Najbardziej mnie zachwyciły sceny tańczenia i śpiewania na dachu - wokół piękny widok miasta,
w tle nieco sentymentalnej muzyki. Podobnie kończy się film.
Poza tym, całkiem nieźle, chociaż momentami strasznie tkliwie, słodko. Dobry eksperyment,
chociaż do arcydzieła jeszcze daleko.
No i sens - każda chwila jest pretekstem do śpiewania, do przebywania "w towarzystwie"
muzyki. Można oglądnąć i nieco zadumać.