Czy to niskobudżetówka?

Nawet jeśli to wypada lepiej niż kręcone w ostatnich latach Disnejowskie rozdmuchane produkcje.

Brak w tym filmie baśniowej scenerii, przekolorowania obrazu i przesłodzonych postaci czy dialogów nie oznacza to jednak, że gdyby tak było byłoby albo że teraz jest, po prostu nie mamy tu do czynienia z baśnią i to baśniowo ujętą a co za tym idzie, wersja ta jest przeznaczona raczej dla starszej widowni. Akcja osadzona jest w bodajże bliżej nieokreślonej Skandynawii, w czasach Wikingów, mamy tu więc surowy klimat, plenery, scenografię i niestety dwa minusy: kostiumy w stylu seriali Xena czy Herkules i skromne grono aktorskie przez co na koniec niestety wrażenie, że ogląda się niskobudżetowy film tv z obsadą średnich lotów... Można by pomyśleć, że może nie warto tracić czasu, jeśli jednak ktoś lubi baśnie czy historie o miłości i zna tę, powinien film obejrzeć. Mamy tu niestandardowe podejście do tej baśni i to nie tylko od strony wizualnej. Historia tego związku, jej przebieg, jak i zakończenie filmu może zaskoczyć wszystkich przyzwyczajonych do klasyka...

Jak dla mnie coś innego i z pewnością lepszego niż twilightowa czy potterowska wersja Pięknej i Bestii czy pozostałe nastawione na efekty sf...