Krytycy nie mylili się, pisząc o urzekającym nastroju tego filmu. Rzeczywiście, "Persepolis" w znakomity sposób ukazuje dorastanie z zawieruchą polityczną w tle. Uświadamia, że młodość jest wszędzie taka sama, jeśli nawet krępuje ją otoczenie, że fanatyzm religijny nie zabije w ludziach ich pragnienia wolności. Wspaniała główna bohaterka, odmalowana ostrą kreską (dosłownie i w przenośni) również zachwyca. Ale jeżeli chodzi o dialogi, "Persepolis"-przynajmniej według mnie-mocno kuleje. Trafiają się czasem smaczne kąski, ale jest ich niewiele. Rozmówki Marjane z jej babcią powalają na kolana. Ale już te prowadzone z rodzicami rażą swoją sztucznością. Dlatego sama nie wiem, jak ten film oceniać. Niewątpliwie jest bardzo ciekawy i wart obejrzenia, ale jednak czegoś mi w nim brak. Tego błysku, który ma "Shrek"-może nie tak dojrzały, ale dzięki temu skupiający się na detalach. Czego w "Persepolis" trochę brak...
Poniekąd się zgadzam, ale nie sądzę, że tu chodziło o bajkę z zabawnymi tekstami. Jak dla mnie historia pokazywała ludzi, którzy próbują odnaleźć siebie w kraju przechodzącym ciężkie czasy. Ludzi niekoniecznie wykształconych i inteligentnych, ale rządnych wolności. Szukających szczęścia chociażby tylko w alkoholu i muzyce, jednocześnie chcących chronić swoją rodzinę. Dialogi w filmie były przesiąknięte ironią, która chociaż nie była zabawna zmuszała do uśmiechu. Po obejrzeniu tego filmu zaczęłam doceniać wolność.