nie wiem o co w nim chodziło zbytnio.. ale mam swoją teorię choć chyba dość dziwną;) moim zdaniem ta pielęgniarka stworzyła sobie tą Elisabeth w swoim umyśle, żeby jakoś poradzić sobie ze swoimi problemami..ta końcówka filmu była właśnie jakaś taka oniryczna i za bardzo nie widzę innego wyjaśnienia.. tak czy siak film mi sie za bardzo nie podobał, może to poprostu nie jest kino dla mnie
No z takim moralizowaniem to rzeczywiście na dyskusje nie ma co liczyć. Bergman jest w ogóle ciężko strawny, nawet dla tych którzy dorośli albo i nawet przerośli. :) Sam na niektórych bergmanowskich filmach poległem, choć te klimaty nie są mi obce. Mam zamiar obejrzeć ten film. Póki co nic więcej nie mogę napisać.
widziałem, uważnie słuchałem i nie wszystko zrozumiałem. Ale nie w tym rzecz. Film a raczej przedstawienie teatralne na pewno nie jest skierowane dla młodych ludzi. Być może gdy dorosnę, taki przekaz filmowy będzie mnie fascynował. Daje 5 ponieważ film nie jest gniotem, ma dużo i to dużo do przekazania, lecz zamiast na ekranie powinien być prezentowany na scenie przed wąskim kręgiem ludzi (profesorowie itp).
Rzeczywiście więcej w nim teatralności niż rasowego filmu, ale mi ta konwencja akurat pasuje. Film na pewno ważny, choć trudno mi go zaklasyfikować i podpiąć pod jakąś cyfrę. Próba czasu i pamięci o nim, będzie najlepszym sprawdzianem.
Spotykam się w internecie dość często z takim określeniem ale nie wiem co to znaczy. Czy każda rasa ma jakieś różne predyspozycję? Czy może to zależy od warunków otoczenia. Lepsi, gorsi, my narzekamy a murzyni są głupi? Nie rozumiem.
Dobrze kombinujesz. Filmu nie ma za bardzo jak odebrać inaczej. Rozdwojenie jaźni jest tu motywem przewodnim, a obie "persony" odmienne idealnie, przez co w swej prostocie wszystko jest jak najbardziej spójne.
To właśnie prostota wykonania jest w tym filmie tak dobra. Trudno spierać się z Twoim odbiorem. To już kwestia gustu :) Mnie wryła się w pamięć scena kiedy to Alma obiega krzaki za Eli, kamera tak ładnie się od nich oddala.
Wszystko to na spokojnym tle morza, wokół krzyków i rozpaczy bohaterki. Co do oceny, to Pan nade mną trafił w sedno. Próba czasu pokaże jego "świetność". Pozdrawiam! :)
Lubię takie motywy w filmch tzn rozdwojenia jaźni itp. Jednak w tym filmie jakoś tematyka mi nie przypadła do gustu... zbyt babksie to było :D
Moim zdaniem nie chodzi tu o klasyczne rozdwojenie jaźni - dwie oddzielne osobowości, całkowite rozdzielenie, skrajny przypadek psychopatologii. To raczej dwie odzwierciedlenia tej samej osoby. Aktorka jest głęboką sferą uczuciową bohaterki a pielęgniarka reprezentuje jungowską personę czyli sposób porozumiewania się człowieka z rzeczywistością, pewien kompromis ze społecznymi normami, zbiór ról: matkę idealną, idealną pracownicę, idealną, pomagającą kobietę. Tak naprawdę głęboka sfera uczuciowa nie ma żadnej roli - po prostu bezwarunkowo istnieje - natomiast sama do siebie ma poczucie urazy z tego powodu, że czuje się jak aktorka, odgrywając role, do których wcale się nie poczuwa. To też dlatego jedynie pielęgniarka mówi i aktywnie wchodzi w interakcje z otoczeniem - bo tylko persona potrafi porozumiewać się z rzeczywistością. W końcu do tego została stworzona. Warto zwrócić uwagę, że nawet w kontakcie z mężczyzną wypowiada się pielęgniarka. Mimo wszystko ujęcia pokazują zwykle twarz aktorki, jakby to ona mówiła. Sądzę, że protagonistka urodziła dziecko i czuła, że musi być w stosunku do niego idealną matką i ta społecznie aplikowana rola - pielęgniarka - cały czas opowiada jak bardzo chciałaby mieć dziecko itd. Natomiast w głębi duszy bohaterka bała się dziecka: bała się otworzyć i oddać mu, stąd przekonanie, że wcale go nie chce. Ta wewnętrzna sprzeczność doprowadziła bohaterkę do depresji przez co musiała wyjechać w odosobnienie, żeby dojść ze sobą do zgody. Film stawia pytanie o to czy w ogóle ktokolwiek mógłby nas postrzegać prawdziwie, a nie tylko przez pryzmat własnego spojrzenia uprzedmiatawiając nas i upraszczając do kilku schematów. Najbliżej wydaje się być chłopiec - to chyba symbolicznie pokazane opuszczone dziecko (jego budowa ciała przypomina Lowenowski charakter schizoidalny czyli dziecko znienawidzone) - ale chłopiec i tak widzi kobietę jak przez mgłę, chociaż spogląda nie na personę, ale prawdziwą osobę.
mnie się wydaje, że nie było tam żadnego rozdwojenia jaźni, lecz podczas pobytu w domku nad morzem Bergman studiuje widzowi osobowości psychologiczne obu kobiet, a później dochodzi do zamiany ich osobowości i pielęgniarka wyjedzie z domku w stanie psychicznym tej aktorki. Lecz film ten można interpretować na wiele sposobów.