Nie rozumiem tego filmu, ale nie potrafię uargumentować dlaczego jednocześnie jestem filmem zahipnotyzowana. I pojawia się odpowiedź - nie rozumiem, ale czuję. Ten film jest na uczucia i emocje. To swoista uczta dla inteligencji emocjonalnej. Jednocześnie przypomina mi się teatr okrucieństwa Artauda. Ta koncepcja ciekawie uzupełnia i pokrywa się z treścią filmu. Milczenie Elizabeth, porywczość Almy, bolesna szczerość na każdym kroku, a do tego urywane sekwencje filmowe, bliżej niezidentyfikowane, które zanim zdążymy nazwać, wcześniej odczuwamy. No właśnie - odczuwamy. Jak czują bohaterki? A może to jedna bohaterka? Która właściwie ma problem? W każdym razie czując tak bliski związek z Elizabeth boję się mieć dzieci. No właśnie, nad całym filmem wisi jakieś piętno niewinności niedocenionej, porzuconej i odrzuconej. Film dobry dla zamkniętogłowych, powinien skutecznie wedrzeć się pod skórę wszystkim z emocjonalną martwicą.
Każdy komentarz się zbędny. !!!!!!111111 Mamy tutaj doczynienia wprost z arcydziełem. xDxDxDX 11 punktów w skali 10. Nieprawdopodobne wręcz studium reakcji jednego człowieka, który uważa śmierć za chorobą, a nie lekarstwo. Film należy oglądać w skupieniu, inaczej może uciec wiele ważnych szczegółów (symboli). LEKTURA OBOWIĄZKOWA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1