ludzie dzisiaj niestety zbyt często tupią nóżkami, zamiast próbować pokornie otworzyć się na Innego. Nie wystarcza im napisać, że nie czują bliskości z danym dziełem, muszą z tego braku bliskości wynieść, wyprowadzić jak największą negację tego dzieła, zaprzeczenie jego wartości. Nie podoba mi się, więc jest słabe, manieryczne, nieprawdziwe. Ale to tylko własne odbicie miga Ci przed oczami. Za dużo wiary w schematy.