.. już, nie znasz! I czego naskakujesz, koneserze?
Takie filmy albo się lubi albo "nie kupuje". Kwestia gustu! Czy filmweb pamięta jeszcze, że o gustach się nie dyskutuje?
Ja też filmu "nie kupuje", bo nikt mi tu nic nie przekazał.
To jak się nie o gustach nie dyskutuje (swoją drogą to jest jedno z najbardziej żałosnych powiedzonek) to nie pisz na forum filmwebu. Bo od tego jest forum żeby o gustach dyskutować, gdyby nie to pisalibyśmy tutaj sobie dowcipy o blodynkach.
Oglądałem ten film około 2 lata temu na jakimś niszowym kanale filmowym, więc szczegółów nie pamiętam, ale jedno wiem na pewno - jakkolwiek jest on nieco obrzydliwy i ogólnie ukazuje wynaturzenia seksualne, to nie jest on pornografią. Inna sprawa, że konkretnych wartości, w tym dopracowanej fabuły nie posiada, choć muszę przyznać, że zapada w pamięć.
" (...) to nie jest on pornografią"
Zgadzam się :) tak napisałam, ponieważ to pierwsze i w sumie chyba jedyne, co mi wpadło do głowy po seansie. Nadal.
Posiada ogromna wartość. Pokazuje jaką krzywdę patologiczna matka może wyrządzić córce.
Zauważyłam, że w niektórych osobach Erika budzi wstręt. Dla mnie jedyną odrażająca postacią w filmie jest matka. Patrząc na tą koszmarna babę wcale się nie dziwiłam, ze Erika była zaburzona a jej ojciec skończył w wariatkowie.
Twierdzenie, że "Pianistka" to pornografia jest całkowicie chybione, nie podpada on pod żadną znaną mi definicje pornografii. Ja sobie bardzo cenię realizm, nawet w pewnym sensie naturalizm tego filmu. Mogę zrozumieć, że są ludzie, którzy od filmu oczekują rozrywki i pięknych kadrów i zatem "Pianistka" im się nie podoba. Ale po co dokładać do tego pornografię?
"Ja sobie bardzo cenię realizm, nawet w pewnym sensie naturalizm tego filmu."
Nie. Tutaj nie ma naturalizmu, ni realizmu. Tu jest piękny przyczynek do przeciętnego sado-maso pornola. Import-Export zawierał znacznie drastyczniejsze sceny porno, ale nie był obrzydliwy i odrzucający, bo używał właśnie realizmu do pokazania historii ludzi, którzy nie są self-made-menami z amerykańskich filmów, a niewykształconymi ludźmi z Europy środkowej i wschodniej, bez perspektyw na lepsze jutro. Natomiast Pianistka pokazuje zupełnie zhiperbolizowaną historię osób zaburzonych psychicznie bez żadnego wyraźnego celu, bawiąc się formą w kierunku bardzo ryzykownym. Totalna obojętność reżysera na opowiadaną przez niego historię, używając środków przekraczających potrzeby przedstawienia problemu, o który zapewne chodziło, prowadzi do dezawuacji produkcji, która staje się przerysowana i przesadzona w swej istocie.
Co najgorsze - gdyby film skończył się po 45 minutach, miałbym odczucie genialnego pobudzenia widza do rozmyślań i szukania odpowiedzi na wiele trudnych pytań. Po 2 godzinach odpowiedzi są nam przedstawione z etykietką: "Chcesz wiedzieć dlaczego tak się stało? Bo tak." Nie ma alternatyw, nie ma innych dróg, ma boleć. Tymczasem po owych 45 minutach w głowie powstają pytania o naturę ludzkich dążeń do oceniania samych siebie w pozytywnym świetle. Za jaką cenę jesteśmy w stanie utrzymać pozytywny obraz samego siebie? Kiedy zaciera się granica między trudnościami wychowawczymi, a zaburzeniem psychicznym? Jak można skompensować swoje ubytki w jednej dziedzinie życia, by w drugiej pozostać geniuszem. I wreszcie - czy każdy z nas naprawdę musi uważać siebie za wyjątkowego? Może warto jednak być przeciętnym?
Po 2 godzinach seansu, odpowiedzi na te pytania trywializują się i stają się zwykłą papką. Masz, jedz je - będą ciężkostrawne, ale przecież takich chcesz.
Haneke w Białej Wstążce był równie brutalny i obojętny, ale taka postawa podkreślała w niej walory fabuły i uwydatniała przekaz. W Pianistce zabrakło mu wrażliwości. Może właśnie mu o to chodziło - nie masz wrażliwości - tracisz ludzką twarz, jesteś tylko zwierzęciem - oglądaj więc zwierzęcy obraz. Ale jeśli tak było, to mnie ten pomysł nie przypadł do gustu. Nie udało mi się wyłączyć wrażliwości.
,,Tu jest piękny przyczynek do przeciętnego sado-maso pornola.''
Pornol ma podniecać, nie wstrząsać widzem dramatem kobiety zniewolonej przez patologiczną matkę.
A wg Ciebie odpowiedzi powinny byc podane na tacy i wtedy jest dobrze? Przeciez wtedy to by bylo glupie, ze tak delikatnych i skomplikowanych sprawach, jak jej seksualnosc , psychika, skrzywienie przez matke, ktos kto by rzucil prosta odpowiedz "bo to wina tego ze w dziecinstwie ojciec ja zbil i dosala wstrzasu" byloby debilne