PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=478469}

Piekło pocztowe

Going Postal
7,4 13 171
ocen
7,4 10 1 13171
Piekło pocztowe
powrót do forum filmu Piekło pocztowe

2/10...

ocenił(a) film na 2

...i to jedynie za fakt, że film jest ekranizacją książki Pratchetta.

Adora w książce stoicka i zimna, w filmie niemal w każdej scenie rzuca się jak ryba wyrzucona na brzeg, na dodatek zupełnie bez sensu. Próbowali zrobić z niej jakąś "mroczną" Mary Sue, co wyszło beznadziejnie. Że nie wspomnę już o tym, że twórcy na siłę próbowali wrzucić ją do każdej możliwej sceny co z zasady jest już dość żałosne. Jedyne co można jej policzyć na plus to kostium, ten faktycznie był "Adorowy".
Angua... pojawiła się w zaledwie kilku scenach na minutę lub krócej, ale i tak wywołała okropne wrażenie. Jak wiadomo Pratchett unika banałów. Angua (podobnie zresztą jak Adora) stałą się jednym wielkim banałem. Aurę niebezpiecznej seksbomby ukrytej pod pancerzem Straży Miejskiej wypadła nader żałośnie.
Vetinari... gdyby nie był zrudziałym blondynem i gdyby nie uśmiechał się w kilku scenach byłoby dużo lepiej. Poza tym było w miarę przyzwoicie. Chociaż mimo wszystko miał w sobie jakąś dozę... hmmm... delikatności (?), która nie pasowała do postaci.
Kareta Vetinariego jest jednym z jego znaków firmowych. Smoliście czarna z równie smoliście czarnym herbem na drzwiach. W filmie kareta zielono-szarawa, herb najwyraźniej również zielony...
W tym miejscu gromy powinny posypać się na ludzi od kostiumów - strój Vetinariego z pewnością NIE był czarny! Straż Miejska chodzi w SANDAŁACH, a nie oficerkach! A strój Moista był brązowy z domieszką brudnego złota, a nie złoty! Tak, wiem, że to szczegóły, ale świat z zasady składa się ze szczegółów. Jeśli już twórcy biorą się za ekranizację książki to niech robią ją porządnie.
Golemy też wyobrażałam sobie nieco inaczej, ale to jest już kwestia względna. Każdy może mieć inne wyobrażenia więc tego nie zamierzam się czepiać.

Kiedyś, gdy dopiero zaczynałam swoją przygodę z Pratchettem, zastanawiałam się dlaczego nikt tych fantastycznych książek nie przeniesie profesjonalnie na ekran. Teraz już wiem, Pratchett nie sprawdza się na ekranie. W ekranizacji zanika cały czar jaki ma w sobie książka.

ocenił(a) film na 2
s.cailin

Zaiste, jedyną formą wizualizacji książek Prachetta powinna być wyobraźnia. To co zrobili w tym filmie jest jakąś marną profanacją celującą w nie wiadomo jakiego odbiorcę. Uznali, że zachęcą tym odbiorców do przeczytania książek? Błąd, nie znajdą oni w nich nic dla siebie. Chcieli zachęcić fanów książki? Prachett nie przedstawia swoich postaci jako skrzywione piękności udające podrzędne dominy z jakiegoś budelu najniższej kategorii, wykrzywiajace buźkę w każdej scenie by zniwelować brak kunsztu aktorskiego i umiejętności oddania prawdziej istoty granej bohaterki. Adora jest jedną z najgorszych postaci jakie widziałam, swój "afekt" do Moista reprezentowała próbując mu wprost wejść do gęby i wygrać szermierkę nosową, jednocześine wydając z siebie sprzeczne z czynami przemowy, jednak nie jest to w stanie przebić sceny z zatrzymaniem konia, który w książce był dziki i nieokiełznany. Robienie z niej na siłę cool nieustraszonej było nad wyraz żałosne. Angua i reszta postaci byli nie lepsi, ale to już podsumowała s.cailin.
Film był w duzej mierze nudny, jedynie scenografia mogła przykuć nieco uwagi, co nie oznacza, że była idealna. Książki Prachetta należy zostawić w spokoju.

ocenił(a) film na 10
s.cailin

Nie przesadzałabym tak bardzo, wiadomo co książka to książka co film to film, ale Wiedzmikołaja zrobili świetnie.

s.cailin

Zgadzam się, niestety. Już dawno doszłam do wniosku, że Pratchett jest nieekranizowalny (jest takie słowo? powinno być!). Chyba najbardziej zdenerwowało mnie to, jak zostali przedstawieni bohaterowie. Nawet w przypadku Angui widać było, że to jakaś nędzna podróbka, mimo iż miała zaledwie ze dwie linijki tekstu.

Niepotrzebnie uderzyli też w taki moralizatorski ton. Już nawet Adora musiała rzucić palenie, no bo to przecież nie po bożemu. A robienie innego zakończenia niż w książce powinno być zakazane.

ocenił(a) film na 4
s.cailin

Bardzo się rozczarowałem ekranizacją "Piekła pocztowego". Wiadomo, dużo rzeczy zostało poucinanych, ale nie tylko dlatego... Moim zdaniem BAAARDZO mało tu tej Pratchettowskiej ironii i inteligentnego żartu... Napisałeś, że Pratchett nie sprawdza się na ekranie... Uważam, że wersje kreskówkowe np. "Muzyki duszy" wyszły o niebo lepiej w porównaniu z tą ekranizacją... Poza tym, właśnie, niektóre kreacje nie były dobrze dopasowane... Z tego, co czytałem, np. w "Łupsie", Angua też była raczej cicha i rozważniejsza...

ocenił(a) film na 5
kubutek28

Pratchett'a da się zekranizować ale nikt tego nie potrafi (Pythoni by potrafili ale raczej wątpię by doszło do tego że znowu zrobią coś razem)... Co do tego filmu to jeszcze go nie oglądałem i po waszych komentarzach nie wiem czy w ogóle warto to robić.

ocenił(a) film na 10
kubutek28

Kubutek, chyba jesteś niepoważny, jeśli twierdzisz, że dużo rzeczy zostało poucinanych. Ile trwał film? Dwa razy tyle, co normalny, więc jeśli mielibyśmy trzymać się kurczowo szczegółów, to może lepiej było zrobić z tego 9 odcinkowy serial?
Czepianie się kolorów w godle, czy karocy to straszna żenada, oglądasz film dla przyjemności, czy żeby sprawdzić zgodność z książką?
Ja akurat jestem zdziwiony, bo przywykłem, że ekranizacje książek są często traktowane bardzo luźno, a tutaj zauważyłem zaledwie kilka mało istotnych zmian.
Film bardzo mi się podobał, polecam ludziom, których stać na odrobinę dystansu...

kyur

Ale widzisz, oni tam nie tylko poucinali, ale też pododawali i poudziwniali. Jak dla mnie zmienili całkiem sporo istotnych szczegółów. Adaptacja adaptacją, ale to co powstało jest kompletnie nie w moim stylu.

ocenił(a) film na 3
kyur

Właśnie tak! 9-cio odcinkowy serial miałby szansę oddać to, co Pratchett zamierzył pisząc "Piekło" A najlepiej, żeby trwał tyle ile czyta się książkę. Ni mniej ni więcej.

s.cailin

Nie mogę ścierpieć głównego bohatera. Lipwig był inteligentny, w końcu to wielki oszust! Natomiast w filmie zrobiono z niego ciężkiego idiotę, naiwniaka i głupka. Skoro nawet główny bohater nie został przedstawiony jak w książce, której to ekranizacja, to twórcy filmu ponieśli porażkę

ocenił(a) film na 10
sol_i_czekolada

Jak w filmie niby objawia się to, że zrobiono z Lipwiga "ciężkiego idiotę, naiwniaka i głupka"?

s.cailin

Scena jak Lipwig wbiegał do płonącego budynku poczty, pamiętacie? Pamiętacie ten ton głosu Pana Pompy? Myślałem że padnę ze śmiechu, choć był to śmiech przez łzy. Było więcej podobnych scen. Jak można spaprać rolę golema? Czy beznamiętny głos to za wiele dla aktora?

Z książki wyrzucono właściwie najważniejsze wątki, wrzucono wiele własnych, oklepanych, infantylnych. Plus, podpisuję się pod wszystkim, co zostało do tej pory powiedziane.

ocenił(a) film na 6
Tenebris

Z książki wyrzucono właściwie najważniejsze wątki, wrzucono wiele własnych, oklepanych, infantylnych. Plus, podpisuję się pod wszystkim, co zostało do tej pory powiedziane.

no tu sie nie zgodze głowny watki to uruchomienie/zracjonalizowanie poczty, wyrzuty sumienia prowadzące do zmiany naszego bohatera, walka z konsorcium sekarowym wszystko jest.
że niby jakie własne? czyje?

ocenił(a) film na 6
s.cailin

straz miejska/nocna nie poruszała sie w oficerkach nie wiem skad to wytrzasnałeś. z uwagi na fakt że pensje były niskie funkcjonariusze chodzili w butach podbitych tekturowymi podeszwami tanich nietrwałych. nawet kapitan->komendant Vimes sie w takich poruszal dopóki nie wżenił sie w bogatą rodzine a i po tym noszac już drogie wytrzymałe obuwie wciaż narzekał gdyż tektura pozwalała wyczuć rodzaje nawierzchni podczas patroli/pościgow - patrz instynktowne orientowanie sie w mieście

PPS

Eee? Toż ona właśnie napisała, że w książce nie chodzili w oficerkach. W filmie owszem.
Co do Twojej poprzedniej wypowiedzi - wątek główny, owszem, pozostał, ale i tak nieco zmodyfikowany. I chyba nie zaprzeczysz, że twórcy sporo dodali od siebie w wielu kwestiach. Często niepotrzebnie, moim zdaniem.

s.cailin

Jak to strój Vetinariego nie był czarny? W wielu opisach jest powiedziane, że właśnie był, jest czarny także na ilustracjach Kidby'ego. Z herbem natomiast rzeczywiście mogliby się postarać.
Brązowy z domieszką brudnego złota? Garnitur Moista miał być (i był) tak złoty, że aż niemal świecił! Nie bez powodu Adora mówiła o nim per "Promyk" (ang. bodajże "Sunshine").
Sama Adora zresztą w filmie była perfekcyjna, dopracowana w każdym calu, podobnie Moist. Podsumowując, film bardzo dobry (mimo pewnych nieścisłości w stosunku do książki), choć do doskonale pratchettowskiego klimatu "Wiedźmikołaja" jeszcze mu daleko.

ponder

"Sama Adora zresztą w filmie była perfekcyjna, dopracowana w każdym calu, podobnie Moist."

Też tak uważam, ale nie wiem czy to dlatego, że książkę czytałem dawno, czy naprawdę byli perfekcyjni. W każdym bądź razie nie mogłem się napatrzeć na Adorę, a w czasie filmu autentycznie powiedziałem do ojca "fajnie go[Moista] ubrali". Poza tym mniej-więcej tak go sobie wyobrażałem, więc dla mnie osobiście film b. udany. Szczególnie w porównaniu do CoM.

ocenił(a) film na 8
UqiSylune

a ja książki nie czytałem i nie muszę przeczytać żeby film mi się podobał lub nie. Bardzo fajnie się ogląda, miło spędzone 185min.

s.cailin

Nie jestem jakimś wielkim fanem Pratchetta ale zdarzyło mi się przeczytać jedną czy 2 książki ze Świata Dysku. Przed chwilą widziałem film na HBO i moim zdaniem jest rewelacyjny. Daje mu 8/10 albo nawet 9/10 Świetni aktorzy (i to zarówno w rolach głównych jak i drugoplanowych Adora Belle Dearheart to od dziś moja miłość, Dave Pinn jest fascynujący, a taki Lord Vertinari wzbudza szacunek ), świat stworzony na potrzeby filmu jest urzekający, ta obdrapana poczta jest wspaniała, a golem jest autentyczny. Historia opowiedziana z humorem, nie sposób się nie uśmiechać.
Niektórzy nadal nie rozumieją że nie da się stworzyć filmu, który będzie zgodny z wyobraźnią wszystkich czytelników danej książki, a chodzi o to żeby, w oparciu o historię z książki, powstał film dobry, a tak było w tym przypadku.

ocenił(a) film na 8
komarrek27

Zgadzam się w całej rozciągłości z Komarrkiem27 - filmów nie da się porównać do książek. W książkach autor może pozwolić sobie na dygresje, na podawanie na tacy wszelkich motywów i zamiarów. W filmie tak się po prostu nie da, a nikt nie lubi filmów, w których nie wiadomo co się dzieje albo akcja leci tak, że nikt nie zdąży się zorientować.

Z trochę innej beczki: oglądałam także ekranizację Wiedźmikołaja i Koloru Magii(+ Blask Fantastyczny). To było totalne dno. Już nie powiem nic o scenografi, która była fatalne. Te filmy po prostu niemiłosiernie nuuudziiiłyyyy! Taki film, który trzyma się książki w każdy możliwy sposób, brodą, nogami, brzuchem i uszami, zamiast, jak to powinno być, tylko rekami, zwyczajnie nudzi. Można właściwie poprzewijać sobie do co ciekawszych scen, a na resztą machnąć ręką i powiedzieć, że film się oglądnęło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones