PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=589034}

Percy Jackson: Morze potworów

Percy Jackson: Sea of Monsters
6,3 57 467
ocen
6,3 10 1 57467
3,8 4
oceny krytyków
Percy Jackson: Morze potworów
powrót do forum filmu Percy Jackson: Morze potworów

Nigdy jeszcze nie czepiałam się filmu, że różni się od książki, bo uważam, że to oddzielne formy artystyczne, a reżyser ma prawo tworzyć na swój sposób. Lubię zresztą porównywać filmy z książkami. Często uważam, że film jest lepszy od oryginału literackiego, co zresztą wiele osób uważa za bluźnierstwo ("Władca Pierścieni" na przykład). ;)
Ale tu po raz pierwszy pomyślałam: po co, na Zeusa, po co? W porównaniu z książką pozmieniano niemal wszystko. Doskonale rozumiem, że niektórych rzeczy da się przełożyć na język filmowy, jasna sprawa. Ale zmieniać coś bez żadnego powodu? Jestem na świeżo po lekturze, więc wszystko doskonale pamiętam. Ot, choćby siedziba Polifema jako zrujnowane slumsy zamiast zielonej wyspy z łąkami i lasami - czemu, u licha? Przecież taka piękna wyspa to raj dla oczu, aż się prosi, by pokazać to na filmie. Nie pojmuję tej decyzji. Zupełnie jakby twórcy z rozmysłem strzelili sobie w stopę. Cała finałowa scena z ożywianiem i walką z Kronosem jest bez sensu, przecież tego wcale nie było. Niby co chcą (w razie ekranizacji) pokazać w dalszych częściach? Percy pierwszy raz spotyka brata na obozie, cała ich długa znajomość szkolna została anulowana. To akurat w niczym nie koliduje z filmową specyfiką, spokojnie można było się trzymać oryginału. Wątek Grovera też zmieniony, wielki statek wycieczkowy Luke'a to mała łajba, kryzys w branży hipokampów - bohaterom wystarcza jeden zamiast trzech do przejażdżki. ;) Nie ma Tantala, kumpli Chejrona, wyspy Kirke, ludożerczych owieczek Polifema... Można tak wymieniać w nieskończoność, bo tu chyba niemal nic nie jest tak, jak w książce.

Ale dobrze, machnijmy na to ręką. Jak więc prezentuje się film jako film? Cóż, przez pierwsze 20 minut siedziałam z miną WTF. Potem było już zrozumialej, ale byłam tak daleko od zachwytów, jak tylko możliwe. Pierwsza część bardzo mi się podobała, była lekka, humorystyczna, ciepła i miała uroczych bohaterów. Co się z nimi teraz stało? Percy jest zmulony, jakby nie mógł ocknąć się z zamroczenia. A był takim sympatycznym dzieciakiem w "Złodzieju Pioruna" (może po wizycie u fryzjera nadal jest w szoku;). Annabeth jest niby twardą dziewczyną, a tu snuje się, przewraca, łajzowata taka, bez ikry. Przykro patrzeć na utratę "jaj" u tej bohaterki (chyba też zmiana koloru włosów na blond jej zaszkodziła;). Grover, który był w "ZP" przezabawnym gościem, który chyba najbardziej przypadł mi do gustu, tu jest nudny jak flaki z olejem. Stracił cały wdzięk. Clarisse jest mdła i "miętka". Przecież ona była zupełnie inna, klasyczna szorstka twardzielka. Mr D co taki milutki dziadzio? Gość był raczej niegrzeczny i przykry. Aktorzy zawalili z kretesem robotę. Ale i reżyser do d**y. Początek nie da się oglądać, a potem banał goni banał. Wszystko wygląda bardzo tanio, czyżby brakło budżetu?

Jeśli ktoś zna książkę, to zapewne się mocno rozczaruje jak ja. Z oryginału mamy tu imiona postaci i kilka brutalnie przerobionych wydarzeń. To nie ekranizacja, tylko wykastrowany film "na motywach", baaardzo luźno związanych z książką Riordana.
Jeśli ktoś książki nie czytał, jego frustracja pewnie będzie mniejsza, natomiast wątpię, by czuł się zachwycony całością, która jest zwyczajnie słaba (wina wszystkich - reżysera, scenarzysty, montażysty i aktorów, już nie wspominam o grafikach od efektów).

Dałam piątkę, a nie czwórkę, z sentymentu, choć nie powinnam. Ale pierwszy film i obie książki były świetne, więc niech już świeci pięć gwiazdek. :/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones