PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=782196}

Pierwszy człowiek

First Man
7,2 69 683
oceny
7,2 10 1 69683
7,0 45
ocen krytyków
Pierwszy człowiek
powrót do forum filmu Pierwszy człowiek

Halo, ziemia?!

ocenił(a) film na 8

Właśnie wróciłem z premiery więc jestem świeżo po seansie. Na sali było może z 10 osób ( za to tłumy waliły na Kler, fenomen), co było mi na rękę. Im mniej ludzi tym większe skupienie. W sumie to miałem wrażenie, że tylko ja delikatnie szeleściłem na początku (sorry, głodny byłem). Ale dobra, do meritum, bo wchodzę na inny temat. Film pod względem realizacji to czysta perfekcja. Początkowa scena wgniata w fotel, uwierzcie. Później jest coraz lepiej, szczególnie te próby ( szczegółowo jak tylko można), które nasi astronauci wykonują przed główną misją Apollo11. Perfekcja. Jest oczywiście i dramatycznie miejscami, ale tego się chyba można spodziewać, prawda? Żona, dzieci, przyjaciel... może i trochę schematycznie, ale na szczęście nie o tym jest ten film. Końcowe lądowanie na księżycu i ten motyw jak Armstrong patrzy w pustkę... niesamowity. Do tego wszechobecna cisza na ekranie i wokół nas. To uświadamia nam (albo mi) jak bardzo mali jesteśmy we wszechświecie i postawienie nogi na księżycu tak nie wiele znaczy patrząc na ogrom świata. A dla nas znaczy wiele. Kończąc te moje "wypociny" napiszę tylko tyle, że warto wybrać się do kina i samemu sobie wyrobić opinię na temat tego filmu. U mnie 8/10. Polecam.

ocenił(a) film na 8
DefinicjaStylu

Bardzo słuszny opis filmu:)

Zgadzam się całkowicie, że wspaniale oddano wszystkie loty - i już pierwszy lot w tym filmie - ma w sobie majestrię, a później jest jeszcze lot w programie Geminii i oczywiście ostateczny lot na Księżyc - siedziałam wtedy jak na szpilkach:).

Mam natomiast wrażenie, że po charakterze Armstronga jednak się trochę poślizgnięto - tj. myślę, że Gosling średnio pasował do roli - choć lubię go i nie raził mnie jego sposób gry. Chodzi mi jednak o to, że Neil Armstrong na filmach i w wywiadach był bardziej serdeczny, bardziej zwyczajny, bardziej wesoły. A w filmie tak jakoś zbyt mocno podkreślono to jego opanowanie ponad wszystko, to jego zdystansowanie wobec rodziny i przyjaciół - niemal chłód. Zwłaszcza to rozmowa z synkami - przed lotem - czy naprawdę było tak, że siedział jak kłoda - i nie okazał żadnej serdeczności wobec dwóch malutkich chłopców??? Czyli - moim zdaniem coś zgrzytnęło w scenariuszu. zbyt wiele przestojów, zbyt wiele wstawek rodzinnych - przy chłodzie bohatera, za mało ćwiczeń przed samym lądowaniem - a tak fajnie przecież ćwiczyli stąpanie po Księżycu - że zdjecia z tych ćwiczeń - to chyba jedna z podstaw dlaczego tak wielu nie wierzy w to lądowanie. (Ci, co nie wierzą w to lądowanie - strasznie krzywdzą tych wszystkich astronautów i inżynierów!!!).

Ale ta scena, kiedy stoi na Księzycu i patrzy w ogrom kosmosu - ma w sobie coś wielkiego:).
Muszę jeszcze raz obejrzeć ten film - bo może nie deceniam roli Goslinga:)

ocenił(a) film na 8
nan_s

Jak dla mnie Gosling zagrał bardzo dobrze. Scena po śmierci córki była fantastyczna (było autentycznie czuć tą rozpacz). I zapewne po tym wydarzeniu nasz bohater stał się "chłodny". Coś w nim pękło. Można to zrozumieć i szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi podczas seansu, że nie oglądam herosa z amerykańskiego snu tylko człowieka z problemami (w jego przypadku emocjonalnymi). Weźmy też pod uwagę, że Armstrong był na wojnie i ledwo uszedł z życiem. To też zostawia jakiś ślad w psychice, prawda? Ogólnie nie było w tym filmie patosu i całe szczęście. Dzięki temu oglądało się o wiele przyjemniej. Co do wstawek rodzinnych to mogę się zgodzić, że były niekiedy niepotrzebne, ale nie raziły czy też przeszkadzały tak bardzo by mnie zmęczyć. I tak na koniec - im dłużej myślę o tym filmie tym bardziej go doceniam, bo to świetne kino.

ocenił(a) film na 8
DefinicjaStylu

To prawda, że sceny z córką - były naprawdę piękne, i ta mała bransoletka pozostawiona na Księżycu - to też było wzruszające.

Tylko, że - właśnie przez te sceny z córką - tym bardziej mi coś zgrzytało w tej dwoistości między chłodem i dystansem, a "normalnością" i skromnością Armstronga - wobec małych synów. A scen na wojnie - nie było w ogóle w filmie, nawet we wspomnieniu - gdyby nie jeden komentarz jego żony - to ja w ogóle bym nie wiedziała, że Armstrong służył w wojsku - i też dziwnie to wyszło, kiedy w scenariuszu i np. w tej rozmowie co do rekrutacji w programie Geminii - tak podkreślali to, że nie jest wojskowym, ale inżynierem. tj. wiadomo, że Armstrong był i wojskowym i inżynierem - ale z filmu to nie wynika dobrze.

Ogólnie mam uczucie, że reżyser trochę za mocno stłamsił rolę Goslinga - do niewyrażania uczuć - albo nie napisano odpowiednich scen w scenariuszu, które te uczucia podkreślały.

Ale nie myśl proszę - że ja nie doceniam tego filmu. Zgadzam się całkowicie z Twoim zdaniem, że im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej go doceniam. Tylko, że odczuwam jakiś niedosyt - i o tym sobie rozmawiam z Tobą:), bo Twój komentarz uznałam za wyjątkowo trafny - i daleki od tych wszystkich teorii spiskowych:), a oceniający sam film.

ocenił(a) film na 8
nan_s

A dziękuję bardzo. Też mam lekki niedosyt i znalazłbym to i owo co mi zgrzytało tudzież nie pasowało do końca (momentami trochę nużył, ale po chwili wracał na właściwie tory). Mnie na przykład w ogóle nie kupił "przyjaciel" naszego bohatera grany przez Jason'a Clarke'a. Był tak bezpłciowy i schematyczny, że jego śmierć mnie w ogóle nie ruszyła choć był na ekranie o wiele dłużej jak wspomniana wyżej córka. Zresztą Armstronga chyba też za bardzo to nie ruszyło. Relacje z synami też nie do końca "mi grały", ale okej - rozumiem dlaczego tak, a nie inaczej. Także jakieś mankamenty ten film posiada, dlatego ma 8/10, a nie 10. Co do teorii spiskowych to szkoda tego nawet komentować. Są ludzie co zaniżają ocenę tego filmu przez takowe teorie co samo w sobie jest zabawne i żenujące jednocześnie. Ja tu oceniam film. :)

ocenił(a) film na 8
DefinicjaStylu

O - zgadzam się, że Jason Clarke słabo zagrał Eda Whitea. Może nie tyle słabo - ale on został jeszcze bardziej stłamszony przez scenariusz tego filmu. Bardzo mi zabrakło więcej takich scen - kiedy Armstrong pije sobie, tj. toczy dyskusje z kolegami. W filmie - chyba tylko raz czy dwa był "na piwie" z kolegami:) - a przecież, tak realnie - cały program Geminii i Apollo - polegał na tym, że Armstron więcej czasu spędzał ze swoimi kolegami niż z rodziną. I zabrakło Lovella, a i Buzz Aldrin tak jakoś dziwnie został przedstawiony.

ocenił(a) film na 8
nan_s

Po prostu Karen była córcią tatusia. Relacja ojców z córkami jest inna niż ojców z synami- a tu jeszcze doszła choroba córki i właśnie z tego powodu pewnie była mu droższa. Po jej śmierci mało co już Neila cieszyło, nie umiał się z rodziną porozumieć- a chłopców jak słusznie zauważyłas traktował bardziej z dystansem- chociaż też nie zawsze: też były pokazane sceny zabawy z nimi, sceny jak ganiali się po domu, skakali po łóżkach i się śmiali.

Armstronga w filmie ukazano jako człowieka zdystansowanego, milczącego,- ale przede wszystkim tłumiącego emocje w sobie- nieskłonnego do zwierzeń. Na pogrzebie córki też musiał zamknąć się sam w pokoju, żeby się wypłakać. Nie zgodzę się, że był chłodny- on miał całą gamę uczuć, ale wolał się z nimi nie obnosić. Stoicki spokój i dystans to była poza obronna i tyle. Z żoną przecież też nie rozmawiał o córce. Unikał ostatecznej rozmowy z synami, bo bał się, że nie da rady utrzymać na wodzy emocji. Z pogrzebu kolegi po prostu zwiał- nie mógł wytrzymać presji. Dla mnie ta cała postać Armstronga, jej motywy i decyzje są jak najbardziej spójne i czytelne.

I według mnie to jest bardziej film o wychodzeniu z żałoby, niż o eksploatacji kosmosu. A tak właściwe to uważam, że film ładnie połączył oba te wątki. Wyszłam z kina bardzo zadowolona.

nan_s

Co do samego spotkania z dziećmi przed lotem na księżyc. Polecam ten wywiad z synem Neila. Mówi, że oni sami powiedzieli reżyserowi jak było :)
https://youtu.be/VBPBagk-ZCU

DefinicjaStylu

Hej, oglądałeś w 2D czy w 3D (jeżeli w ogóle wyświetlają w 3D)?
Naprawdę są sceny, które wgniatają w fotel? Film się nie dłuży?

ocenił(a) film na 8
forek23

Oglądałem w 2D i tak, są takie sceny, które wgniatają w fotel. Zdecydowanie warto się wybrać (najlepiej IMAX) choć tempo tego filmu jest spokojne. Jeżeli ktoś oczekuje akcji to się może zawieźć. :)

DefinicjaStylu

Jeżeli ten film ma w sobie choć odrobinę magii z nowego Blade Runnera, to powinienem miło spędzić seans.

forek23

Wiesz co, dzisiaj ten film obejrzałem i szczerze? Nic nadzwyczajnego, ot dramat obyczajowy z lotem na księżyc w tle. Nie wiem gdzie tam były sceny, które wgniatały w fotel, bo ja takich nie widziałem. Końcówka dobra ale ogólnie to jest średniawy film. Momentami się dłuży. Widziałem o niebo lepsze, chociażby Blade Runner również z Goslingiem. Tam to faktycznie były sceny, które wgniatały w fotel ale tutaj?

ocenił(a) film na 8
DefinicjaStylu

Obejrzałem z przyjemnoscią. Na sali garstka osób, na filmie obsolutnia cisza jak nigdy :)

ocenił(a) film na 8
spy19

Ja również trafiłem na super seans w przypadku tego filmu, nocna pora w niedzielę w IMAX, na sali łącznie z 12-15 osób. Wszyscy przez cały seans w zupełnej ciszy skupieni na filmie, nikt nic nie jadł, nie pił, można było wczuć się w film w 100%. Jeden z najlepszych moich seansów jakie pod tym względem utkwiły mi w pamięci. Żeby tylko trafiać tak zawsze...

Sam film dla mnie absolutnie rewelacyjny, przerósł moje i tak wygórowane oczekiwania.

Emeph

Zwykły średniak, co tu dużo gadać. Nic specjalnego.

ocenił(a) film na 9
DefinicjaStylu

Poszedłem wczoraj na seans samemu, usiadłem na środku, ale tak, aby nawet nie słyszeć oddechu osoby obok. W pierwszej scenie czułem się jak we śnie, gdzie spadasz w dół i nie masz totalnie kontroli nad tym co się dzieje, dzięki pracy kamery, czułem się, że siedzę wraz z Armstrongiem w kabinie. Uczucie niebywałe. Może przejdę do meritum, samo lądowanie.. nie widziałem jak się sam do niego przygotować.. czy założyć dłonie na twarz, czy może wysunąć się trochę do przodu, może lekko przekrzywić na lewo, zanurzyć w fotelu. Chciałem, żeby ta chwila była bardzo intymna dla mnie, bo i sam obraz był niezwykle intymny. Tak się cieszę, że Chazzell zostawił nieco więcej czasu na Armstrong vs. Kosmos. Te sceny zostaną ze mną na długo, długo.. Już może nie sama scena postawienia stopy na Księżycu, ale ta wszechogarniająca ciemność i cisza, której przyglądał się Neill, wtedy poczułem się tak mały i nieważny.. Nie wiem, nie znam się aż tak na filmie, może dla kogoś dźwięk albo obraz zbyt słaby. Ale ja poza tym chciałem 'wziąć' ten film w szerszym rozumieniu. Rewelacyjny film!

użytkownik usunięty
DefinicjaStylu

Zgadzam się w pełni. Jednakże jeśli chodzi o przygotowania, doszły mnie opinie kilku osób według których za mało było takich scen. Właściwie pokazali najistotniejsze fragmenty przygotowań i dla mnie to było wystarczające, może dla osób które mniej się interesowały tym tematem, nie było. Jeśli zaś chodzi o sceny wgniatające w fotel, w moim przypadku był to start Saturna V z genialna muzyką. Specjalnie poszedłem drugi raz do kina, żeby przeżyć ten moment i rozkoszować się tą sceną. Dosłownie zapadłem się w fotelu. A co do sceny wyjścia z modułu księżycowego, pustki, ciszy na ekranie i ciszy w kinie to mogę pozazdrościć. Nie miałem tyle szczęścia do ciszy na sali... Podsumowując, film wart obejrzenia i to nie jeden raz.

ocenił(a) film na 8
DefinicjaStylu

Warto też przeczytać autoryzowana biografię Armstronga na podstawie której kręcony był film...mnie właśnie obejrzenie filmu skłoniło, żeby przeczytać "Pierwszego człowieka" i nie żałuję bo jest to genialne uzupełnienie.

DefinicjaStylu

Można obejrzeć bajkę o lądowaniu na Księżycu tak jak przyjemnie ogląda się filmy o ludziach na Marsie, niestety sporo ludzi wierzy, że przy takiej prymitywnej technologii ktoś i coś doleciało do Księżyca, sorry ale nikt nigdy nie wylądował jeszcze na Księżycu a cała ściema została nagrana w jednej z wytwórni filmowej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones