Tym polskim akcentem filmik zaskarbil sobie moje względy. Wiem, że nie ma sie czym chwalic, ale mi sie podobało. To takie lekkie kino totalnie nie na poziomie. I nawet na swój sposób cyniczne. Ten goracy romansik staruszkow przy drzewie i uroczy happy end. Fajnie byloby miec winnice, jezdzic sobie po nich na wlasnych koniach i zlopac ciagle winko. I nie musialabym dojezdzac codziennie do szkoly tym zasyfialym, ciagle rozwalajacym sie pociagiem. Ehhhhh......
szczerze powiedziawszy, nie specjalnie i mi sie podobał, a jak mówił "na zdrowie" to myślałam ze się przesłyszałam, ogolnie rzecz biorac babci była najlepsza ;P
Też to słyszałam, choć trochę niewyraźnie to brzmiało. Albo mają jakiś podobny toast do naszego, w co wątpię ;)
nie wiem jak jest po rosyjsku "na zdrowie", ale on chyba właśnie po rusku to powiedział, znacy brzmiało jak po polsku, ale miało być po rusku, bo tam wczesniej było, że mówi po rosyjsku, no nie?
On powiedział "Na zdrowie" po rusku a nie po polsku, poza tym ten kucharz był ruskiem. A babcia i tak była najlepsza :)