Wróciłam właśnie z kina i pierwsze co nasunęło mi się na myśl to..
Pierwsza część była zupełnie inna niż książka, i w sumie chyba stworzona z myślą o tym, że powstanie tylko jeden film, ale chwała bogom za to.
Zaś w drugiej otrzymaliśmy naprawdę świetne efekty specjalne, muzykę na poziomie.. i mimo powiedzmy sobie szczerze, nieco bezsensownego rozwiązania z Kronosem, naprawienie błędu w fabule. Do tego jeszcze naprawdę fantastyczne przesłanie do widzów.
Rzeczywiście był to film z głębią i można się było na nim czegoś nauczyć.
Ale, ale, ale... Dlaczego nie miał tego klimatu co pierwsza część?
Owszem - było tu kilka świetnych tekstów. Nie czepiam się też dialogów, bo twórcy zrobili postęp i były sensowniejsze ;)
Tylko, że brakowało mi tu tego Czegoś.
Tego co sprawia, że po wyjściu z kina długo nie można przestać myśleć o filmie.
Tego, że chce się mówić tylko o nim.
Tymczasem ja czułam lekki niedosyt. Można by to było zrobić lepiej...
Hmm... Zastanawiam się czy tylko ja tak mam, czy wy też? :)